Kazimierz Pietrzyk: nie było sił do pracy
Tragedia w Smoleńsku wstrząsnęła całą Polską. Sportowy świat stracił w niej Piotra Nurowskiego - prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Odwołano rozgrywki sportowe, a mecze siatkarskiej Plus Ligi przekładano trzy razy. Drużyna ZAKSY Kędzierzyn-Koźle wraca jednak na parkiety, a stawką pojedynków z Jastrzębskim Węglem jest awans do finału rozgrywek o mistrzostwo Polski. – Duże znaczenie będzie miała psychika i to jak zespół zniósł te tragiczne wydarzenia – uważa Kazimierz Pietrzyk, prezes ZAKSY.
PlusLiga: - Od katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem minął ponad tydzień i wciąż wielu ludziom ciężko pozbierać się po tym, co się tam stało. Życie jednak toczy się dalej, a drużynę ZAKSY czekają chyba najważniejsze mecze w sezonie. Ciężko jednak pozbierać się po takiej tragedii.
Kazimierz Pietrzyk: - Wciąż trudno mówić o tym, co się wydarzyło. Myślę, że nie ma Polaka, który w jakimś stopniu by tego nie przeżywał. Miniony tydzień był trudny dla wszystkich. Sam nie znajdywałem siły, żeby zmobilizować się do pracy i zdaję sobie sprawę, że zawodnikom równie ciężko było trenować.
- Chyba po raz pierwszy rozgrywki ligowe zostały przerwane na kilkanaście dni. Czy może to spowodować, że cała praca, jaką do tej pory wykonał zespół, by zbudować formę na te najważniejsze spotkania, nie będzie miała teraz znaczenia?
- Takiej sytuacji jeszcze nie było. Nikt nie spodziewał się takiej tragedii i nie był na nią przygotowany. W rozgrywkach doszło do zamieszania. Terminy naszych spotkań ustalane były trzy razy, ale nikogo przecież za to nie można winić. Zaczyna brakować czasu, bo sezon ligowy się wydłuży, a za chwilę rozpoczną się zgrupowania kadry narodowej i występy reprezentacji. Jednak musimy sobie z tym poradzić. Te problemy dotknęły wszystkie kluby. Każdy jest w takiej samej sytuacji.
- Czy w takim razie do finału awansują drużyny, których zawodnicy to wszystko lepiej znieśli psychicznie?- Cały sezon ciężko pracowaliśmy nad tym, żeby jak najlepiej w nim wypaść. Chcemy udowodnić, że drugie miejsce wywalczone po rundzie zasadniczej nam się należy. Sztab szkoleniowy tak prowadzi zespół, żeby na decydujące mecze forma była jak najlepsza. Wiadomo, że przez ostatnie dni cykl treningowy był zaburzony. Co chwilę zmieniano terminy i inaczej trzeba było układać zajęcia. Jednak w tej sytuacji myślę, że psychika będzie równie ważna jak przygotowanie fizyczne, taktyka itp. Rozłożyłbym te elementy 50 na 50 proc.
- W półfinale ZAKSA gra z drużyną, która ostatni jej nie leży? Czy kędzierzynianie mają kompleks Jastrzębskiego Węgla?
- Nie ma żadnego kompleksu. Nie ciąży nad nami żadne fatum. Rywal jest mocny. Ostatnio spisywał się bardzo dobrze. Nie ma jednak drużyn niepokonanych, a my mamy okazję pokazać, że potrafimy grać w siatkówkę i chcemy przełamać to pasmo porażek. Marzeniem byłoby wygrać dwa pierwsze mecze we własnej hali i potem zakończyć tę rywalizację w Jastrzębiu, ale nie będzie łatwo.
- Przed rokiem Guillaume Samica niemal w pojedynkę odebrał ZAKSIE brązowy medal. Jakiego siatkarza rywali obawia się Pan teraz najbardziej?
- Dużo na pewno będzie zależało od dyspozycji Pawła Abramowa, ale wydaje mi się, że najgroźniejszy może być Igor Yudin. Ostatnio grał wyśmienicie. Atakuje piłki na niewyobrażalnym zasięgu. Porównałbym go do Mariusza Wlazłego w swojej dobrej formie.
- Ledwo zakończona żałoba narodowa i przełożenie spotkań na poniedziałek i wtorek może wpłynąć na niższą frekwencję na trybunach.
- Obawiamy się, że trybuny mogą się nie wypełnić. W sezonie zasadniczym wejściówki na mecze ze Skrą, Resovią czy Jastrzębiem rozchodziły się w dwa dni. Teraz sprzedaż idzie znacznie wolniej. Z jednej strony trudno się dziwić, ale wierzę, że kibice pomogą swojej drużynie. Walczymy przecież o medale mistrzostw Polski.