Kacper Piechocki: Zenit Kazań będzie groźny podczas Final Four
PGE Skra Bełchatów zakończyła rywalizację w Lidze Mistrzów na II rundzie fazy play off. W czwartek bełchatowanie podczas rewanżowego spotkania z Zenitem Kazań przegrali 0:3. - Przed meczem awans był sprawą otwartą, ale drużyna z Rosji zagrała najlepszą siatkówkę, jaką tylko potrafią - powiedział Kacper Piechocki.
Zwycięstwo zespołu z Bełchatowa w pierwszym meczu II rundy fazy play off Ligi Mistrzów przeciwko Zenitowi Kazań 3:2 dawało gospodarzom czwartkowego spotkania przede wszystkim przewagę psychologiczną. Wielu liczyło na to, że polska drużyna wykorzysta atut własnej hali i zdoła pokonać mistrza Rosji. Jednak tak się nie stało. Podopieczni Władimira Alekno od początku do końca zagrali bardzo pewnie, a przede wszystkim skutecznie w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła i to oni awansowali do Final Four.
- W czwartek Zenit zagrał dużo lepiej, niż w Kazaniu. Dużo ciężej nam się przyjmowało. Byliśmy zmuszeni grać na wysokiej piłce. Rywale to wykorzystali i ustawiali szczelny blok. Osobiście nie jestem zadowolony ze swojej gry. Jednak takie mecze jak ten czasami się zdarzają - powiedział Kacper Piechocki.
I dodał - Przed meczem awans był sprawą otwartą, ale Zenit zagrał najlepszą siatkówkę, jaką tylko potrafią. A potrafią dużo, przecież mają w składzie zawodników światowego formatu. Podczas pierwszego spotkania podrażniliśmy drużynę z Kazania. Dla nas było to bardzo trudne zwycięstwo. Jednak w czwartek to przeciwnicy pokazali swoją siłę, udowodnili przede wszystkim, że są silni w ataku na wysokiej piłce. To jest kompletny zespół, który będzie bardzo groźny podczas Final Four. Szkoda, że my nie zagramy w turnieju finałowym w Krakowie, ponieważ był to nasz cel i jednocześnie marzenie.
Teraz PGE Skrze Bełchatów pozostała rywalizacja o tytuł mistrza Polski. Do zakończenia fazy zasadniczej pozostały tylko trzy mecze. Bełchatowanie w dalszym ciągu zachowują szansę na zajęcie drugiego miejsca w tabeli, które daje im prawo gry o złoty medal.
- Każdy mecz w PlusLidze jest jak finał. Mamy świadomość tego, że przy końcowym rezultacie mogą liczyć się nawet sety. Zrobimy wszystko co w naszej mocy, żeby zagrać w finale - zakończył Piechocki.