Juan Ignacio Finoli przed AL-KO Superpucharem: Południowoamerykański klimat w Jastrzębiu mi sprzyja
Nowy rozgrywający Jastrzębskiego Węgla czeka na święto siatkówki w katowickim Spodku i emocje w meczu o pierwsze trofeum w sezonie. – Będziemy cieszyć się tym meczem, bo o to też chodzi w takich spotkaniach, żeby rywalizować na boisku, ale również czerpać radość z gry. Jeśli będziemy okazywali tą radość na boisku, to myślę też, że nasze na zwycięstwo będą większe – mówi Finoli.
MACIE JUŻ SWOJE BILETY DO SPODKA?
PLUSLIGA.PL: Czy jest coś takiego w Polsce, co pana do tej pory zaskoczyło albo najbardziej panu zaimponowało?
Juan Ignacio Finoli (argentyński rozgrywający Jastrzębskiego Węgla): Jestem pod wrażeniem ogromnego zainteresowania siatkówką w Polsce, bo na każdym kroku widać, jak ważną dyscypliną jest tutaj siatkówka. Dla mnie to też jest najważniejsza rzecz tutaj i coś mi się najbardziej podoba. Oczywiście oprócz aspektu sportowego są też przyjemne miasta i bardzo dobre warunki do życia, ale najważniejsza w tym wszystkim jest siatkówka i świetna atmosfera wokół niej. Tam gdzie siatkówka ma się dobrze ja też świetnie się odnajduję.
PLUSLIGA.PL: Już w środę w katowickim Spodku Jastrzębski Węgiel powalczy z Aluronem CMC Wartą Zawiercie o pierwsze trofeum w sezonie, czyli AL-KO Superpuchar Polski. Czego można się spodziewać po takim jednodniowym finale?
Każdy finał ma swoją historię i jest wyjątkowy, zwłaszcza gdy jest to tylko jeden mecz i nie będzie już okazji do rewanżu. Ciężko cokolwiek przewidywać przed tym spotkaniem, bo akurat z drużyną z Zawiercia nie mieliśmy jeszcze okazji rywalizować, nawet w jakimś meczu sparingowym. Myślę, że czeka nas bardzo zacięte spotkanie. Rywale mają bardzo mocny zespół. My jednak też mocno pracowaliśmy i będziemy jeszcze pracować, żeby być w gotowości na środowe starcie. Będziemy cieszyć się tym finałem, bo o to też chodzi w takich spotkaniach, żeby rywalizować na boisku, ale również czerpać radość z gry. Jeśli będziemy okazywali tą radość na boisku, to myślę też, że nasze na zwycięstwo będą większe.
PLUSLIGA.PL: Razem z Arkadiuszem Żakietą był pan jednym z głównych bohaterów zwycięskiego meczu Jastrzębskiego Węgla z Asseco Resovią, bo wasze wejście na boisko odmieniło losy pierwszego seta, a potem pociągnęło zespół do efektownej wygranej 3:0. Co istotne, trener Marcelo Mendez dał waszej dwójce okazję do gry już do końca spotkania.
Jesteśmy wspólnie z Arkiem Żakietą szczęśliwi, że mogliśmy wejść na boisko i pomóc zespołowi w wywalczeniu zwycięstwa. To jest najważniejsze. Codziennie na treningach ciężko pracujemy, żeby mieć właśnie taką szansę gry i jak ona się pojawi, to ją dobrze wykorzystać. Cieszę się, że udało nam się pokazać w meczu to, co prezentujemy na treningach i wspomóc zespół. Na pewno weszliśmy na boisko w trudnym momencie pierwszego seta, kiedy musieliśmy odrabiać straty do rywali, którzy mają silną drużynę i spisywali się wówczas świetnie. Cieszy nas to, że wspólnym wysiłkiem całego zespołu przetrwaliśmy ten trudny moment i wyszliśmy z opresji. Co więcej, po pierwszym secie byliśmy w stanie pójść za ciosem i wygrać spotkanie 3:0. Dla nas ważne jest, żeby kontynuować pracę, którą wykonujemy i gromadzić punkty w tabeli.
