Klemen Čebulj: W Kędzierzynie dostaliśmy podobną lekcję jak w Jastrzębiu
- Zdajemy sobie sprawę, że każdy rywal, z którym przychodzi nam grać, chce pokonać aktualnego lidera rozgrywek. Presja w takiej sytuacji jest czymś normalnym - uważa Klemen Čebulj, siatkarz Asseco Resovii Rzeszów.
PLUSLIGA.PL: Mecz w Kędzierzynie-Koźlu zaczęliście wręcz koncertowo budując dużą przewagę w pierwszym secie, ale roztrwoniliście ją w końcówce. Podobnie było w pierwszej rundzie w spotkaniu w Jastrzębiu.
Klemen Čebulj, przyjmujący Asseco Resovii Rzeszów: Rzeczywiście, można się tutaj doszukiwać podobieństwa do sytuacji z meczu z Jastrzębiem. Prowadziliśmy od pierwszej piłki, ale potem w końcówce zabrakło nam chyba agresji i dużej koncentracji. Przytrafiło nam się załamanie gry, a ZAKSA pokazała, że jest drużyną, która nigdy nie przestaje wierzyć i zawsze gra do końca. Rywale wyrwali nam zwycięstwo w pierwszym secie, a w drugim ciężko nam było ponownie wrócić do gry po tej zmarnowanej szansie na objęcie prowadzenia. W trzecim secie widać jednak było, że znów mamy moc i pełną koncentrację. W końcówce nie ustrzegliśmy się wprawdzie błędów, ale tym razem byliśmy już w stanie domknąć seta na swoją korzyść. W czwartej partii pojawiła się jednak u nas frustracja, bo w pewnym momencie przestaliśmy grać. Staraliśmy się jeszcze odrobić straty do rywali, ale było już za późno.
PLUSLIGA.PL: Dla pana był to bardzo dobry mecz przede wszystkim w ataku, bo imponował pan dużą skutecznością. W czwartym secie rywale jednak mocno ustrzelili pana zagrywką i praktycznie wyeliminowali z gry.
- To prawda. Przeciwnicy wiedzieli jak mnie poruszyć i znaleźli mój czuły punkt. Ten mecz był jednak dla nas dobrą lekcją, podobnie jak spotkanie w Jastrzębiu w pierwszej rundzie. Z tego co pamiętam, to po tamtej porażce przegraliśmy już tylko z Zawierciem i zanotowaliśmy serię wygranych meczów. Teraz jest też dobry moment na wyciągnięcie wniosków i zresetowanie się. ZAKSA pokazała nam, że nawet mając duże prowadzenie nie możemy się ani na chwilę zrelaksować i poczuć zbyt pewnie, tylko grać agresywnie do końca i jeszcze bardziej naciskać na rywala.
Teraz przed nami coraz ważniejsze mecze zaczynając od ćwierćfinału Pucharu Polski ze Ślepskiem Malow Suwałki. To jest mecz o być albo nie być w turnieju finałowym w Krakowie, więc musimy być szczególnie skoncentrowani i nastawić się ponownie na dużą agresję w grze.
PLUSLIGA.PL: Grupa Azoty ZAKSA pokazała w meczu z wami, że z Bartoszem Bednorzem w składzie będzie jeszcze mocniejszym i niewygodnym rywalem w dalszej części sezonu?
- Oczywiście, wiemy o tym, to nie jest dla nas żadna niespodzianka. Nie ma co jednak w tym momencie wybiegać do przodu i myśleć o rundzie play-off. Musimy przede wszystkim skupić się na najbliższym meczu pucharowym z Suwałkami, a potem ligowym z Olsztynem na wyjeździe. Koncentrujemy się z meczu na mecz i musimy teraz zachować się mądrze, żeby znów grać na naszym najlepszym poziomie.
PLUSLIGA.PL: W Kędzierzynie-Koźlu waszą dużą bolączką była zagrywka. Popełniliście w tym elemencie mnóstwo błędów, a potencjalnie jest waszą mocną stroną.
Nie wiem skąd się wzięły nasze problemy z zagrywką. Faktycznie błędów w tym elemencie było sporo i bilans pomyłek w stosunku do asów był ogólnie niekorzystny. Nie wiem, czy za bardzo naciskaliśmy i wkładaliśmy w zagrywkę zbyt dużą siłę, czy po prostu nie mieliśmy w tym elemencie swojego dnia.
PLUSLIGA.PL: W środę na Podpromiu rozegracie pierwszy w tym sezonie mecz o dużą stawkę. Ślepsk Malow Suwałki będzie chciał sprawić niespodziankę i zagra pewnie bez zbędnej presji, a wy będziecie musieli wytrzymać ciśnienie i rolę faworyta.
- Oczywiście. My już przywykliśmy do gry pod presją i cały czas się z nią zmagamy będąc zespołem ze ścisłej czołówki PlusLigi. Zdajemy sobie sprawę, że każdy rywal, z którym przychodzi nam grać, chce pokonać aktualnego lidera rozgrywek. Presja w takiej sytuacji jest czymś normalnym. Takie jest nasze życie, lubimy to jednak i musimy do tego przywyknąć skoro chcemy grać na najwyższym poziomie i być na szczycie.
Powrót do listy