Karol Kłos: do końca wierzyliśmy w wygraną
PGE Skra Bełchatów została zwycięzcą Pucharu Polski 2016. W dramatycznym finale pokonała ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle 3:2 (12:25, 25:23, 22:25, 28:26, 19:17). - Myślę, że mało kto wierzył, że ZAKSA może przegrać - podsumował Karol Kłos, środkowy Bełchatowa.
PLUSLIGA.PL: Nie wiem czy wszystkie mecze ligowe były tak zacięte jak finał Pucharu Polski z ZAKSĄ. Pełen woli walki, kartek, spektakularnych powrotów. Jak to wyglądało z punktu widzenia zawodników?
KAROL KŁOS: Myślę, że był to mecz, w którym mało kto z oglądających wierzył, że Kędzierzyn może przegrać. ZAKSA w każdym secie górowała, odskakiwała nam, a my w końcówkach setów potrafiliśmy ją dogonić. Z kolei wspomnianych końcówek nie wytrzymywali nasi przeciwnicy. Przed meczem trener powiedział nam, że jeśli będziemy szli z nimi „łeb w łeb”, to będzie nam bardzo ciężko wygrać. ZAKSA ostatnie, chyba dziewięć spotkań, wygrała 3:0, więc nie jest przygotowana na to, żeby się tak męczyć i grać na równi. Dlatego wiedzieliśmy, że grając więcej setów mamy szanse na zwycięstwo. W rezultacie tak się stało, że kędzierzynianie nie dali rady wygrać.
W statystykach pomeczowych nie było widać elementu, którym mogliście wygrać. Jeśli nadrabialiście w zagrywce, to traciliście w ataku, dlatego punkty zawsze wychodziły w podobnym stosunku.
KAROL KŁOS: Ten mecz wyglądał właśnie tak jak pani powiedziała. Myślę, że to Kędzierzyn-Koźle był faworytem w tym spotkaniu, a my pokazaliśmy wolę walki. Każdy kto wchodził na boisko mógł odwrócić losy spotkania, chociażby Marcel Gromadowski, który wszedł za Mariusza Wlazłego, który nie mógł dokończyć spotkania. Postawił fantastyczne dwa bloki, a przecież cały mecz nie grał. Czujemy, że jesteśmy drużyną, ale gdzieś tam zaczynało nam brakować pewności siebie. Myślę, że Puchar Polski nam jej doda.
Zgodzi się pan że mną, że to przede wszystkim silnym charakterem zdobyliście Puchar Polski?
KAROL KŁOS: Myślę, że można to tak podsumować. Ten turniej był bardzo zacięty i tylko wola walki i chęć zwycięstwa, jaka drzemała w każdym z nas od ostatniego seta, pozwoliła nam go wygrać. Każdy z nas chce wygrywać, chce walczyć o trofea. Ostatnio mieliśmy taki problem, że nie umieliśmy wygrywać z najsilniejszymi. Jeszcze dużo przed nami w tym sezonie i mam nadzieję, że ten puchar udowodni nam, że z nimi też możemy zwyciężać.
Przed wami Asseco Resovia Rzeszów, później LOTOS Trefl Gdańsk. Na tych dodatkowych bodźcach jakie macie teraz są spore szanse, żeby wygrać bez tie-breaka?
KAROL KŁOS: Życzyłbym sobie, kibicom i całemu zespołowi tylko tego, żebyśmy walczyli tak jak w Pucharze Polski. Myślę, że w tym momencie nie ma dla nas rzeczy niemożliwych do wykonania. Przegrywając z drużyną z Kędzierzyna-Koźla 3:8 czy 6:11 w tie-breaku niejeden zespół by się poddał, a my walczyliśmy dalej i wierzyliśmy w to, że możemy wygrać.
Nie było ani jednego momentu, w którym pomyśleliście, że to koniec?
KAROL KŁOS: Są takie momenty w siatkówce, ale wtedy właśnie poznaje się drużynę. Zawsze któryś z chłopaków pociągnie ją dalej do zwycięstwa, do każdego kolejnego punktu i tak też było w finałowym meczu z ZAKSĄ.
Co stało się w końcówce z Mariuszem Wlazłym. Będzie w stanie grać w kolejnym meczu?
KAROL KŁOS: Najprawdopodobniej złapały go jakieś skurcze brzucha, czy pleców. Na chwilę obecną nie wiem czy zagra z Asseco Resovią Rzeszów. Mam nadzieję, że będzie mógł zagrać równie dobrze i walecznie jak we Wrocławiu.
W trakcie meczu dostarczyliście kibicom niesamowitych emocji. Na długo zapamiętają to spotkanie.
KAROL KŁOS: Myślę, że kibice kochają takie mecze i teraz cieszą się podwójnie.
Prawdopodobnie w kolejnej rundzie Ligi Mistrzów spotkacie z Zenitem Kazań. Po takim meczu, w którym pokonaliście ZAKSĘ, myśli pan że macie szansę pokonać rosyjskiego giganta?
KAROL KŁOS: Zobaczymy, trzeba twardo stąpać po ziemi. Na razie mamy jedno trofeum, które bardzo nas cieszy. Myślę, że podbuduje nas jeszcze bardziej i dzięki niemu będziemy wierzyć w zwycięstwo do samego końca. Może nie będziemy wygrywać każdego spotkania w tym sezonie, ale mam nadzieję, że będziemy walczyć tak jak w Pucharze Polski.
Jakie jedno zdanie miał pan w głowie po finale Pucharu Polski?
KAROL KŁOS: Jak my to zrobiliśmy…? (śmiech)