Kevin Tillie trenuje indywidualnie i wciąż nie może skakać
Po morderczym, pięciosetowym boju ZAKSA Kędzierzyn-Koźle pokonała w 6. kolejce PlusLigi Jastrzębski Węgiel i wciąż ma na koncie tylko jedną porażkę. Ciągle też nie może skorzystać z usług Kevina Tillie, który leczy uraz przywieziony z igrzysk olimpijskich w Rio.
Za nami już sześć kolejek PlusLigi, a francuski przyjmujący niezmiennie ogląda rywalizację ligową zza band. Tillie borykał się z kontuzją praktycznie przez cały sezon letni, w pełnym wymiarze zagrał w reprezentacji dopiero podczas igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro. I właśnie tam kłopoty zaczęły się na nowo. - Poczułem ból, coś zaczęło być nie tak z moim kolanem - wspomina.
Po powrocie do Kędzierzyna-Koźle i szczegółowych badaniach okazało się, że potrzebna jest dłuższa przerwa. A że Kevin Tillie jest niezwykle cennym graczem dla ZAKSY, która mocno liczy na jego pomoc przede wszystkim w kluczowych meczach sezonu, sztab szkoleniowy postawił na kompleksowe leczenie. - Powiedziano mi, żebyś się nie spieszył z powrotem na boisko, pozwolono, bym spokojnie wyleczył uraz - mówi Francuz, który wciąż trenuje indywidualnie.
Najważniejsze, jak sam podkreślił, że nie odczuwa już bólu. Ciężko pracuje na siłowni, ale jeszcze nie skacze i nie atakuje. - Nasz sztab zapewnił mi taki program ćwiczeń, abym spokojnie mógł wrócić do dobrej dyspozycji fizycznej. Może już w następnym tygodniu rozpocznę treningi na boisku. Taką przynajmniej mam nadzieję.
Zawodnik ma też nadzieję, że do pełni sił wróci jeszcze przed startem Ligi Mistrzów. Kędzierzynianie podbój Europy rozpoczną 7. grudnia, na własnym terenie. Ich premierowym rywalem będzie Istambuł BBSK, który ma w składzie aż trzech reprezentantów Francji: Nicolasa Le Goffa, Antonina Rouziera i Nicolasa Marechala. Będzie więc z kim i o co się bić.
Na razie Kevin Tillie bacznie śledzi poczynania klubowych kolegów. I, jak miało to miejsce podczas starcia z Jastrzębskim Węglem, przeżywa emocje z pozycji widza, najgorszej dla sportowca. A w ostatnim spotkaniu było ich co niemiara. - To było niezwykle ciekawe widowisko, ale także bardzo stresujące. Świetnie, że ostatecznie udało nam się rozstrzygnąć wynik na swoją korzyść - skwitował po zakończeniu rywalizacji.
Powrót do listy