Komplet punktów ZAKSY
ZAKSA Kędzierzyn Koźle pokonała Tytana AZS Częstochowa 3:0 (25:21, 30:28, 27:25). MVP Dominik Witczak.
Zmagająca się dużymi problemami kadrowymi drużyna ZAKSY Kędzierzyn-Koźle pokonała we własnej hali Tytana AZS Częstochowa 3:0 (25:21, 30:28, 27:25). MVP spotkania wybrany został Dominik Witczak.
- Ostatnio nie mamy dobrej passy. Ciągną się za nami problemy zdrowotne. Mam nadzieję, że jakoś przetrwamy ten trudny dla nas okres i zajmiemy w miarę wysoką pozycję przed rundą play off. Liczymy, że wtedy wszyscy wrócą już do gry – mówił kapitan ZAKSY, Paweł Zagumny.
W pierwszej partii oba zespoły grały falami. ZAKSA rozpoczęła od prowadzenia 2:0, ale po chwili to goście odskoczyli. Serię trzech asów serwisowych posłał Dawid Murek i Tytan prowadził 9:4. W tym momencie Guillauma Samicę zastąpił na przyjęciu zastąpił Sergiej Kapelus. Sygnał miejscowym do odrabiania strat dał Dominik Witczak, który dwa razy skończył akcje ze środka oraz zdobył punkt bezpośrednio z zagrywki. Gdy kolejny kontratak wykorzystał Michał Ruciak było po 13. Kędzierzynianie wyszli na prowadzenie (16:14), gdy kolejną akcję skończył Antonin Rouzier, a Wojciech Sobala pomylił się ze środka. Dwa kolejne błędy zawodników z Częstochowy dały gospodarzom czteropunktową przewagę (23:19), którą utrzymali do końca.
Po zmianie stron ZAKSA stanęła. Przy zagrywkach Krzysztofa Gierczyńskiego przyjezdni objęli prowadzenie 4:0, które za moment urosło do sześciu oczek (8:2). Wicemistrzowie Polski pokazali, że mimo kłopotów kadrowych potrafią walczyć do końca. Od stanu 6:12, przy potężnych serwisach Witczak, gospodarze zniwelowali całą przewagę rywali. Drużyna AZS-u prowadziła jeszcze 18:15, ale wtedy znowu w polu zagrywki stanął Witczak. Dwa asy „środkowego” doprowadziły do remisu 20:20. W końcówce rozgorzała fantastyczna walka. Pierwszego setbola dał miejscowym atak Wojciecha Kaźmierczaka. Częstochowianie długo bronili się. Przełamanie nastąpiło przy szóstej piłce setowej. Najpierw akcję skończył Rouzier, a po chwili zablokowany został Murek.
Na początku kolejnej partii role odwróciły się. Gospodarze szybko odskoczyli na 4:1, a na pierwszą przerwę techniczną schodzili z przewagą czterech punktów. W tym momencie charakter pokazał zespół AZS-u. Goście wzmocnili zagrywkę, ofiarnie walczyli w polu i wykorzystywali kontry. Gdy swój atak skończył Łukasz Wiśniewski był już remis po 9. Podopieczni Krzysztofa Stelmacha stracili skuteczność, a akademicy bezlitośnie to wykorzystali. Tytan objął prowadzeni 16:12. Akcje Ruciaka zmniejszyły ten dystans do jednego oczka (16:17). Końcówka znowu była emocjonująca. Gdy Rouzier zaatakował w aut Tytan miał już trzy punkty przewagi (23:20). Nie wykorzystał tego. Dwa razy na środku siatki pomylił się Wiśniewski, a Ruciak wykorzystał dwa kontrataki i miejscowi mieli meczbola. O losach pojedynku przesądziły kolejne błędy AZS-u. Najpierw Michał Kamiński zepsuł serwis, a w kolejnej akcji Murek posłał atak w aut.
- Przykro jest przegrywać takie mecze. Z całym szacunkiem dla drużyny z Kędzierzyna-Koźla, ale wykorzystując jej osłabienie mogliśmy tu dziś wywalczyć punkty. Mieliśmy swoją szansę, gdy prowadziliśmy wysoko, ale nie ustrzegliśmy się błędów – przyznał kapitan Tytana AZS, Dawid Murek.