Josko Milenkovski: Jastrzębski Węgiel jednym z faworytów Pucharu CEV
Jastrzębski Węgiel odniósł w Ankarze bezproblemowe zwycięstwo w pierwszym meczu 1/8 finału Pucharu CEV. Trener Maliye Milli Piyango Ankara Josko Milenkovski zalicza polski zespół do jednego z faworytów rywalizacji o to trofeum.
Poniżej opinie trenerów tureckiego i polskiego zespołu:
Josko Milenkovski, trener Maliye Milli Piyango Ankara: Zagraliśmy ze zbyt wielkim respektem dla rywala, byliśmy za bardzo spięci. Popełniliśmy za dużo błędów. To nie było to, co faktycznie potrafimy grać. W lidze pokonujemy takie zespoły, jak Fenerbahce Stambuł czy Halkbank Ankara, a w meczu z Jastrzębskim Węglem mieliśmy ogromne problemy. Statystyki są tylko tego potwierdzeniem. Jeśli ma się 40 proc. skuteczności w ataku i tylko cztery bloki przy 13 blokach przeciwnika, to muszą wyniknąć z tego kłopoty. Gramy praktycznie jedną szóstką, dokonujemy mało zmian. Ale OK, w tym roku dopiero zadebiutowaliśmy w europejskich pucharach, dla nas jest to nowe doświadczenie. Z jednej strony był to nasz najgorszy mecz w sezonie, a z drugiej trzeba brać pod uwagę to, że graliśmy z jedną z najlepszych drużyn w Europie. Moim zdaniem Jastrzębski Węgiel spokojnie poradziłby sobie w Lidze Mistrzów. Przeciwnicy okazali się zespołem zdyscyplinowanym taktycznie, który doskonale czytał naszą grę. W rewanżu raczej nie widzę szans na powodzenie. Zagramy na luzie. Teraz zamierzamy skoncentrować się na lidze. Natomiast Jastrzębski Węgiel może myśleć o czołowej czwórce Pucharu CEV. Są jednym z faworytów do wygrania tej edycji tych rozgrywek.
Lorenzo Bernardi, trener Jastrzębskiego Węgla: Zagraliśmy dobry mecz. Mieliśmy trzy-cztery minuty w meczu, kiedy straciliśmy koncentrację i popełniliśmy głupie błędy w ostatniej części trzeciego seta. Straciliśmy prowadzenie, a później kiedy gra się już punkt za punkt, można przegrać z każdym. I my się o tym, niestety, przekonaliśmy. Kiedy przegrywaliśmy na początku czwartego seta, potrafiliśmy jednak zachować spokój, i to jest ważne. Odrobiliśmy straty, a później spokojnie kontrolowaliśmy już przebieg wydarzeń na boisku i gra była tylko w naszych rękach.