Kibice pomogli Resovii w zwycięstwie
Asseco Resovia Rzeszów pokonała Tytan AZS Częstochowa 3:2 (16:25, 25:16, 15:25, 25:23, 15:11) w pierwszym meczu o brązowy medal PlusLigi. W rywalizacji do trzech zwycięstw Asseco Resovia prowadzi 1-0. MVP meczu Krzysztof Ignaczak.
Pierwszy pojedynek o brązowy medal nie był wielkim widowiskiem mimo, że zakończył się dopiero po tie-breaku. – To był bardzo dziwny mecz, który chyba tak do końca nie mógł się podobać kibiciom. Raz wygrywał wysoko jeden zespół, a raz drugi zespół. Po raz kolejny w końcówkach uciekały nam ważne punkty, nie potrafiliśmy skończyć ważnych ataków – mówi kapitan Tytana AZS Częstochowa, Dawid Murek. Jego zespół rozpoczął mecz od mocnego uderzenia i z większym animuszem. Gospodarze chyba tak do końca jeszcze nie otrząsnęli się po półfinałowej porażce i mieli duże problemy głównie z kończeniem ataków, a przy tym popełniali masę prostych błędów. Przewaga siatkarzy spod Jasnej Góry nie podlegała dyskusji.
W drugiej partii role zupełnie się odwróciły i to rzeszowianie już zdecydowanie dyktowali warunki. Od samego początku wyszedł w szóstce Matej Cernic, który poprawił przyjęcie zespołu i pociągnął grę w ataku. Kilka udanych akcji blokiem sprawiło, że to tym razem gospodarze złapali swój rytm. Wydawało się, że pójdą za ciosem ale tak się nie stało. Zespoły zmieniły się stronami i chyba też umiejętnościami, bowiem trzecia partia była bliźniaczo podobna do pierwszej i z dużą przewagą wygrał Tytan AZS. – Nie ma co ukrywać mecz stal na słabym poziomie – opisuje szkoleniowiec ekipy z Czestochoway, Marek Kardos. – Przez długi czas zupełnie nie przypominał spotkania, w którym stawką są medale Plusligi. Resovia wygrała dlatego, że była cierpliwsza i dlatego, że ma w swoich szeregach bardziej doświadczonych zawodników, a to pozwoliło zrobić tę różnicę, która doprowadziła do tego, że byli górą – twierdzi słowacki szkoleniowiec Tytana AZS.
Kto wie jak potoczyłyby się losy tego meczu gdyby nie postawa kibiców. Przez trzy sety w hali, która tym razem nie wypełniła się już po brzegi kibicami atmosfera była senna i bardziej słyszalne były uszczypliwe komentarze fanów niż doping. Dopiero od IV seta w sytuacji kiedy resoviacy byli już pod ścianą mocno się ożywiła i pociągnęła zespół do walki i zwycięstwa. – W imieniu całego zespołu chciałbym bardzo podziękować kibicom, którzy pomimo tego, że nie oglądali jakiegoś fenomenalnego meczu wspierali nas do końca i śmiało można powiedzieć, że razem wygraliśmy ten mecz – stwierdził kapitan Asseco Resovii Tomasz Józefacki. Losy meczu rozstrzygnęły się w tie-breaku, który do stanu 11:11 był niezwykle zacięty. Później już punktowali tylko gospodarze. – Ten mecz wygrali dla nas kibice, bez nich moglibyśmy nie dać rady. Zespół nie grał na swoim normalnym poziomie. Popełniał wiele błędów, ale uratowało nas doświadczenie i wsparcie kibiców. Mam nadzieje, że w czwartkowym spotkaniu zagramy lepiej – kończy trener Asseco Resovii, Ljubo Travica.