Kevin Le Roux: jesteśmy coraz silniejsi
Reprezentacja Francji była największą niespodzianką tegorocznej Ligi Światowej. Grając w drugiej dywizji, wygrywając z Bułgarią w Warnie, awansowała do Final Six, gdzie pokonała zespoły z najwyższej światowej półki. To największy sukces Trójkolorowych, a drużyna prowadzona od 2013 roku przez Laurenta Tillie systematycznie pnie się do najlepszych w tej dyscyplinie. Teraz liczy na awans na igrzyska.
Co odczuwa pan po tym, jak przyczynił się pan do pierwszego wielkiego sukcesu reprezentacji Francji?
KEVIN LE ROUX: Czuję się świetnie, a co ciekawe – nic mnie nie boli: ani nogi, ani bark (śmiech). Jestem po prostu szczęśliwy, że zdobyłem złoty medal Ligi Światowej. Naprawdę nie zdawaliśmy sobie sprawy, że to pierwsze złoto w historii francuskiej siatkówki. Widać, że ciężka praca, jaką wykonaliśmy, odkąd trenerem został Laurent Tillie, przynosi efekty. Byliśmy zafiksowani na tym, by wygrać Ligę Światową. Wiedzieliśmy, że jesteśmy w stanie to zrobić u nam się udało. Przegapiliśmy swoją szansę podczas ubiegłorocznych mistrzostw świata, kiedy zajęliśmy czwarte miejsce. Stajemy się co raz silniejsi i miło jest to zobaczyć.
W finale zagraliście bardzo dojrzale.
KEVIN LE ROUX: Od samego początku pierwszego seta wywarliśmy presję na przeciwniku. Jasno pokazaliśmy Serbom, że ten finał należał do nas. Przez cały mecz udało nam się utrzymać nasz poziom gry, oprócz małej chwili dekoncentracji w trzecim secie, kiedy straciliśmy dwa punkty w kontrataku. Ale przy stanie 22:18 Earvin zaserwował dwie bomby, a potem ja miałem trochę szczęścia w polu serwisowym, kiedy to piłka po taśmie wpadła w boisko przeciwnika. Później przy piłce meczowej nie zastanawiasz się zbyt wiele, po prostu serwujesz.
Czy po tak długiej podróży i dwóch meczach więcej od swoich przeciwników, spodziewał się pan takiego wyniku?
KEVIN LE ROUX: Od ubiegłorocznych mistrzostw świata byliśmy świadomi na co nas stać. Wielu z nas gra w zagranicznych ligach i to przenosi się na rozwój reprezentacji. Może nie jesteśmy tak mocni fizycznie jak nasi przeciwnicy, ale mamy inne atuty, dzięki którym to rekompensujemy. Poza tym, w takim turnieju, wśród sześciu najlepszych drużyn na świecie, masz świadomość, że nie możesz sobie pozwolić na przegranie żadnego meczu. Porażka przytrafiła nam się w meczu z Amerykanami, ale umieliśmy powrócić do naszej wymagającej gry.
Ten sukces, nie daje wam jednak nic w drodze do głównego celu, jakim jest gra na przyszłorocznych igrzyskach olimpijskich.
KEVIN LE ROUX: Tak, trzeba będzie walczyć o kwalifikację w innym turnieju. Na początku jednak udamy się na wakacje. Po dwóch miesiącach razem trzeba od siebie odpocząć. Po nich wrócimy do wyczerpujących treningów, aby osiągnąć jak najlepszy wynik podczas październikowych mistrzostw Europy. Następnie, w styczniu w Berlinie, czeka nas turniej kwalifikacyjny do igrzysk. Będziemy musieli wspiąć się na ten sam poziom lub nawet wyższy, aby powrócić do Rio de Janeiro.