Kamil Długosz: Czekam na swoją szansę
- Każdy z zawodników w składzie daje coś od siebie i napędza ten zespół. Wszyscy są ważni i starają się pchnąć drużynę na wyższy poziom, aby ta gra wyglądała jeszcze lepiej. Ja czekam na szansę. Gdy ją dostanę to mam nadzieję, że ją wykorzystam i wtedy zacznie to wyglądać inaczej, ale na razie cierpliwie czekam – mówi Kamil Długosz, przyjmujący Aluronu Virtu Warty Zawiercie, przed sobotnim (14.45) domowym meczem Jurajskich Rycerzy z Asseco Resovią Rzeszów.
Szansę na parkiecie w mniejszym lub większym zakresie dostajesz regularnie – z tym, że ostatnio… nie na swojej pozycji. Dlaczego akurat Kamil Długosz został „trzecim libero” Aluronu Virtu Warty Zawiercie?
Taka była decyzja trenera. Tak się złożyło, że ze wszystkich przyjmujących ostatnimi czasy na swojej nominalnej decyzji grałem najmniej, więc szkoleniowiec zdecydował, że to ja będę drugim libero, gdyby coś się działo – tak jak w Gdańsku czy w meczu z Jastrzębiem – albo byłoby więcej niż trzech obcokrajowców na boisku, wtedy ja wchodzę na parkiet i staram się pomóc drużynie. Mam nadzieję, że w jakiś sposób się to udało, a jak wyszło? To już trener ocenia.
Przed poprzednią kolejką statystycznie byłeś nawet… 1. libero! Z kolei z jakiegoś powodu po meczu w Jastrzębiu-Zdroju zniknąłeś z tych statystyk na stronie PlusLigi.
Wiem, wszyscy się z tego śmialiśmy. Z tego, co wiem, aby być klasyfikowanym, trzeba mieć bodajże trzy czy cztery przyjęcia, a akurat w Jastrzębiu-Zdroju miałem jedno i chyba stwierdzili, że nie ma sensu uwzględniać mnie w klasyfikacji. Zmiana pozycji na stałe? O tym raczej nie myślę! (śmiech)
Walka o więcej minut na boisku nie jest łatwa, gdy nie spędza się na nim wiele czasu. Pozostaje dawać z siebie wszystko na treningach czy – tak jak zrobiłeś to niedawno przeciwko Dafi Społem – w sparingach.
Nie jest łatwo, bo rywalizuję z bardzo dobrymi zawodnikami, którzy mają bogate doświadczenia z różnych rozgrywek. Staram się pokazać z jak najlepszej strony w momencie, kiedy mam okazję. Na treningach lub właśnie w sparingu. Czekam na swoją szansę. Gdy ją dostanę to mam nadzieję, że ją wykorzystam i wtedy zacznie to wyglądać inaczej, ale na razie cierpliwie czekam.
Konkurencja na Twojej pozycji jest duża: doświadczony Michał Żuk, reprezentant Słowacji i jeden z liderów zespołu – Hugo de Leon. Jednak każdy z Was napędza „jurajską machinę”, a okazja do gry wcześniej czy później powinna się pojawić.
Wiadomo, że wszyscy. Każdy z zawodników w składzie daje coś od siebie i napędza ten zespół. Każdy z nas dołożył cegiełkę do aktualnej pozycji w tabeli. W niektórych meczach mogło być lepiej, ale zawsze można gdybać. Nie ma osób nieistotnych. Wszyscy gracze są ważni i starają się pchnąć drużynę na wyższy poziom, aby ta gra wyglądała jeszcze lepiej.
W drugiej połowie listopada w Rzeszowie odnieśliście pierwsze wyjazdowe zwycięstwo. Wam przed rewanżem doda to pewności siebie, a w rywalach… wywoła sportową złość.
Może być ciekawe widowisko. Tym bardziej, że już tradycyjnie w hali będzie komplet naszych kibiców. W naszym obiekcie innym ekipom nie gra się łatwo, gdyż hala jest nieco bardziej kameralna niż większość pozostałych, do tego za każdym razem jest sto procent frekwencji i kibice także robią swoje. Na pewno niektórzy rywale mogą być zdziwieni atmosferą. Wynik może być różny, ale wyjdziemy na boisko po to, by zaprezentować się jak najlepiej i sięgnąć po punkty, a najchętniej po pełną pulę.
Powrót do listy