Karol Kłos: stanowimy jedność na boisku
PGE Skra Bełchatów jest już w finale PlusLigi. Czy ten zespół gra już tę siatkówkę, do której przyzwyczaił kibiców?
Plusliga: To pan zakończył efektownym atakiem półfinałową walkę z Jastrzębskim Węglem.
- Strasznie się cieszę z tego powodu, ale to punkt jak każdy inny. Nicolas Uriarte mi zaufał i udało się. Przede wszystkim jednak jestem szczęśliwy, że gramy w finale mistrzostw Polski.
- Patrząc na wyniki meczów obu par półfinałowych, można pokusić się o stwierdzenie, że trafiliście na łatwiejszego rywala.
- Wcale nie był taki łatwy, jak się wydaje. Nawet jak mieliśmy przewagę w meczu, każdy z nas mobilizował się i walczył o punkty. Mnie przed ostatnim setem w trzecim spotkaniu opuściły siły, musiałem chwilę odpocząć. Na szczęście na początku trzeciego seta udało się wypracować kilkupunktową przewagę i utrzymać ją do końca spotkania. Zupełnie inaczej niż w Pucharze Polski. Myślę, że tamten mecz to była dobra nauczka dla nas.
- Wasz przeciwnik nie miał wiele do powiedzenia na boisku w tych spotkaniach .
- Jak mamy przewagę, to gra nam się luźniej. Nicolas robi niesamowite rzeczy na rozegraniu, o czym świadczą nagrody MVP. Za te dwa ostatnie mecze należały mu się statuetki.
- Co powiedzieliście sobie w szatni po drugim secie?
- To trener wszedł i powiedział: chłopaki jeszcze nic nie mamy. Trzeba walczyć do końca.
- Mieliście do ugrania tylko jednego seta.
- Patrząc na rywalizację w drugiej parze półfinałowej - to aż jednego.
- Z kim wolelibyście zmierzyć się w finale?
- Szczerze mówiąc nie wiem. Będziemy z ciekawością patrzeć na ich rywalizację. Teraz na fali wznoszącej jest Resovia, ale wszystko może się wydarzyć. Przegrali dwa mecze u siebie, ale Zaksa im tak łatwo nie odda zwycięstwa. Jestem ciekaw, jak będzie wyglądała sytuacja w drużynie z Kędzierzyna-Koźla, bo ostatnio mieli problemy zdrowotne. Michał Ruciak musiał grać na pozycji libero. To krzyżuje plany, bo zespół gra w tym ustawieniu pierwszy raz. A wtedy jest dużo trudniej.
- Pojawiły się głosy, że PGE Skra Bełchatów zaczęła grać już w tę siatkówkę, do której kiedyś nas przyzwyczaiła.
- Nasz zespół jest głodny zwycięstwa, wygrywania w każdym meczu. Jesteśmy głodni medali, których już trochę mamy, ale ciągle wiele jest przed nami. Trochę ważnych spotkań przegraliśmy w tym sezonie, niektórzy nas skreślali, ale zawsze walczyliśmy do końca. Warto było być cierpliwym, pracowitym, bo teraz mamy to, na co czekaliśmy cały sezon.