Już czują atmosferę igrzysk
W niedzielę rano olimpijska reprezentacja w piłce siatkowej mężczyzn wyleciała do Rio de Janeiro, gdzie za dwa tygodnie rozpocznie olimpijskie zmagania. Dzień przed podróżą biało-czerwoni odebrali nominacje i złożyli ślubowanie w siedzibie Polskiego Komitetu Olimpijskiego.
PLUSLIGA.PL: Kiedy odebrał pan nominację olimpijską, poczuł się pan olimpijczykiem?
KAROL KŁOS: Olimpijczykiem w pełni będę czuł się dopiero kiedy się ulokujemy w wiosce olimpijskiej. Myślę, że nominacja olimpijska nie zrobiła mnie jeszcze uczestnikiem igrzysk. Do tego tytułu przyzwyczaję się dopiero po zakończeniu całego turnieju - wtedy będę czuł, że byłem na igrzyskach i będę znał wynik jaki na nich osiągnąłem.
Podczas ceremonii w Polskim Komitecie Olimpijskim rozbrzmiały dwa hymny: narodowy i olimpijski. Pojawiła się w pana oku łza?
KAROL KŁOS: Łza nie, ale muszę przyznać, że po ciele przebiegły mnie ciarki. Było kilka takich momentów, w których pojawiły się bardzo pozytywne i bardzo motywujące do działania emocje.
W waszych rozmowach pojawia się już temat igrzysk czy maksymalnie skupiacie się na ostatnich przygotowaniach?
KAROL KŁOS: W kadrze czuje się już atmosferę igrzysk i chyba każdy nie może się doczekać żeby już wyjechać z Polski i po prostu być tam na miejscu. Bardzo chcemy rozpocząć już nasze zmagania. Od kilku miesięcy walczyliśmy o kwalifikację olimpijską, dlatego tym bardziej chcielibyśmy już zacząć ten turniej i już zaprezentować swoją grę.
Zastanawiał się pan nad waszymi grupowymi rywalami czy na to jeszcze przyjdzie czas?
KAROL KŁOS: Trochę już nad tym myślałem i uważam że nasza grupa nie jest tak trudna, jak grupa A. Dodatkowo ciągle nie wiemy jak ostatecznie będzie ona wyglądać: czy przylecą Rosjanie, czy będzie reprezentacja Kuby, bo w niej też są pewne zawirowania. To wszystko jeszcze musi się wyjaśnić i dopiero wtedy będziemy już całkowicie gotowi na nasze zmagania.
Pamięta pan pierwszy olimpijski mecz siatkówki jaki obejrzał pan w telewizji?
KAROL KŁOS: Nie pamiętam, które spotkanie było pierwsze… Wydaje mi się, że mogły to być mecze rozgrywane na igrzyskach w Grecji, ale nie chcę strzelać… Pamiętam, że nawet jeszcze wtedy nie grałem w siatkówkę, ale myślałem, o tym jak to jest być olimpijczykiem. Zawsze lubiłem oglądać igrzyska olimpijski i często w głowie „wklejałem siebie” do wioski olimpijskiej i myślałem jak tam może być. Teraz będę mógł sprawdzić czy moje wyobrażenia pokryją się z rzeczywistością.
Co pan sobie wtedy wyobrażał?
KAROL KŁOS: Wyobrażałem sobie, że igrzyska olimpijskie są wielkim świętem sportu i wszyscy najlepsi na świecie są zgromadzeni w jednym miejscu, na jednym turnieju. To jest fantastyczne! Kilka lat temu byłem na Uniwersjadzie w Kazaniu, gdzie zajęliśmy drugie miejsce. I to było dla mnie niesamowitym przeżyciem. Na pewno bardzo mocno ukształtowało mnie jako siatkarza, ale mam świadomość, że igrzyska to wielokrotność tego, co widziałem w Kazaniu.
Którego ze znanych sportowców poprosi pan w wiosce olimpijskiej o zdjęcie?
KAROL KŁOS: Nie wiem… Nie mam pojęcia czy kogokolwiek tam spotkam (śmiech)… Mówiąc poważnie, to mamy świadomość, że nie jedziemy tam robić sobie zdjęć, tylko przede wszystkim skupiać się na tym, co chcemy osiągnąć. Chcemy zrobić wszystko żeby sięgnąć po nasz wymarzony cel.
W Centrum Olimpijskim tekst ślubowanie wygłosił wasz kapitan - Michał Kubiak. Dobrze poradził sobie z tym zadaniem?
KAROL KŁOS: Tak, Michał doskonale sobie z tym poradził. Wygłosił przysięgę bez żadnego zająknięcia, dobrze i zrozumiale. Dotarła do każdego z nas, nie pomylił się ani razu, więc było naprawdę super!