PLUSLIGA.PL: Po tym jak wszedł pan na boisko, to miał taki zamysł, żeby zmienić coś konkretnego w dotychczasowej grze zespołu?
Pomysł był taki, żeby dać drużynie nieco inną energię. Przez to, że wynik był dla nas niekorzystny, to energia w zespole była przez chwilę nienajlepsza, więc po wejściu na boisko od razu pomyślałem, żeby to jak najszybciej zmienić. To się rzeczywiście sprawdziło, w głównej mierze za sprawą Arka Żakiety, który grał niesamowicie. Praktycznie czego się nie dotknął, to był to złoty dotyk, który przynosił nam punkty. Również jego zagrywka bardzo dużo nam dała. Najpierw więc chciałem dać zespołowi dużo pozytywnej energii, a potem też oczywiście trochę odmienić grę w stosunku do tego, co miało miejsce w pierwszej połowie pierwszego seta.
PLUSLIGA.PL: Imponujące było, że dobre zgranie było widać nie tylko między panem a Arkadiuszem Żakietą, z którym pewnie zwykle trenujecie w szóstkach, ale też z pozostałymi graczami z pierwszej szóstki.
To prawda, że dużo gramy z Arkiem na treningach, ale nasz trener Marcelo Mendez często rotuje składem na treningach i daje mi też okazję pograć z pozostałymi chłopakami. Zwykle dużo się zmieniamy i ćwiczymy różne warianty, nie tylko pierwsza szóstka na drugą szóstkę. To jest ważne, bo dzięki temu wchodząc na boisko mogę normalnie grać i znam się już z każdym z zespołu. To jest niesamowite i jestem bardzo wdzięczny trenerowi Marcelo, że daje mi taką możliwość. Na treningach pracujemy nad tym, żeby być gotowym do wejścia w takich momentach.
PLUSLIGA.PL: Dla pana przyjście do takiego zespołu, jakim jest Jastrzębski Węgiel, to było duże wydarzenie?
Miałem niesamowitą motywację, żeby dołączyć do takiego klubu. Grałem już w przeszłości w poważnych ligach, jak chociażby włoska i w dobrych europejskich klubach, ale od wielu rodaków i dobrych kolegów słyszałem, że PlusLiga to są znakomite rozgrywki, w których warto grać. W Polsce są fantastyczni kibice, którzy śledzą siatkówkę z dużym zainteresowaniem i nie brakuje naprawdę dobrych zespołów. Dlatego z dużym entuzjazmem przyjąłem ofertę Jastrzębskiego Węgla i bardzo ucieszyłem się, że mogłem dołączyć do tak wspaniałego zespołu. Ten klub jest niewiarygodny i notował w ostatnich latach wiele sukcesów, jak mistrzostwa Polski czy finały Ligi Mistrzów. Jak tylko dostałem taką możliwość, żeby podpisać kontrakt z Jastrzębskim Węglem, to postanowiłem z niej skorzystać. Powiedziałem mojemu menedżerowi, że priorytetem dla mnie jest przejście do Jastrzębia i zagranie w PlusLidze. Uważam, że to ważny krok w mojej karierze i też okazja do poznania nowego kraju, nowej kultury i środowiska do gry. Jestem w Polsce już od dwóch miesięcy i bardzo mi się tutaj podoba. Czuję się w Jastrzębskim Węglu naprawdę dobrze.
PLUSLIGA.PL: W Jastrzębskim Węglu stworzyła się w tym sezonie ciekawa kolonia argentyńska, nie tylko na ławce trenerskiej i w sztabie, ale też w zespole, bo razem z panem do klubu dołączył też Luciano Vicentin. Tak wielu Argentyńczyków wokół pomaga panu w aklimatyzacji?
Zdecydowanie. To był też jeden z czynników, dla których chciałem dołączyć właśnie do tego zespołu. Miałem od razu bardzo dobry kontakt z trenerami i sprzyja mi taki południowoamerykański klimat w klubie. Do tego jest jeszcze „Luci” Vicentin, więc wszystko staje się łatwiejsze. Możemy też często rozmawiać w swoim ojczystym języku, więc czuję się bardzo swobodnie w takiej sytuacji.