Już za miesiąc wielki finał TAURON Pucharu Polski: Czy Rudziniec może sięgnąć siatkarskiego raju?
Drużyna z liczącego 1,6 tysiąca mieszkańców Rudzińca jest rewelacją tegorocznej edycji TAUTRON Pucharu Polski. Drugoligowcy właśnie awansowali do ćwierćfinału tych rozgrywek, a jak zapewniają nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. 14 lutego, o godzinie 20.30, w gliwickiej Pre Zero Arenie jako gospodarze podejmą Aluron CMC Wartę Zawiercie. Wprawdzie zagrają tylko w mogącej pomieścić niespełna 1100 widzów Małej Arenie tego gigantycznego obiektu, ale już czują się jak gdyby dotknęli siatkarskiego nieba.
Masz już swój bilet na wielki finał w Krakowie?
Już 2 i 3 marca, czyli dokładnie za miesiąc, czeka nas wielkie święto ligowej siatkówki w Krakowie. Przypomnijmy, że ostatni finał TAURON Pucharu Polski, rozgrywany w lutym 2023 roku w stolicy Małopolski, okazał się ogromnym sukcesem sportowym i organizacyjnym. Polscy kibice po raz kolejny udowodnili, że są zakochani w siatkówce. Wielki finał obejrzało w TAURON Arenie Kraków aż 11 815 widzów. To jest największa, rekordowa widownia meczu z udziałem drużyn klubowych w historii nie tylko tych rozgrywek. Wszystko wskazuje na to, że w tym roku ten rekord zostanie pobity! Czy do półfinałów zdoła awansować jedna z rewelacji tegorocznej edycji pucharu?
20-letni prezes
Historia awansu jest tak samo ujmująca, jak losy samego klubu. Dziewięć lat temu grupa lokalnych zapaleńców na czele z 20-letnim wówczas Łukaszem Pierończykiem zamarzyła o własnym klubie. Lubili siatkówkę, sami próbowali swoich sił w amatorskich zawodach w okolicznych Pyskowicach, a potem w Gliwicach, ale w końcu stwierdzili, czemu nie założyć własnego stowarzyszenia.
Szczebelek po szczebelku pięli się w górę, kroczek po kroczku wydeptywali ścieżki, przemierzając drogę od IV ligi śląskiej do ligi ogólnopolskiej. W II lidze są drugi sezon i nie zamierzają na tym poprzestać. – Chcemy awansować do TAURON 1. Ligi i dzięki takim wydarzeniom, jak ten ćwierćfinał TAURON Pucharu Polski wypromować Rudziniec w kraju – mówi jasno Łukasz Pierończyk, obecnie prezes klubu spod gliwickiej wsi.
20 minut od ZAKSY
Podkreślając walory swego rodzinnego Rudzińca Pierończyk wskazuje jego położenie blisko wjazdu na autostradę A1, płynne połączenie z Gliwicami, leśne otoczenie i ścieżki rowerowe. 10 minut samochodem stąd można zwiedzać znany w tej okolicy Pałac Ballestremów w Pławniowicach, a w 20 minut można dojechać do… kędzierzyńskiej Hali Azoty.
Po tym jak ZAKSA nie zdołała zakwalifikować się do TAURON Pucharu Polski, w internecie nie brakowało kąśliwych komentarzy, że rejon ten jednak będzie miał swojego reprezentanta w pucharowych rozgrywkach. – Czytałem te żarty – przyznaje Pierończyk.
Podstawy ku temu, by rozsławić Rudziniec mocniej są, i to poważne. W klubie jest sponsor tytularny - Centrum Medyczne Soleus z Mysłowic. Jest też wsparcie ze strony lokalnego biznesu, gminy Rudziniec, ale i spółek państwowych oraz województwa śląskiego. Przy klubie istnieje akademia siatkarska, która wraz z akademią w opolskiej Gminie Ujazd liczy sobie łącznie 150 adeptów. Szkolą się w niej zarówno chłopcy i dziewczyny.
Klubowy „dinozaur”
Rozmach jak na warunki drugoligowe widać chociażby po zespole, jaki udało się zbudować na ten sezon. Trener Marcin Ogonowski przez wiele lat był asystentem Andrzeja Kowala w Asseco Resovii Rzeszów. Potem samodzielnie prowadził pierwszoligową BKS Visłę Bydgoszcz, był także asystentem w młodzieżowej kadrze Polski, by ostatecznie trafić do Rudzińca. Nie brakuje tu również zawodników z plusligową przeszłością. Bartosz Zrajkowski, Mateusz Piotrowski, Mikołaj Sarnecki, Jan Lesiuk, Kamil Długosz czy Maciej Polański to nazwiska, które nie są anonimowe dla kibiców siatkówki w Polsce.
Co ciekawe, w składzie jest też zawodnik, który przebył z klubem drogę od najniższych klas rozgrywkowych. Jest nim Dominik Jakuszczonek, rocznik 2000, który debiutował w rudzinieckich barwach jako 16-latek. – Nazywamy go naszym „dinozaurem” – uśmiecha się prezes Pierończyk.
0:2 i 22:24 z Będzinem
W pierwszej rundzie Pucharu Polski ekipa z Rudzińca gładko pokonała Olimpię Włodowice z I ligi Śląskiej (3:0). W drugiej po tie-breaku odprawiła pierwszoligowy MCKiS Jaworzno, co już było nie lada wyczynem. Natomiast to, czego rudzińczanie dokonali w III rundzie zasługuje na szczególne słowa uznania. Po dwóch setach przegrywali 0:2 i 22:24 w trzeciej partii, a mimo to zdołali wyrzucić z Pucharu mający plusLigowe ambicje MKS Będzin. W IV rundzie bez straty seta dali radę drugoligowcom z Wielkopolski - SPS Konspolowi Słupca.
Oprócz pierwszego z tych meczów, wszystkich rywali podejmowali w oddalonej o 10 kilometrów od Rudzińca hali w Kleszczowie, gdzie na co dzień rozgrywają swoje mecze w II lidze. W ćwierćfinale stracą atut „swojej” pucharowej twierdzy, gdyż obiekt ten jest za mały i nie spełnia wymogów związanych z transmisjami Telewizji Polsat. W porozumieniu z zarządcą Pre Zero Areny w Gliwicach udało się wynająć mogącą pomieścić 1092 widzów Małą Arenę tego gigantycznego obiektu.
- Zainteresowanie meczem jest ogromne – mówi prezes Pierończyk.
Kolejna sensacja
O najbliższym rywalu wypowiada się wyłącznie w superlatywach. – Mam do tego klubu ogromny sentyment i mocno mu kibicuję. Ta ich historia trochę powiela się z tym, co u nas się dzieje. Też zaczynali gdzieś od dolnych rejonów, a dziś prężnie się rozwijają i mają świetną otoczkę wokół klubu – uważa prezes CM Soleus Klub Sportowy Rudziniec.
Spotkanie z Aluron CMC Wartą Zawiercie odbędzie się w Gliwicach 14 lutego, początek o godzinie 20.30. Mecz będzie transmitować na żywo Polsat Sport. Działacze klubu z Rudzińca zapewniają, że nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa.
- Zawiercianie to zespół niezwykle groźny i zdecydowany faworyt. Ale nasza drużyna i nasi kibice są zdeterminowani, aby w jak najlepszy sposób się zaprezentować. Nie składamy broni, postaramy się ich „ugryźć”. Spróbujemy sprawić kolejną sensację. Z Będzinem się udało, to czemu nie teraz? – pyta ze swadą w głosie Łukasz Pierończyk.