Kay Van Dijk: Totolo w Polsce? Kiepski pomysł
Czy Igor Kolaković jest lepszym trenerem, niż Glenn Hoag i z jakiego powodu Włoch Tomaso Totolo nie powinien zostać selekcjonerem reprezentacji Polski - na te i inne pytania, w rozmowie z PlusLigą odpowiada atakujący reprezentacji Holandii i słoweńskiego Bledu.
- PlusLiga: Przed startem Ligi Mistrzów mówiło się, że faworytem gr. C. jest wicemistrz Polski. Tymczasem po czterech kolejkach spotkań to Bled przewodzi stawce.
- Kay Van Dijk: Na początku rozgrywek faktycznie wydawało się, że Jastrzębski Węgiel jest najlepszym zespołem w grupie. Grali nieźle w lidze, mają ciekawych graczy. Poza tym, od lat są w czołówce polskich rozgrywek, a te do łatwych nie należą. W Bledzie natomiast jest zupełnie nowa drużynę, a w MEVZIE, w której gramy na co dzień, poziom jest jednak niższy. Wygraliśmy mecz otwarcia w Jastrzębiu i to poprawiło nam nastroje, a przede wszystkim uświadomiło, że mamy spore szanse by wygrać grupową rywalizację.
- Rok temu doszliście do Final Four. Jakie plany macie tym razem?
- Zeszły rok był dla Bledu szalony, zespół wykonał kawał świetnej roboty. Mamy nadzieję, że ten sezon będzie równie zwariowany i że zdołamy zadziwić tak, jak poprzednio. Jesteśmy na dobrej drodze, by awansować do kolejnej fazy rozgrywek - to był cel minimum na ten sezon. Tak naprawdę, nie chcemy się zastanawiać co będzie dalej, chcemy grać dobrze w każdym meczu. Mamy młodą drużynę, w której jest mnóstwo entuzjazmu. Bawimy się tym, co robimy, nie czujemy presji. To jest nasza recepta na zwycięstwo. Tak samo było w tamtym sezonie. Na pozór drużyna była lekko szalona, grała na fali uniesień. Ale tak naprawdę wewnątrz panował ład i porządek, świetnie działał system blok - obrona. Chcemy, by te same atuty cechowały nas w tym roku.
- Wtedy kawał pracy wykonał Glenn Hoag. Teraz stery w drużynie objął Igor Kolaković - szkoleniowiec o zupełnie innym temperamencie i stylu pracy.
- Osoba trenera zmieniła nieco charakter zespołu, ale tak naprawdę, kontynuujemy pracę sprzed roku. Na tym polega mądrość trenera i działaczy, by nie zmieniać tego, co funkcjonuje dobrze. Szkoleniowiec się zmienił, ale system pozostał. Jesteśmy bardziej uporządkowani, choć spontaniczności nie da się zabić. Igor Kolaković to świetny fachowiec. Sporo pracujemy nad zagrywką, by była bardziej regularna i groźniejsza dla rywali. Wierzymy w Igora tak samo, jak wierzyliśmy w Glenna Hoaga. To podstawa, by iść do przodu.
- Pan jednak sporo czasu spędza w kwadracie dla rezerwowych. Nie tak chyba wyobrażał pan sobie swój sezon w Bledzie?
- Oczywiście, jestem rozczarowany, ale to trener dokonuje wyboru i skoro nie zaczynam meczów w wyjściowym składzie, znaczy, że ktoś inny jest lepszy. Alen Sket jest świetnym graczem i muszę bardzo się starać, by zasłużyć na grę w szóstce. W poprzednim sezonie doznałem kontuzji, która przerwała moją karierę w włoskiej Serie A1. Długo się leczyłem, również w sezonie reprezentacyjnym nie byłem w pełni sił. Teraz pracujemy nad tym, bym odzyskał optymalną dyspozycję.
- Wspomniał pan o sezonie reprezentacyjnym. Ten ostatni był chyba jednym z gorszych w historii holenderskiej kadry?
- Faktycznie, nie był dobry. Przyczyn jest kilka. Po pierwsze, mamy w zespole sporo młodych, niedoświadczonych zawodników, którzy dopiero dopasowują się do reszty, wchodzą w te wszystkie mechanizmy. Raz działało to lepiej, raz gorzej. Zagraliśmy fatalnie w eliminacjach do mistrzostw Europy, ale w Lidze Światowej mieliśmy fantastyczne mecze - wygraliśmy 3:0 z Brazylią, na ich terenie. Po drugie, szwankowaliśmy jako kolektyw. Musimy znowu być drużyną - to przede wszystkim. To był trudny, pełen napięć sezon i najlepiej szybko o nim zapomnieć.
- Zaszły też zmiany w sztabie szkoleniowym - asystentem Petera Blange został Włoch Totolo.
- To między innymi dzięki niemu wygraliśmy z Brazylią. Wniósł do drużyny kompletnie nowy system pracy, przygotowań i treningów - taki, jakim pracują najlepsi we Włoszech. Przyniósł wiele nowości technicznych i taktycznych, także zmieniliśmy sposób gry i egzekwowania tej całej wiedzy. Właściwie, zaczęliśmy wszystko od początku. Być może również dlatego graliśmy tak nierówno - bo wszystko co nowe, wymaga czasu i powtarzania, żeby było skuteczne. Znaliśmy go wcześniej, bo niektórzy z nas współpracowali z nim w Treviso i obdarzyliśmy go absolutnym zaufaniem. Dodatkowo, Totolo wniósł do zespołu całe mnóstwo pozytywnej energii i zapału do pracy.
- Najprawdopodobniej Tomaso Totolo będzie kandydował na stanowisko trenera reprezentacji Polski. Sądzi pan, że to dobry pomysł?
- Kiepski...bo chciałbym, żeby został z nami. Początki były trudne, ale jestem przekonany, że jeśli zostanie z nami również na kolejny sezon, będziemy znacznie lepszą drużyną. Dla tego gościa liczy się tylko jedno - siatkówka. Poświęca jej całe życie, każdą chwilę. Prawdę mówiąc, on robił prawie wszystko podczas zgrupowań. Dostał od pierwszego selekcjonera ogromną swobodę działania. Wykonywał swoją robotę świetnie. To człowiek, który nie tylko ma ogromną wiedzę o siatkówce - technice, taktyce, statystykach. To fantastyczny motywator. Kiedy mówi, musisz go słuchać. Nie dlatego, że jest trenerem i należy tak zrobić, ale ponieważ jest osobowością.