Juraj Zaťko: zapowiada się naprawdę ostra walka
W miniony piątek Juraj Zaťko wykreował w Bydgoszczy dwóch bohaterów w swojej drużynie –Artura Szalpuka, który otrzymał statuetkę MVP oraz Dawida Gunię, który na środku był nie do zatrzymania. Przed nim kolejne wyzwanie. AZS Politechnika Warszawska w niedzielne popołudnie zmierzy się w Hali Torwaru z PGE Skrą Bełchatów. O tym spotkaniu oraz o udziale polskich zespołów w europejskich pucharach, rozmawialiśmy z rozgrywającym Politechniki.
- PlusLiga: Gratuluję wygranego spotkania w Bydgoszczy. Nie był to łatwy mecz. Który moment Pana zdaniem był najtrudniejszy?
- Juraj Zaťko: Najtrudniejszy był ostatni punkt. Skończyć spotkanie – to było najważniejsze. W piątym secie mieliśmy dwie piłki meczowe (12:14), ale ich nie wykorzystaliśmy i graliśmy na przewagi. Ostatecznie udało nam się zdobyć blokiem ostatni punkt. Dla nas świetnie, ale wcześniej powinniśmy wykorzystać swoje okazje.
- Czy przeciwnicy czymś was w tym meczu zaskoczyli?
- Nie. Nasz sztab szkoleniowy bardzo przygotował nas do tego meczu. Mieliśmy bardzo dobrze rozpisany bydgoski zespół, więc wiedzieliśmy dokładnie, co będą grać. Dziś myślę, że świetnie czytaliśmy grę Pawła Woickiego i każdy wiedział, jak grać. Bydgoszcz niczym nas nie zaskoczyła.
- W poprzedniej rundzie zespół Transferu prowadził obecny drugi szkoleniowiec. Czy po przyjściu Vitala Heynena zauważył Pan zmianę w ich grze?
- Grają więcej przez środek, więcej atakują z szóstej strefy. Wiedzieliśmy o tym i na szczęście udało nam się ich zatrzymać na środku. Dzięki naszemu sztabowi byliśmy świetnie przygotowani do tego meczu.
- Mecz w Bydgoszczy wplótł się między spotkania z mocnymi w tym sezonie zespołami z Jastrzębia, Rzeczowa i Bełchatowa. Jak w tym kontekście oceniłby Pan piątkowy mecz?
- Dla nas to było bardzo trudne i ważne spotkanie. Mieliśmy go wygrać, takie były oczekiwania. Cieszę się ze zwycięstwa i zdobycia dwóch cennych punktów.
- Mecz z PGE Skrą znów zagracie na Torwarze. Czy mecze tam rozgrywane są dla was trudniejsze?
- Są o tyle trudne, że nie trenujemy zbyt wiele na tej hali. Większość treningów mamy na Ursynowie. Jednak ostatnie dwa mecze graliśmy na Torwarze, więc powinniśmy się już trochę przyzwyczaić. Wiem, że wszystkie bilety zostaną wyprzedane na mecz ze Skrą. Bardzo cieszę się na ten mecz.
- Na mecze Skry przychodzi zawsze wielu kibiców, których znaczna część kibicuje właśnie Skrze a nie miejscowej drużynie. Czy taka sytuacja bardziej was mobilizuje?
- Nas mobilizuje przede wszystkim zespół, naprzeciwko którego zagramy. Skra to drużyna światowym poziomie. Jest od nas silniejsza i zajmuje w tabeli wyższe miejsce. Chcielibyśmy pokazać naszą dobrą siatkówkę i zobaczymy, jaki będzie wynik. Z Bełchatowem będziemy grać bez większej presji.
- Czy śledzi Pan rozgrywki Ligi Mistrzów i polsko-polską rywalizację?
- Tak, udało mi się zobaczyć większe fragmenty ich pierwszego spotkania. Ostatni mecz jaki obejrzałem, to rywalizacja PGE Skry Bełchatów z VfB Friedrichshafen, w którym spędziłem ostatnie trzy lata. Mecz rewanżowy grają w czwartek i chciałbym zobaczyć ten mecz na żywo, ale pewnie będziemy mieli trening i się nie da (śmiech).
- Kto Pana zdaniem wygra polsko-polską bitwę o finał Ligi Mistrzów?
- Myślę, że Resovia, ale po pierwszym spotkaniu cała presja jest na nich, ponieważ od samego początku muszą gonić wynik. Jastrzębski potrzebuje tylko dwóch setów, alby znaleźć się w finale, więc zapowiada się naprawdę ostra walka.