Krótka piłka: Grzegorz Łomacz
Kolejny "królik doświadczalny” w eksperymentalnym składzie Daniela Castellaniego. Jeśli kogoś powołanie 22-latka zaskoczyło, to przede wszystkim jego samego. Poziom reprezentacyjny okazał się być na wyciągnięcie ręki. Najczęściej dwóch rąk. To akurat młody rozgrywający umie bardzo dobrze. Choć pierwsze lody jako podstawowy gracz przełamał dopiero w minionym sezonie, wdzierając się przebojem w wyjściową szóstkę Jastrzębskiego Węgla. Taki już z niego lodołamacz. Albo… lodoŁomacz. Grzegorz Łomacz.
- Przed wykonaniem ważnej zagrywki…
- Głównie staram się skupić na zagrywce, odciąć od tego co wokół. Wynik siedzi jakoś w głowie, ale najważniejsza jest koncentracja. Wiadomo - ciężko jest "wyłączyć się” od tej otoczki. Ale nie możemy ulec presji - kibice krzyczą, więc zaryzykuję. Osobiście wolę, kiedy trener zostawia mi wolną rękę i sam decyduję gdzie zagram. Miejsce na boisku czy kierunek - zależą od przeciwnika. Ale nie mam żadnego ulubionego sposobu. Staram się urozmaicać serwis.
- Siatkarski rytuał…
- Nie mam nic takiego. Bez różnicy - wchodzę na boisko czy już na nim jestem.
- Najtrudniejszy element siatkarski…
- To chyba zależy od dnia. Ale generalnie to system blok - obrona. Najciężej jest to wszystko zgrać. Dużo się nad tym pracuje. Przynosi sporo problemów.
- Gdy przegrywam mecz….
- To zależy jaki mecz. Taki bez walki, gdzie praktycznie nie istniejemy, czy po walce, kiedy zrobiliśmy wszystko. Czasem może z kimś porozmawiam, ale najchętniej to bym się gdzieś zamknął i posiedział w spokoju. Zazwyczaj nie przeżywam tego za długo. Jestem zły na siebie jak wiem, że słabo zagrałem. Jeszcze tego samego dnia myślę o tym, co zrobiłem źle, analizuję to w głowie. Ale jak się budzę następnego dnia, to już o tym nie myślę. Jak każdy - czasem się denerwuję i coś mnie wyprowadzi z równowagi. Ale raczej staram się wszystko na spokojnie przemyśleć.
- Jeśli nie siatka to…
- Coś na pewno związanego ze sportem. Bardzo lubię grać w tenisa jak tylko mam trochę wolnego. Nigdy nie trenowałem. Po prostu parę lat temu spróbowałem i spodobało mi się. Wcześniej dużo oglądałem tenisa w telewizji.
- Nie wierzę w…
- Przesądy na przykład. Właściwie, to nigdy się nie zastanawiałem nad tym, w co NIE wierzę. W przeznaczenie? W to akurat wierzę. Co ma być, to będzie. Ale w miłość od pierwszego wejrzenia już nie. Przynajmniej taką prawdziwą. Za to miłość aż po grób jest możliwa.
- Kobieta…
- Mama… Siostra… Dziewczyna… Mama jest dla mnie bardzo ważna. Ilekroć przyjeżdżam do domu, a nie jest to często, to bardzo się cieszy. Wszystko dla mnie robi. Jest miła, otwarta, pocieszy, kiedy trzeba. Gdy wyjeżdżam ma świeczki w oczach. Jest mi wtedy przykro. Niestety, powroty do domu są rzadkie, ten czas mija dość szybko.
- Gdybym miał znów 13 lat…
- Pewnie trenowałbym siatkówkę. Dalej. Bo zacząłem jeszcze wcześniej niż w wieku trzynastu lat. Tata był trenerem, starszy brat też grał. No to i ja od małego ćwiczyłem. Gdybym znów miał 13 lat… to może w tym wieku nie uczyłbym się aż tak dużo. Byłem pilnym uczniem. Samych piątek może nie było, ale świadectwa z paskiem owszem.
- Moja słabość…
- Czasami słodycze. Mówię sobie, że nie będę już nic jadł, ale jak mam w zasięgu ręki, to chwycę to, co pod ręką i zjem. Cokolwiek - batoniki, czekoladę. Skusi mnie i koniec. No i może spanie. Czasem lubię sobie pospać dłużej albo w ciągu dnia. Zapomnieć o wszystkim, niczym się nie przejmować. Szczególnie jak mamy dwa treningi - drzemka po obiedzie musi być. Godzinka w ciągu dnia - standardowo. W nocy: 8 - 9 godzin. Cały czas intensywnie trenujemy, podróżujemy. Musi być czas na regenerację i odpoczynek.
- Na bezludną wyspę zabrałbym…
- Ludzi - swoich przyjaciół. Nie jestem samotnikiem. Wolę przebywać w towarzystwie, porozmawiać z kimś. W pojedynkę chyba bym się zasmucił i zapłakał. Ktoś z kadry też by się w tej grupie znalazł. Znajomi z rodzinnej Ostrołęki, z Warszawy, gdzie grałem przez 4 lata. Gdyby nie mogli ze mną lecieć - to telefon. No i komputer. Zazwyczaj sporo czasu spędzam przed kompem.