Kolekcjonerzy tytułów i pucharów
- Marzymy o piątym tytule mistrza Polski – mówi prezes PGE Skry Bełchatów Konrad Piechocki. W Bełchatowie kolekcjonowanie pucharów i złotych medali nikomu się nie znudziło, a Skra bez wątpienia jest faworytem. Dziś siatkarze ze stolicy polskiej energetyki rozpoczęli półfinałową batalię z Jastrzębskim Węglem.
Plusliga: Piąty z rzędu tytuł mistrza Polski to byłoby nie lada osiągnięcie.
Konrad Piechocki: Nie chcę tak stawiać sprawy, bo to tylko potęguje presje. Oczywiście jest to nasze marzenie, ale o skali trudności niech świadczy fakt, że jeszcze nikomu wcześniej się ta sztuka nie udała. Jest co prawda historia z warszawskimi klubami, ale to były zupełnie inne czasy, inna siatkówka. Czekają nas bardzo trudne spotkania, bo czołówka jest bardzo wyrównana.
- Jastrzębie może być rozdrażnionym rywalem. Nie doszli do finału Pucharu Polski, w finale Pucharu Konfederacji przegrali na własne życzenie, pozostała więc liga polska. Jak będą naładowani sportową złością, to mogą być zespołem nieobliczalnym.
- Jastrzębie ma coś do udowodnienia. Liga jest ich ostatnią szansą na wygranie czegoś, żeby móc ten sezon uznać za udany. Myślę, że będą bardzo zdeterminowani i groźni. Z drugiej strony ta przerwa ostatnich dwóch tygodni dała nam możliwość popracowania trochę, poza tym ochłonęliśmy po Pucharze Polski i walce o Final Four. To może tylko podnieść poziom tej konfrontacji.
- Podniósł się poziom polskiej ligi. Zespoły sięgnęły po bardzo dobrych zawodników z zagranicy. W tej finałowej czwórce wszyscy są naprawdę mocni. Czy będzie to najtrudniejszy tytuł do zdobycia przez Skrę?
- Zdecydowanie tak. Przypisywano nam przed sezonem na papierze złote medale, ale sezon pokazał, że czołówka jest bardzo wyrównana. Weźmy drugą parę ZAKSA i Resovia. Jeśli porównamy siłę na poszczególnych pozycjach to mimo, że kędzierzynianie nie mieli spektakularnych transferów to wcale nie prezentują się gorzej. Masny i Woicki, Hernadez i Perłowski, Oivanen i Novotny – sezon pokazał kto zdobył więcej punktów w rundzie zasadniczej. Nie twierdzę, że ZAKSA ma lepszy skład, ale na pewno nie ma gorszego. Wszystkie cztery zespoły są zbliżone poziomem i czasami będą decydowały poszczególne rozwiązania taktyczne, niuanse. My koncentrujemy się przede wszystkim na własnej dobrej grze. Musimy być zdeterminowani i żądni zwycięstwa i tak pewnie będzie.
- W Lidze Mistrzów było kilka takich spotkań, w których zawodnicy pokazali „galaktyczną” siatkówkę. Jeśli tak będziecie grać to chyba nikt w Polsce nie jest w stanie wam przeszkodzić w zdobyciu tytułu.
- Liga Mistrzów to coś czego nie da się przecenić. Doświadczenie zdobyte w tych meczach procentuje. Jadąc do Aten graliśmy pod ogromną presją, bo porażka mogła przekreślić nasze szanse na awans i poradziliśmy sobie z tym, więc myślę że na własnym „podwórku” też wytrzymamy ciśnienie.
- Skra ma jeszcze jeden ogromny atut, którego inni nie posiadają. Bąkiewicz, Kurek, Jarosz, Dobrowolski czy Wnuk to są rezerwowi, którzy niewiele ustępują tym z podstawowego składu. Ta ławka może się okazać zbawieniem, bo nawet jeśli ktoś z szóstki zagra słabiej to zmieni go bardzo dobry zawodnik.
- Przed sezonem zarzucano nam, że mamy na ławce zawodników, którzy w innych klubach graliby pierwsze skrzypce. Mówiłem wtedy, że mamy świadomość jak bardzo będzie to ciężki sezon. I to się potwierdziło. W trudnych momentach mogliśmy liczyć na każdego z zawodników z ławki. To rzeczywiście może być kolejna wartość dodana na naszą korzyść, bo przecież w play offach gra się dzień po dniu, jest mało czasu na regeneracje. A przecież to jest sport i zdarzają się też kontuzje. My na początku sezonu mieliśmy nawet trzech graczy wyłączonych w jednym meczu. To zmiennicy ciągnęli grę. Warto o tym pamiętać.