Kamil Dembiec: spadł nam wielki kamień z serca
W meczu 24. kolejki PlusLigi beniaminek rozgrywek, zespół Stali Nysa, na własnym parkiecie zmierzył się z drużyną Indykpolu AZS-u Olsztyn. Po czterech setach ostatecznie to podopieczni trenera Krzysztofa Stelmacha zapisali na swoim koncie pełną pulę punktów, a najlepszym zawodnikiem spotkania wybrany został przyjmujący gospodarzy, Bartosz Bućko.
Ogromne emocje dały o sobie znać już w pierwszym secie, który rozstrzygnął się na korzyść zawodników z Opolszczyzny, dopiero po zaciętej walce na przewagi (30:28). Druga partia finalnie także padła łupem gospodarzy (25:22).
– W pierwszych dwóch setach graliśmy naprawdę sprytnie i przede wszystkim byliśmy bardzo konsekwentni w polu serwisowym. Zagraliśmy mądrze w ataku i to spowodowało, że choć nie prezentowaliśmy jakiejś spektakularnej siatkówki, i tak udało nam się wygrać, dzięki czemu mieliśmy teoretyczną przewagę przed wejściem w trzecią partię. Moim zdaniem to nasza równa, stabilna gra była kluczem do zwycięstwa w tym spotkaniu, a nie jakiś bardzo wygórowany poziom, który narzuciliśmy przeciwnikowi – powiedział po spotkaniu libero Stali Nysa, Kamil Dembiec.
W trzecim secie triumf odniosła drużyna przyjezdnych (25:22), niewiele też brakowało, by Akademicy z Olsztyna zdołali doprowadzić do tie-breaka. Losy ostatniej partii ważyły się do samego końca (25:23), a przez większą jej część drużyny na zmianę to uzyskiwały, to traciły dwupunktowe prowadzenie.
– Powiem szczerze, że w trzecim secie jeszcze nie mieliśmy jakichś specjalnych obaw, wiadomo, że często, gdy prowadzi się w meczu 2:0, może wkraść się lekkie rozluźnienie. Jednak prawdę powiedziawszy, czwarty set też wcale nie zwiastował naszego pewnego zwycięstwa, na szczęście Wassim Ben Tara pojawił się na zagrywce, trzy razy mocno uderzył, mądrze zagraliśmy w bloku, podbiliśmy ważną piłkę w obronie i szczęśliwie dla nas zakończyliśmy to spotkanie – dodał zawodnik zespołu beniaminka.
Zwycięstwo za trzy punkty w sobotnim meczu okazało się arcyważne dla drużyny beniaminka, zagwarantowało mu bowiem pozostanie w ekstraklasie na kolejny sezon, gdyż plasujący się na ostatnim miejscu MKS Będzin nie będzie już w stanie odrobić strat punktowych.
– Pozostanie w PlusLidze, po piętnastu latach nieobecności, było naszym głównym założeniem, nie chcieliśmy rozmyślać o tym, na które miejsce nas stać albo na którym chcielibyśmy się widzieć, bo wiadomo, że takie gdybanie często źle się kończy. Oczywiście, że spadł nam wielki kamień z serca, że mamy zagwarantowane utrzymanie, o które tak ciężko walczyliśmy cały sezon. Było kilka wzlotów, było niestety też dużo upadków, ale ostatecznie udało nam się osiągnąć cel i z tego naprawdę ogromnie się cieszymy - wyznał Dembiec.
Do końca fazy zasadniczej nysanom zostały do rozegrania jeszcze trzy spotkania – ze wspomnianym już MKS-em Będzin, Ślepskiem Malow Suwałki oraz zaległy mecz przeciwko zespołowi z Zawiercia.
– Na pewno nie zabraknie nam motywacji przed kolejnymi spotkaniami, mimo że mamy już zagwarantowane pozostanie w ekstraklasie. Nie odnieśliśmy w tym sezonie zbyt wielu zwycięstw, więc każdy z nas będzie zmobilizowany, żeby jeszcze mieć okazję pokazać się z dobrej strony. Ten sezon był bardzo dziwny, chwilami dla nas trudny, ale udało nam się zrealizować założony cel. Nie mogę zagwarantować, że wygramy kolejne mecze, ale jak wszyscy sportowcy, podejdziemy do nich z pełnym zaangażowaniem i włożymy w nie całe serducho, a wynik, jak to bywa w sporcie, pozostanie sprawą otwartą – zakończył Kamil Dembiec.