Klemen Čebulj: Wartościowa ławka powinna być największą siłą Asseco Resovii
- Przede wszystkim musimy skupić się na swojej grze i skoncentrować się na tym, co mamy do wykonania, niezależnie od tego w jakich składach zagramy my i rywale - mówi Klemen Čebulj, siatkarz Asseco Resovii Rzeszów, która przegrała z mistrzem Polski, a w sobotę zmierzy się z wicemistrzem.
PLUSLIGA.PL: Mimo porażki 1:3 Asseco Resovia stoczyła w Jastrzębiu wyrównaną walkę, może poza czwartym setem, kiedy Jastrzębie zbudowało już wyraźną przewagę. Była szansa żeby powalczyć o punkty?
Klemen Čebulj, przyjmujący Asseco Resovii: W tych zaciętych setach mieliśmy na pewno swoje szanse, których nie wykorzystaliśmy. Zaczęliśmy to spotkanie dobrze. Było trochę problemów ze skutecznością ataku Stephena Boyer, ale musimy zrozumieć, że on dopiero wrócił do gry po kontuzji, więc to normalne, że potrzebuje więcej czasu na zgranie i poczucie rytmu gry. Zresztą od drugiego seta grał już coraz skuteczniej i bardzo nam pomógł. To nie był jednak nasz główny kłopot. Mieliśmy dużo okazji do zdobycia punktów po swoich akcjach, zwłaszcza w trzech pierwszych setach, w których mogliśmy zbudować jeszcze większą pewność gry. W drugim w końcówce zaryzykowaliśmy mocno na zagrywce i to się okazało skuteczne. Dzięki serwisowi wygraliśmy. Musimy jeszcze rosnąć mentalnie jako zespół. Jesteśmy po trudnym okresie dla wielu z nas, którzy brali udział w wyczerpującym sezonie reprezentacyjnym.
Jest ciężko, ale nie możemy szukać wymówek, tylko pracować ciężko na treningach i meczach żeby odbudować pewność gry. Wtedy będzie nam się łatwiej grało, bo wiemy, że mamy bardzo wartościową ławkę rezerwowych. Ten, kto nie zaczyna meczu w szóstce, może wejść na boisko jak tylko będzie taka potrzeba i wspomóc kolegów. Po to wszyscy jesteśmy w tym zespole, żeby się uzupełniać i wspierać. To powinna być największa siła naszej drużyny. Tak jak w Jastrzębiu – ja nie zacząłem meczu w szóstce, ale kiedy pojawiłem się na boisku, to starałem się jak najbardziej wspomóc drużynę. Każdy z nas może być w takiej roli w danym meczu.
PLUSLIGA.PL: Czy mógł pan być jeszcze bardziej wykorzystany w ataku, czy też z jakichś względów fizycznych dostawał pan nieco mniej piłek niż zwykle?
To nie jest pytanie do mnie. Pod względem zdrowotnym wszystko jest w porządku. Kiedy gra jest w toku, to Fabian [Drzyzga - przyp. red.] podejmuje decyzje co do rozkładu ataku, więc nie mam z tym problemu. Każdy mecz ma swój scenariusz i różne czynniki decydują o tym, kto dostaje piłki w danym momencie. Wszyscy powinniśmy szanować wybory Fabiana. Na pewno mamy w drużynie dużo jakości i wiele opcji gry na każdej pozycji i z każdej strefy boiska, z uwzględnieniem też środkowych. Każdy z nas może atakować. Jeśli tylko wszyscy jesteśmy wystarczająco agresywni i wierzymy w naszą pracę zespołową, to nie ma to większego znaczenia, kto dostaje piłkę do ataku.
PLUSLIGA.PL: Co takiego wydarzyło się w czwartym secie, w którym początkowo prowadziliście 3:0, ale potem oddaliście inicjatywę, a jastrzębianie zbudowali już bezpieczną przewagę?
Prawdopodobnie nie kończyliśmy swoich akcji w ataku, a rywale wygrywali kontry i dzięki temu powiększali prowadzenie. Może też popełniliśmy w tym secie za dużo błędów własnych, zwłaszcza na zagrywce. Ale na tym poziomie trzeba cały czas ryzykować, żeby stworzyć sobie warunki do gry. Cały czas trzeba wywierać presję na rywalach, ale niestety nie zawsze piłka mieści się w boisku. Przez to, że zagrywka nie była już naszym atutem, grało się nam trudniej. Z kolei jastrzębianie grali bardzo mądrze w tym elemencie stosując różne warianty i sprawiając nam problemy. Musimy wyciągnąć wnioski i budować naszą grę, żeby ona była na coraz wyższym poziomie. Nasza organizacja gry też powinna być z czasem lepsza. Powinniśmy grać bardziej z wykorzystaniem bloku, cierpliwiej w ataku i starać się utrzymać piłkę po swojej stronie boiska.
PLUSLIGA.PL: W końcu mogliście zagrać w teoretycznie najmocniejszym składzie, ze Stephenem Boyer na ataku, który musi się jeszcze rozegrać, ale czas powinien pracować na waszą korzyść?
Tak uważam. Stephen musi dostać od nas więcej czasu i wsparcia, bo przed tym meczem trenował może pięć dni, a nie jest łatwo po przerwie spowodowanej na leczenie tak szybko wrócić do swojej normalnej, dobrej gry i najlepiej od razu grać niesamowicie, jak wielki bohater. Dajmy mu czas na pracę i wykażmy więcej cierpliwości. Zresztą wszyscy musimy być lepsi i cały czas wierzyć w zespół, nawet jak wynik jest już niekorzystny i tracimy kilka punktów do rywali. Trzeba wierzyć i walczyć do ostatniej piłki.
PLUSLIGA.PL: Już w sobotę zmierzycie się z Grupą Azoty ZAKSĄ, która przyjedzie do Rzeszowa po porażce z beniaminkiem z Częstochowy. Czego się spodziewać po tym meczu, który obejrzy na Podpromiu komplet kibiców?
Powrót do listyTo będzie kolejny wielki mecz dla nas. Przede wszystkim musimy skupić się na swojej grze i skoncentrować się na tym, co mamy do wykonania, niezależnie od tego w jakich składach zagramy my i rywale. Dla nas ważne jest, żeby robić postępy w grze i starać się robić wszystko żeby grać naszą siatkówkę. Nie skupiamy się na tym, kto zagra po drugiej stronie siatki. ZAKSA to zawsze ZAKSA, niezależnie od tego, kto u nich zagra. Najważniejsze jest, jak my przystąpimy do tego spotkania i jak się w nim zaprezentujemy, a chcemy się trzymać razem jako zespół od początku do końca.