Julien Lynell: w siatkówkę gram dla przyjemności
Francuski siatkarz, nowy gracz Asseco Resovii Rzeszów zdążył się już zaprezentować przed polską publicznością w trakcie Memoriału Wagnera. Jak sobie wyobraża swoją przyszłość w PlusLidze?
PLUSLIGA: Dla pana sezon reprezentacyjny jest wyjątkowo istotny, bo wraca pan do gry po długiej kontuzji.
JULIEN LYNNEL: Przede wszystkim ważny jest powrót do odpowiedniej formy fizycznej, jak również powrót do mojego poziomu gry. Faktem jest, że jeszcze muszę nad tym wszystkim popracować, by wrócić na odpowiednie tory, ale z każdym meczem czuję się coraz lepiej i powoli, systematycznie, wracam. Czuję się dobrze fizyczne, pracuję mocno na treningach, jestem dobrej myśli.
Co chciałby pan osiągnąć w tym sezonie z Trójkolorowymi?
JULIEN LYNEEL: Chciałbym grać na maksimum moich możliwości i w pełni wspomóc drużynę. Dlatego tak ważny dla mnie jest powrót do swojego poziomu i każda możliwość pojawienia się na boisku.
Ze względu na kontuzję mógł pan nieco z boku popatrzeć na reprezentację i ostatnie jej sukcesy, na przykład czwarte miejsce podczas ubiegłorocznych mistrzostw świata. Dziś jest pan częścią sukcesu w Lidze Światowej. Co się zmieniło w tym czasie w zespole?
JULIEN LYNEEL: Od trzech lat tworzymy tę drużynę. Z każdym sezonem czynimy postępy i gramy coraz lepiej. Prawdą jest, że wszyscy czujemy się ze sobą bardzo dobrze i jesteśmy zgraną paczką. Myślę, że to widać na boisku. Jesteśmy jeszcze wszyscy młodzi i w tej grupie możemy jeszcze długo pograć, robiąc postępy. Zwycięstwo w Lidze Światowej dało nam poczucie wiary w siebie, we własne możliwości. Jesteśmy w stanie rywalizować z najlepszymi drużynami na świecie i nawet je pokonać. Jeśli gramy na naszym wysokim poziomie, pokonamy każdego. Teraz już to wiemy, ale nie możemy o tym zapomnieć i powinniśmy w każdym spotkaniu być skoncentrowanym na sto procent.
Po sześciu latach spędzonych w Montpelier, postanowił pan opuścić Francję i podpisać kontrakt z mistrzem Polski, Asseco Resovią Rzeszów. Z jakimi nadziejami przyjedzie pan do naszego kraju?
JULIEN LYNNEL: Chciałbym być częścią tego zespołu, zintegrować się z drużyną. Wiem, że w tym sezonie nastąpiło wiele zmian personalnych, ale chciałbym być ważnym ogniwem Resovii. Chciałbym, abyśmy osiągali jak najlepsze wyniki i aby gra w Rzeszowie sprawiała mi przyjemność, ponieważ gram w siatkówkę głównie z tego powodu (śmiech). Myślę, że stworzymy bardzo fajną ekipę.
Na pana pozycji będzie duża konkurencja. Nie obawia się pan, że nie zawsze znajdzie się pan w wyjściowej szóstce?
JULIEN LYNEEL: Tak, to wyzwanie, ale ja to lubię. Cieszę się z tej rywalizacji. To jest bardzo motywujące. Na treningu musisz pokazać, że to właśnie ty powinieneś w najbliższym spotkaniu wyjść na boisko. Moim osobistym celem w Rzeszowie jest udowodnienie, że można na mnie liczyć i że zasługuję na grę szansę, a co potem będzie, zobaczymy.
Co rzeszowscy kibice powinni o panu wiedzieć?
JULIEN LYNELL: Bardzo lubię grać przed żywo reagującą publicznością, a taka właśnie jest w Rzeszowie. Kompletnie szalona. To są właśnie takie emocje, które lubię. Pamiętam atmosferę podczas mistrzostw Europy w 2013 roku, ponad dziesięciotysięczne tłumy w halach. Przed taką publicznością przeżywa się naprawdę wielkie emocje. Cudownie jest, kiedy z takimi kibicami można dzielić swoje zwycięstwa, dlatego bardzo chciałbym wygrać z Rzeszowem tyle meczów, ile tylko można. Chciałbym im wszystkim sprawić przyjemność.
Nie będzie pan jedynym Francuzem grającym w PlusLidze. Jak wyobraża sobie pan mecze przeciwko swoim kolegom z reprezentacji?
JULIEN LYNELL: To będzie na pewno bardzo ciekawie, bo będzie nas grało w Polsce kilku. Rozmawialiśmy już nawet o tym (śmiech). Każdy z nas będzie chciał się pokazać z jak najlepszej strony i pokonać przeciwną drużynę, nawet jeśli będzie w niej grał kolega z reprezentacji. To będzie nawet jeszcze większym wyzwaniem. Niestety w Rzeszowie będę jedynym Francuzem w zespole, wśród wielu Polaków, dlatego tak bardzo mi zależy, aby ze wszystkimi się zintegrować. Rozmawiam po angielsku, więc wierzę, że nie będzie większych problemów. Myślę, że dobrze się składa, bo ja nie jestem konfliktową osobą, łatwo się ze mną żyje.
Stephane Antiga, obecny trener biało-czerwonych, prowadzi treningi już po polsku. Czy pan zamierza pójść w jego ślady i też mówić w naszym języku?
JULIEN LYNELL: Nie, nie ma mowy. Język polski jest bardzo trudny i w pierwszym roku na pewno nie udałoby mi się go nauczyć na takim poziomie, aby móc porozumiewać się nim podczas treningów. Cieszę się, że opanowałem angielski, na całkiem niezłym poziomie. Język polski jest bardzo trudny, ale nigdy nie mów nigdy (śmiech).