Kolejne 3:1 PGE Skry
Wkręt-met AZS Częstochowa przegrał z PGE Skrą Bełchatów 1:3 (23:25, 25:17, 19:25, 21:25) w meczu 7. kolejki PlusLigi. MVP meczu Paweł Woicki.
PGE Skra Bełchatów rozpoczęła w ataku z Konstantinem Cupkovićem, a na rozegraniu z Dejanem Vincićem. Goście na pierwszej przerwie technicznej prowadzili 8:6. Częstochowianie wyrównali na 10:10 dzięki skutecznej obronie i kontratakowi. Jednak jeszcze przed drugą pauzą podopieczni trenera Jacka Nawrockiego wypracowali dwa punkty przewagi 16:14. Po wznowieniu gry biało-zieloni ponownie doprowadzili do remisu 17:17, po ataku ze środka Adriana Hunka. Od tego momentu walka toczyła się punkt za punkt. W końcówce więcej spokoju zachowali wicemistrzowie Polski, którzy wygrali 25:23. Partię zakończyła autowa zagrywka Mariusza Marcyniaka.
Częstochowianie podrażnieni porażką w pierwszym secie wyszli silnie zmotywowani. Rozpoczęli z mocnego uderzenia. Dzięki silnej zagrywce i atakom Grzegorza Boćka na pierwszej pauzie objęli prowadzenie 8:2. W dalszej części tej partii podopieczni Marka Kardosa kontrolowali przebieg spotkania. Konsekwentnie zagrywali i atakowali, co przełożyło się na prowadzenie 16:9. Do końca tego seta Akademicy utrzymali koncentrację, a na słowa pochwały w ataku zasługują (Bociek, Kaczyński), a w bloku (Hebda, Lisinac oraz Janusz).
Bełchatowianie kolejnego seta rozpoczęli już z Aleksander Atanasijeviciem oraz Pawłem Woickim. Od pierwszych akcji brązowi medaliści Klubowych Mistrzostw Świata punktowali rywala. Na drugiej przerwie technicznej Skra Bełchatów prowadziła 16:11. Na niewiele zdały się zmiany w szeregach Akademików. W miejsce Boćka i Janusza pojawił się Szlubowski i Stelmach. Drużyna gości nie dała sobie już wydrzeć z rąk zwycięstwa i wygrała tego seta 25:19.
Od początku czwartego seta PGE Skra miała inicjatywę i prowadziła 8:3 m.in. z powodu prostych błędów w przyjęciu i ataku popełnianych przez siatkarzy AZS-u Częstochowa. Wraz z upływem czasu przewaga podopiecznych Jacka Nawrockiego rosła. Co prawda w końcówce Akademicy odrobili trochę strat, ale wicemistrz Polski odniósł pewne zwycięstwo.
Na konferencji prasowej powiedzieli:
Mariusz Wlazły (kapitan PGE Skry Bełchatów): Wiedzieliśmy, że to będzie kolejny bardzo trudny mecz w tym tygodniu. Cieszymy się bardzo ze zwycięstwa.
Andrzej Stelmach (kapitan Wkręt-metu AZS Częstochowa): Widać, że robimy postępy. Myślę, że nasza gra może się podobać. Muszę także pochwalić częstochowską publiczność, ponieważ stawiła się licznie na trybunach. Z tego jesteśmy bardzo zadowoleni. W kolejnych meczach chcemy grać dobrze i walczyć, a dzięki temu zachęcić kibiców do dopingowania nas.
Jacek Nawrocki (trener PGE Skry Bełchatów): Przychylam się do tego co powiedział Mariusz Wlazły. Wiedzieliśmy, że czekają nas w sobotę trudne zawody. Nie wynikające wcale z powodu jakiejś dekoncentracji, czy presji, że musimy stąd wywieźć trzy punkty. Po prostu wiedzieliśmy, że będzie to dla nas bardzo trudne spotkanie i takie też było. W sobotę dałem szanse gry dwóm zawodnikom (Cupković i Vincić - red.), którzy wcześniej grali mniej, a nieźle prezentowali się na treningu. Uważam, że taki wyniki, a nie inny nie był ich winą. Potem wróciliśmy do podstawowego składu i gra się uspokoiła. Cieszę się, że wywozimy stąd trzy punkty, ponieważ to było dla nas najważniejsze.
Marek Kardos (trener Wkręt-metu AZS Częstochowa): Gratuluję Skrze Bełchatów zwycięstwa. Cieszy mnie, że utrzymaliśmy wysoki poziom gry w pierwszej akcji i dobra postawa Grzegorza Boćka, którego talent rozwija się. Prezentuje się świetnie na treningu i przenosi ten poziom gry na mecze. Jeśli będą omijały nas kontuzje, a nasz atakujący utrzyma taki poziom to mamy szasnę sprawić kibicom kilka niespodzianek. Musimy pamiętać, że obecnie w siatkówce wygrywa ten, który ma mocną zagrywkę. W sobotę w tym elemencie lepsi byli bełchatowianie. W pozostałych elementach prezentujemy podobny poziom, jedynie zagrywka póki co sprawia nam trochę problemu. Podsumowując jestem zadowolony z widowiska, jakie mieliśmy okazję przeżyć oraz z tylu kibiców, którzy przybyli na ten mecz. Mam nadzieję, że będą przychodzić na taką siatkówkę, jaką zaprezentowaliśmy w sobotnie popołudnie, ale zakończoną innym wynikiem.