Karol Rędzioch: gdy się kocha, to nigdy nie ma dość
Karol Rędzioch z siatkówką jest związany właściwie od zawsze. Jako młody chłopak grał w młodzikach w AZS-ie Częstochowa. Potem występował w Delic-Pol Norwid Częstochowa. Obecnie jest statystykiem Tytana AZS Częstochowa. W rozmowie z PlusLigą opowiada m.in. o współpracy w nowym klubie, swoich obowiązkach i zamiłowaniu do siatkówki.
plusliga.pl: Od nowego sezonu 2011/12 jesteś statystykiem częstochowskiego zespołu. W drużynie pojawiłeś się już pod koniec minionego sezonu, kiedy pomagałeś Michałowi Gogolowi. Teraz jesteś sam i pełnisz rolę pierwszego statystyka. Jak odnajdujesz się w tej roli?
Karol Rędzioch: Myślę, że odnajduje się w tej roli bardzo dobrze. O to czy dobrze wywiązuję się z obowiązków mi powierzonych trzeba by było zapytać trenerów. Jednak z tego co wiem, to pozostali członkowie sztabu szkoleniowego są zadowoleni z mojej pracy. Nasza współpraca układa się bardzo dobrze. Ja cały czas uczę się czegoś nowego, chcę doskonalić swój warsztat scoutmena. Kiedy pojawiłem się w zeszłym roku to wielu rzeczy uczyłem się od Michała Gogola. Potem, gdy grała reprezentacja Polski miałem przyjemność pracować dla Polsatu Sport, robiąc dla nich statystyki. Jeżdżąc co dwa tygodnie za reprezentacją, czy będąc na finałach LŚ w Gdańsku zdobyłem cenne doświadczenie.
- Za co jesteś odpowiedzialny w drużynie? Rzeczą oczywistą jest, że robisz statystkę z każdego meczu. A jak jest np. z taktyką?
- Taktykę staramy się układać wspólnie z trenerami na podstawie analizy wideo, statystyk, danej strefy na boisku. Przed danym spotkaniem siadamy z trenerami i staramy się ustalić taktykę na mecz. Jednak ostatnie słowo należy do pierwszego szkoleniowca, czyli Marka Kardosa.
- Skąd w ogóle wziął się pomysł, żeby zająć się właśnie statystyką?
- Z siatkówką jestem związany właściwie od zawsze. Jako młody chłopak grałem w młodzikach w AZS-ie Częstochowa. Potem grałem w Delic-Pol Norwid Częstochowa w drużynie kadetów. Następnie na studiach reprezentowałem moją uczelnie, wtedy jeszcze Akademię Ekonomiczną w Katowicach. Z czasem przeniosłem się na studia do Częstochowy i do dnia dzisiejszego reprezentuje na Akademickich Mistrzostwach Polski – Politechnikę Częstochowską. Siatkówka to moja pasja. Gdy trzy lata temu do Częstochowy przyszedł Michał Gogol poznaliśmy się, a nawet wspólnie graliśmy, właśnie w Politechnice Częstochowskiej. Jako dobry kolega nauczył mnie wielu rzeczy jeśli chodzi o scoutowanie, analizowanie meczów i tak się to potoczyło. A że siatkówka była mi zawsze bliska, tak już zostało. Chciałem jednak zaznaczyć, że aby być scoutmenem trzeba to kochać, ponieważ poświęca się wiele czasu na różnego rodzaju analizy. Mnie sprawia to ogromną przyjemność.
- Czyli póki co nie myślisz o tym, aby zająć się czymś innym? Nie planujesz zmiany zawodu?
- Na chwilę obecną nie myślę o niczym innym. Nie chcę niczego zmieniać. Współpraca w klubie i atmosfera, która tu panuje jest świetna, więc czego chcieć więcej.
- Przy takim nawale pracy, bo analiza meczu, wyciągnięcie wniosków, rozpisanie taktyczne przeciwnika zajmuje sporo czasu, udaje Ci jeszcze znaleźć wolną chwilę, żeby pograć w siatkówkę?
- Czasu rzeczywiście jest trochę mniej. Wcześniej trenowałem średnio trzy razy w tygodniu. Obecnie na treningi Politechniki chodzę raz na tydzień, a niekiedy w ogóle, bo jest wyjazd albo mecz. Dodatkowo jestem codziennie na treningu porannym i popołudniowym AZS-u. Mimo wszystko zawsze znajdę czas, aby pograć w siatkówkę.
- Nie masz takiego momentu, że mówisz sobie mam dość. Byłem na jednym treningu, drugim, analizowałem mecz, robiłem statystykę, więc nie idę nigdzie grać, na dziś wystarczy mi siatkówki?
- Absolutnie nie. Nie mam takiego poczucia, że czegoś jest za dużo. Tak jak powiedziałem wcześniej, jeśli się kocha to co się robi, jeśli kocha się siatkówkę to nigdy nie ma się dość.