Kamil Semeniuk: dopadł nas lekki, debiutancki stres
Aluron Virtu Warta Zawiercie przegrał z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle 1:3 w półfinale Pucharu Polski i marzenie o budowaniu potęgi musi odłożyć na przyszłość. Imponującą serią zagrywek popisał się Kamil Semeniuk, który sezon rozpoczynał w wyjściowym składzie, ale stracił miejsce na boisku na korzyść Alexandre Ferreiry.
PLUSLIGA.PL: W półfinale Pucharu Polski wygraliście tylko jeden set. Jest niedosyt, czy jednak przekonanie, że tego dnia ZAKSA Kędzierzyn-Koźle była po prostu lepsza?
KAMIL SEMENIUK: W moim odczuciu jest jednak lekki niedosyt, szczególnie po trzecim secie, w którym zagraliśmy to, co naprawdę potrafimy i myśleliśmy, że odwrócimy losy spotkania. A w tie breaku, gdyby do niego do szło, to jak ja to nazywam zawsze jest loteriada i zazwyczaj kto lepiej zaczyna, ten wygrywa. Niestety dla nas, ZAKSA jest tak solidnym i doświadczonym zespołem, że nawet gdy nie wyjdzie im jeden set i gra im nie hula, to na następny znów potrafią wyjść skoncentrowani i zagrać swoją siatkówkę. Tak też było w sobotę - odjechali nam już na samym początku czwartej partii i później ciężko było grać.
W trzecim secie to pan dał sygnał do walki i w dużej mierze przyczynił się do zwycięstwa, bo zdobyliście osiem oczek z rzędu. Grając przeciwko ZAKSIE, to duży wyczyn.
KAMIL SEMENIUK: Wynik tego seta to zasługa całej drużyny, nie tylko moja, bo jak zszedłem z zagrywki, to rywalizacja ciągle się przecież toczyła. Niemniej cieszę się, że moja zagrywka funkcjonuje i oby było tak dalej, w kolejnych spotkaniach.
Mimo stania w kwadracie? Po zaledwie jednym słabszym meczu usiadł pan na ławce rezerwowych, chociaż wcześniej spisywał się pan bardzo dobrze. Jest trochę żalu?
KAMIL SEMENIUK: Taka była decyzja trenera, może i całego klubu, żeby próbować innych zawodników. Ja jestem cały czas gotowy, staram się jak mogę, żeby jak najwięcej czasu spędzać na boisku i mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości znów będę więcej grał.
- Dzisiaj zresztą nie zagrałem perfekcyjnie. Zagrywka wprawdzie „siedziała”, ale pozostałe elementy są do poprawy. Może to efekt tej przerwy w graniu, że wdarł się lekki stres, tym bardziej tutaj, na Pucharze Polski. Ale to też informacja dla mnie, że musze jeszcze bardziej przykuć uwagę na do pewnych elementów, popracować nad tym, co w sobotę nie funkcjonowało.
Wspomniał pan o stresie. To chyba była przyczyna waszej słabszej gry na początku meczu? Widać było, że ZAKSA jako bardziej zahartowany w boju zespół, szybciej ochłonęła.
KAMIL SEMENIUK: Dla niektórych zawodników w naszej drużynie taki turniej jak Puchar Polski to niemała gratka, być może nawet pierwszy raz dostali się do Fial Four. Dlatego, jeśli pojawił się lekki stres, jest to absolutnie wytłumaczalne. Kędzierzynianie z kolei bywają na takich turniejach od kilku lat i walka o wysokie cele nie jest dla nich niczym nowym. Grają tam zawodnicy, którzy nie w takich zawodach brali udział i stres mija im po kilku piłkach, a u nas być może trwał trochę dłużej.
Miałam też wrażenie, że ciężko było wam znaleźć punkt odniesienia w hali, bo w pierwszym secie często myliliście się w polu serwisowym i ataku, posyłając piłkę w aut.
KAMIL SEMENIUK: Hala jest trochę specyficzna i na pewno inna niż nasza, w Zawierciu. Ale chyba wszystkie obiekty są inne od naszego, na pewno większe. Zdecydowanie jednak nie można zrzucać winy na to, że hala nam nie pasowała. Przyjechaliśmy do Wrocławia dzień wcześniej, mieliśmy tam trening i rozruch, więc na pewno spokojnie mogliśmy odnaleźć punkty odniesienie. Ja bym jednak trzymał się wersji ze stresem, że na początku rywalizacji ręka leciutko nam drżała i niektóre piłki zamiast w boisku, lądowała na aucie.
Żeby zakończyć pozytywnym akcentem, po meczu wasi kibice, mimo porażki bardzo ładnie wam podziękowali. To taki zwyczaj, że podchodzicie do nich, a oni coś odśpiewują ?
KAMIL SEMENIUK: Tak, to taki nasz mały rytuał. Nasi kibice są najlepsi na świecie. Jeżdżą z nami nawet do najbardziej odległych miejsc w Polsce i niezależnie od wyniku dziękujemy im i wspólnie celebrujemy, że jesteśmy razem. Bo tak naprawdę, oni są naszym siódmym zawodnikiem na boisku.
Powrót do listy