Justin Duff: dobrze czuję się w Polsce
Jeszcze nie opadły emocje po FIVB Mistrzostwach Świata w Piłce Siatkowej Mężczyzn Polska 2014, a już przed nami kolejne, tym razem na parkietach PlusLigi O oczekiwaniach związanych z grą w naszej ekstraklasie opowiada zawodnik Transferu Bydgoszcz i środkowy reprezentacji Kanady Justin Duff.
plusliga.pl: Niezwykle pozytywny człowiek, wiecznie uśmiechnięty, prawdziwy duch zespołu. Ambitny i niezwykle pracowity, na boisku wojownik. To opinia o panu. Co pan na to powie?
Dustin Duff: Ten kto to powiedział bardzo się myli (śmiech).
- Naprawdę?
- Żartuję. To miłe, że ludzie tak mnie odbierają. Chyba jestem pozytywnym człowiekiem. Jako zawodnik staram się nie sprawiać kłopotów, chcę grać w siatkówkę najlepiej jak potrafię, zawsze uczyć cię czegoś nowego.
- Dodałabym jeszcze - podróżnik, ponieważ często zmienia pan kluby.
- To prawda, podróżuję. Po skończeniu studiów chciałem znaleźć klub, w którym mógłbym grać profesjonalną siatkówkę. Rok spędziłem w lidze austriackiej. Potem, dzięki trenerowi Glenowi Hoagowi, trafiłem do Arkasu Izmir. Byłem bardzo zadowolony, bo miałem możliwość grać z zespołami na wysokim poziomie, zwłaszcza w Lidze Mistrzów. Jednak w drugim sezonie gry, odpadliśmy z europejskich rozgrywek i wiadomo było, że ze względu na limit obcokrajowców nie pogram już za wiele. Dlatego zdecydowałem się zmienić klub. I na pół roku trafiłem do Biełgorie Biełgorod. Poznałem Georga Grozera, który wiele dobrego opowiadał mi o trenerze Vitalu Heynanie. Między innymi dlatego zdecydowałem się podpisać kontrakt z Transferem Bydgoszcz.
- Ale znowu tylko na rok.
- Tak. Na razie podpisałem umowę na jeden sezon. Ale chciałbym grać tu dłużej.
- Tak bardzo lubi pan grać w Polsce?
- Bardzo. Byłem już tu kilka raz. Ostatnio dwa lata temu z Arkasem, kiedy w Lidze Mistrzów ograliśmy PGE Skrę Bełchatów, a potem walczyliśmy z Zaksą Kędzierzyn-Koźle. Graliśmy też w Memoriale Zdzisława Ambroziaka. Także z reprezentacją Kanady byłem tu kilka razy. Zawsze dobrze się tu czuje, kibice nas cieło przyjmują. Dlatego między innymi dlatego też przyjechałem do Polski.
- Czy Vital Heynan zbudował drużynę, która może namieszać w rozgrywkach.
- Mam taką nadzieję. Trafiłem do fajnej drużyny, którą prowadzi świetny trener. Jako zespół na pewno chcemy zajść jak najwyżej. Będziemy walczyć z każdym, nawet z najlepszymi jak PGE Skra, Asseco Resovia czy Zaksa. Grając przeciwko drużynie z Bełchatowa zwykle odnosiłem zwycięstwo, więc może i w tym sezonie coś wygramy. A mój osobisty cel? Jak zwykle - grać coraz lepiej.
- Na koniec zapytam o FIVB Mistrzostwa Świata w Piłce Skiatkowej Mężczyzn Polska 2014. Cztery lata temu odpadliście w pierwszej fazie, w tegorocznym czempionacie byliście w drugiej. Spróbuje pan porównać tę drużynę do tej sprzed czterech lat?
- Praktycznie gramy tym samym składem. Dobrze się już znamy. Na pewno jesteśmy starsi, bardziej dojrzali, doświadczeni. We Włoszech wygraliśmy z Serbią, ale z Polską i Niemcami nie poradziliśmy sobie. Teraz jesteśmy gotowi do walki z każdą drużyną. Czasami nasza gra faluje, tracimy punkty seriami. Kilka lat temu nie potrafiliśmy wyjść z takiego dołka, a dziś to nam się udaje. My Kanadyjczycy zaczynamy od występów w małych europejskich ligach, ale mocno trenujemy, aby poprawić styl gry. Niektórzy, jak ja, trafiają do wielkich klubów. Dzięki temu uczymy się nowych rzeczy, poprawiamy zdolności. A to jak widać procentuje.