Kiedy byłem małym chłopcem…. Krzysztof Ignaczak
Dzieciństwo to jeden z najwspanialszych okresów w życiu, każdy z nas wspomina je z nostalgią, każdy w jakimś stopniu tęskni za dziecięcymi latami… A jak pamięcią wracają do nich zawodnicy PlusLigi - w co lubili się bawić, przy jakich bajkach usypiali, czy rodzice mieli z nimi sporo kłopotów? Rąbek tajemnicy o swoim dzieciństwie uchyla Krzysztof Ignaczak.
PlusLiga: Byłem grzecznym chłopcem/małym rozrabiaką…
Krzysztof Ignaczak: Mama mówi, że rozrabiaką, ale ja uważam, że grzecznym chłopcem. Mama tak twierdzi, bo ponoć strasznie dokuczałem młodszej siostrze – jak była w wózku, to podchodziłem i specjalnie ją budziłem. Jednak poza tym nie robiłem nic takiego, za co rodzice mogli mnie strasznie szkalować - chuliganem nie byłem, szyb nie wybijałem (śmiech).
- Największa psota, jaką zrobiłem to…?
- Raz jak miałem około dwunastu lat, tata zabrał mnie ze sobą na mecz, po którym odpaliłem gaśnicę w kibiców, którzy wychodzili z hali. W ten sposób wszyscy zostali oblani, a ja miałem niezły ubaw. Tylko później tata mnie ścigał po piętrach i pamiętam, że masażysta musiał mnie chować gdzieś pod ręcznikami do czasu, aż tacie przejdą trochę nerwy.
- Najbardziej lubiłem się bawić w…
- W czterech pancernych, winnetou itp. Za moich czasów w modzie było bieganie po drzewach, strzelanie z łuków. Mieszkam w Wałbrzychu, gdzie są piękne lasy i właśnie tam spędzaliśmy z kumplami mnóstwo czasu. Oprócz grania w piłkę na podwórku to była nasza największa rozrywka – bawić się w zabawy związane z Indianami czy rycerzami. Strażakiem nigdy nie chciałem być - w przeciwieństwie do większości dzieci (śmiech).
- Moją ulubioną bajką była…
- Nigdy nie zapomnę jak tata wyświetlał mi na projektorze slajdy z filmami. Zawsze wieczorami kładliśmy się do łóżka i oglądaliśmy na suficie różne bajki – szczególnie zapamiętałem baśń o zaczarowanej paproci. W tej chwili nie kojarzę dokładnej nazwy, ale pamiętam, że zrobiła na mnie duże wrażenie.
- Strasznie nie lubiłem jeść…
- Kaszy gryczanej, której do tej pory nienawidzę. Zawsze w przedszkolu zmuszali mnie do jedzenia kaszy, ale ja nabierałem ją w usta, a potem wypluwałem do toalety. Trauma z dzieciństwa pozostała i teraz nikt mnie nie zmusi, żeby zjadł kaszę gryczaną.
- O dziewczynach myślałem – co to za dziwne stwory/świetnie się z nimi dogadywałem…
- Zawsze trzymałem się bardziej z chłopakami. W pewnym wieku myśląc o dziewczynach – mówiłem „bleee”. Dopiero później człowiek zdał sobie sprawę, że kobiety się do czegoś przydają, trzeba więc było naprawiać relacje. W wieku 14-15 lat zacząłem się już rozglądać za koleżankami z klasy, pojawiały się pierwsze miłości. Ojej, kiedy to było – aż 15 lat temu…
- Z tego okresu najbardziej tęsknię za…
- Bobofruitami, Vibovitami i Visolvitami – to były dla mnie super „rarytasy”. Na szczęście są jeszcze w sprzedaży, więc od czasu do czasu mogę ich jeszcze zasmakować.