Kamil Semeniuk: Damy na boisku tyle serducha, potu i krwi ile trzeba będzie. Jesteśmy gotowi na bitwę
Polscy siatkarze z drugiego miejsca w grupie awansowali do ćwierćfinału igrzysk olimpijskich, w którym już w poniedziałek o godzinie dziewiątej rano zagrają ze Słowenią. O formie biało-czerwonych, tzw. „klątwie ćwierćfinału” i nie tylko po meczu z Włochami rozmawialiśmy z Kamilem Semeniukiem, przyjmującym reprezentacji Polski.
Nikt tak dobrze jak ty, no może poza Wilfredo Leonem, nie zna włoskich siatkarzy. Zaskoczyło was to, jak oni fantastycznie grali w dwóch pierwszych setach ostatniego meczu grupowego?
Szczerze? Nie. Grali to, co grają od ładnych paru lat. Są bardzo skuteczni, nie popełniają błędów. A ich bardzo mocną stroną jest to, że trzymają zimną głowę. Jeżeli jedna akcja im nie wyjdzie, bo zostaną wyblokowani, to dalej konsekwentnie trzaskają w te same kierunki i po prostu są skuteczni. To jest ich bardzo mocno bronią. Świetnie grają w obronie, bardzo dobrze blokują, a do tego są wysocy na bloku. Nie ma co ukrywać, że to są naprawdę poważni zawodnicy. Nie bez powodu grają na igrzyskach i wygrywają w wielkich turniejach międzynarodowych.
Niektórzy trenerzy mówią, że na każdym turnieju musi przydarzyć się słabszy mecz. To może ten z Włochami był ten wasz słabszy?
Czy ja wiem? Popatrzmy na te nasze trzy mecze. Troszeczkę, można powiedzieć, hulamy z naszą formą. Z Egiptem mieliśmy się zaadaptować emocjonalnie do całej otoczki, jaka panuje w hali. Z Brazylią mieliśmy pierwszy ciężki mecz wygrany i myślę, że też nas to podbudowało. Z Włochami też walczyliśmy, ale myślę, że oni bardzo dobrze zagrali. Tak jak mówię, byli konsekwentni, nie podpalali się, tylko, jeżeli trzeba było, to dziesięć razy atakowali w ten sam kierunek, aż w końcu weszło i zdobywali punkt.
A może fakt, iż mieliście już pewny awans do ćwierćfinału sprawił, iż brakowało trochę koncentracji?
Może fakt tego, że mieliśmy pewny awans do ćwierćfinału spowodował w jakimś tam procencie, że troszeczkę byliśmy głową w innym miejscu, ale też sądzę, że daliśmy z siebie maksa na boisku. Odcinamy ten rozdział fazy grupowej, koncentrujemy się na meczu ćwierćfinałowym, bo teraz się zaczyna prawdziwe granie. Kto przegrywa, ten odpada, więc dajemy maksimum. Ile trzeba będzie, tyle damy na boisku serducha, potu i krwi, żeby przejść tę barierę ćwierćfinałową.
Na smyczy, do której jest przyczepiona twoja akredytacja jest wiele znaczków różnych komitetów olimpijskich, ale w centralnym miejscu jest znaczek Słowenii. A właśnie Słowenia będzie waszym ćwierćfinałowym rywalem, która kapitalnie spisuje się na tych igrzyskach i choćby wygrała z Francją po kapitalnym meczu.
Tak, dobrze grają, ale tutaj przed chwilą wspomnieliśmy, że w turnieju musi przyjść też jakiś kryzys, więc może to będzie akurat z nami. A na poważnie mówiąc to miejmy nadzieję, iż to nasza gra spowoduje, że złapią kryzys i że to my przejdziemy do strefy medalowej.
Ale trzeba im oddać, że grają wyśmienicie.
Tak, grają naprawdę bardzo dobrze i to już od pewnego czasu. Gdy Toncek Stern do nich doszedł to wyraźnie załatał dziurę w ataku. Myślę, że to jest aktualnie ich lider, który rozwiązuje wiele problemów. Ale graliśmy już z nimi w Lidze Narodów o medal i w Memoriale Huberta Wagnera. Wiadomo, że Memorial to jest bardziej przygotowawczy turniej, ale wygraliśmy i to też się liczy.
Jak może wyglądać ten mecz?
Będziemy się bawić jak bokserzy i zobaczymy kto pierwszy padnie na deski.
Czy to jest bardziej histeria mediów, że z tą Słowenią na dużych turniejach mamy problemy, czy wy też gdzieś w głowie macie takie rzeczy? No i do tego ćwierćfinał, którego od lat na igrzyskach nie możecie przejść.
Ja się nie zastanawiam nad takimi sprawami. Waidomo, że to nie jest zwykły ćwierćfinał, tylko ćwierćfinał igrzysk olimpijskich i zdarza się to raz na cztery lata. Ale każdy z nas, który przeszedł tę drogę, aby się tutaj znaleźć, wyjdzie na boisko i da z siebie maksa, żeby później sobie niczego nie zarzucać. Trener od razu po meczu z Włochami powiedział nam, żebyśmy się w stu procentach skoncentrowali na tym, że w poniedziałek gramy ćwierćfinał. Mamy sobie nie zaprzątać głowy innymi sprawami, choćby oglądaniem innych dyscyplin i kibicowaniem. Mamy w stu procentach być skoncentrowani na poniedziałkowym spotkaniu. Wiadomo, że to nie jest łatwe siedzieć w pokoju i cały czas myśleć o rywalu, ale przyjechaliśmy tutaj w konkretnym celu.
A jak słyszycie hasło „klątwa ćwierćfinału” to tylko się uśmiechacie?
Nie wiem, nie słyszałem jeszcze w wiosce tego określenia. Ale myślę, że ten, kto zna tę historię, ten nawet nie chce o tym wspominać i my też nie myślimy o tym. Mamy wyjść na boisku, bić się ile fabryka dała z chłodną głową w odpowiednich momentach i ja głęboko wierzę, że przejdziemy Słowenię.
Powrót do listy