Karol Kłos: nie poszliśmy za ciosem
W środę PGE Skra Bełchatów przegrała z Cucine Lube Civitanova 2:3 w pierwszym meczu fazy play off 12 Ligi Mistrzów w łódzkiej Atlas Arenie. Bełchatowianie prowadzili już w spotkaniu 0:2, ale ostatecznie musieli uznać wyższość rywali. - Nie poszliśmy za ciosem - powiedział Karol Kłos, środkowy wicemistrzów Polski.
Podopieczni Roberto Piazzy w świetnym stylu rozpoczęli środowe spotkanie przeciwko srebnym medalistom FIVB Klubowych Mistrzostw Świata 2017, które w grudniu odbyły się w Polsce. Siatkarze PGE Skry po pierwszym secie mogli pochwalić się aż 70% skuteczność w ataku. Pierwszą i drugą partię wygrali na przewagi 27:25 i 28:26. Niestety w kolejnych setach warunki gry dyktowali Włosi, którzy wygrali partie odpowiednio 25:13, 25:22 i 15:10, a całe spotkanie 3:2.
- Możemy sobie zarzucać, że po dwóch wygranych na przewagi setach nie poszliśmy za ciosem. W kolejnych odsłonach nie mieliśmy żadnego punktu zaczepienia, tak jakby nagle to był zupełnie inny mecz - powiedział Karol Kłos.
I dodał - Możemy być źli sami na siebie, ponieważ mieliśmy szansę na niezłą zaliczkę, w postaci wygranej. Mimo wszystko nie poszliśmy za ciosem. Zagraliśmy tak jakbyśmy mieli coś do stracenia.
Rewanżowe spotkanie zostanie rozegrane 22 marca we Włoszech. Z jakim nastawieniem wicemistrzowie Polski pojadą do Italii?
- Jedziemy na pewno po zwycięstwo. Wynik 2:3 to nie jest zły wynik. Z takiego wyniku można zaatakować. Na pewno nie będzie łatwo, ponieważ w Łodzi fantastycznie pomagali nam kibice. Jednak szansę na awans mamy w dalszym ciągu. We Włoszech będziemy starali się zagrać tak, jak podczas dwóch pierwszych setów w Łodzi - wyznał środkowy.
PGE Skra po niespełna trzech miesiącach ponownie zmierzyła się z Cucine Lube. Drużyny w grudniu 2017 roku spotkały się w półfinale FIVB Klubowych Mistrzostw Świata w Tauron Arenie Kraków. Wtedy pewne zwycięstwo odniósł włoski zespół 3:0.
- Podczas Klubowych Mistrzostw Świata też mieliśmy swoje szanse, ale tym razem zagraliśmy lepiej i mieliśmy szansę wygrać spotkanie. Teraz w Łodzi sporo błędów popełnili sędziowie, ale mylili się i w jedną, i w drugą stronę. Jednak tak jak powiedziałem wcześniej, możemy być źli sami na siebie, bo wygrywając za trzy punkty, mielibyśmy niezłą zaliczkę - zakończył Kłos.