Karol Kłos: widać, że brakuje nam formy
KAROL KŁOS: Od razu po meczu z Argentyną szkoleniowiec powiedział nam: szykujcie się, bo jutro będzie kolejne pięć setów i miał rację. Jesteśmy przygotowani na takie długie boje, choć jest ciężko. Kilku chłopaków ma za sobą już niezłe tournée, dużo podróży, trenowania i widać, że tej formy nie ma. Trzeba to jasno powiedzieć, bo czasami my chcemy, chłopaki idą mocno na zagrywkę i nie trafiają, ale to jest normalne. W tym momencie jest bardzo ciężko grać – gramy pełną formacją, z wykorzystaniem dwudziestu czterech zawodników i myślę, że mało kto tak gra od początku do końca. W niektórych drużynach siatkarze odpoczywali na początku rozgrywek, ale już wracają i na Final Six będą pełne składy, natomiast u nas mamy szachy od samego początku do końca, więc naprawdę ciężko się gra. Myślę też, że stąd wynikają te proste błędy, że ktoś się z kimś nie dogaduje, bo nie gramy cały czas jednym składem, tylko co chwilę są jakieś zmiany i jeszcze mogą być niedociągnięcia w grze.
KAROL KŁOS: Nawet trener przed spotkaniem mówi nam: chłopaki zaczynamy jedną szóstką, ale jestem pewien, że skończymy inaczej. Dlatego każdy ma być gotowy do gry, bo nawet jeżeli nie wychodzi się w podstawowej szóstce, to jest duże prawdopodobieństwo, że zajdzie potrzeba wejścia na boisko i dołożenia swojej cegiełki do wyniku.
KAROL KŁOS: Poczułem krew i zmęczenie. Rzeczywiście – to jest mój drugi weekend z Ligą Narodów. Wcześniej byłem na zgrupowaniu, potem trochę przerwy, ale starałem się dbać o siebie. Była siłownia i plażówka, więc trochę się ruszałem, aczkolwiek to jest zupełnie inaczej niż granie i trenowanie. Bardzo się cieszę, że tutaj jestem. Nie gram jeszcze tak jakbym chciał i nawet to byłoby dziwne, gdybym teraz grał super, więc staram się być cierpliwym i robić to, co trener od nas wymaga, pomagać chłopakom. Już nie jestem najmłodszy i nawet chyba to czuję, bo jest to zmęczenie, ale nic mnie nie boli i bardzo się z tego cieszę, że jestem zdrowy i mogę tutaj dawać z siebie jak najwięcej.