Karol Kłos: jesteśmy nieobliczalni
Po ośmiu latach reprezentacja Polski zagra w finale mistrzostw świata. I ponownie jej przeciwnikiem będzie Brazylia. - To już nie jest ta sama Brazylia - przekonuje środkowy biało-czerwonych Marcin Możdżonek.
Półfinał pełen emocji
Na przeszkodzie do finału Polakom w sobotę stanęła reprezentacja Niemiec, zespół, którego nikt nie stawiał w gronie faworytów do medalu. Jak przyznaje Marcin Możdżonek mecz ten był pełen walki i emocji. - Nie było to najlepsze spotkanie w naszym wykonaniu, mało było ładnej siatkówki, ale najważniejsze jest to, że wygraliśmy i jesteśmy w finale. Niemcy, tak jak przewidywaliśmy, nie poddawali się i grali do ostatniej piłki. Wytrzymaliśmy wojnę nerwów - mówi.
- Spotkanie z Niemcami było meczem nie tylko walki, ale też opanowania nerwów. My byliśmy spięci, ale i Niemcy też grali stremowani. Ten, kto pierwszy się rozluźnił, ten zgarnął pulę. Nam to się udało - dodaje Karol Kłos.
Historia zatacza koło
Czy, gdyby ktoś 30 sierpnia 2014 roku powiedział podopiecznym Stephana Antigi, że będą walczyć o złoty medal, uwierzyliby? - Gdybyśmy nie wierzyli, nie bylibyśmy tu, gdzie teraz jesteśmy. Czujemy ogromną radość z tego co już zrobiliśmy, a cały czas mamy szansę być mistrzami świata. Chcielibyśmy poprawić wynik chłopaków z Japonii. Nawet, jeżeli nie mamy siły, bo ten turniej był bardzo długi i gdzieś już po nas to widać, to serduchem wyszarpiemy resztki sił i będziemy grać jak do tej pory, bo to działa. Mecz z Brazylią będzie pełen emocji, ale odbędzie się w atmosferze przyjaźni. Na pewno będzie dobra, twarda walka. Mecz z poprzedniej rundy nie ma już znaczenia. Wychodzimy z czystą kartą, nie mamy nic do stracenia. Musimy wyszarpać to zwycięstwo. Jeśli oddamy pola Brazylijczykom, to oni będą zabójczy w kontrataku. Nas cieszy to, że mimo, że przegrywamy kilkoma punktami to się nie poddajemy i walczymy dalej. Cały czas skupiamy się na kolejnej piłce, bo wiemy, że do końca seta jest jeszcze daleko. Cała drużyna wierzy, że możemy wygrać i to się udaje. Jesteśmy nieobliczalni, skoro doszliśmy do finału - powiedział Karol Kłos.
- Gramy w wymarzonym finale w Brazylią. Jesteśmy pełni nadziei i podekscytowani tym meczem. Na pewno spotkanie to nie będzie wyglądało, tak samo jak osiem lat temu. Teraz staniemy do walki z nimi jak równy z równym. Od tamtego czasu obie drużyny się bardzo zmieniły. My gramy bardzo dobrze, oni też trzymają bardzo wysoki poziom. Liczę, że jutro kibice zgotują Brazylijczykom piekło w Spodku. Niech wygra lepszy - zakończył Marcin Możdżonek.