Krótka piłka: Igor Yudin
Jeden z najzdolniejszych graczy młodego pokolenia w PlusLidze. W 2006 roku związał się z Jastrzębskim Węglem. Tam zdobywa siatkarskie szlify i z niepewnego, nieco zagubionego młokosa, mimo zaledwie 22 lat, staje się graczem pierwszoplanowym. Do tego świetnie mówi po polsku, a w Żorach - małym miasteczku na Śląsku czuje się jak u siebie w domu. Igor Yudin.
- PlusLiga: Przed wykonaniem ważnej zagrywki...
- Igor Yudin: Przede wszystkim koncentruję się na wyrzucie piłki. To najważniejszy moment i właśnie od wyrzutu zależy jakość serwisu. Jeśli jest prawidłowy, wtedy ryzykuję i posyłam rywalom mocny serw. Jeśli natomiast nie, próbuję innego rodzaju. Zazwyczaj jednak, zgodnie z zaleceniami trenera, w kierunku pewnych zawodników posyłam taktyczną zagrywkę.
- Siatkarski rytuał...
- Nie mam żadnych specyficznych zwyczajów czy rytuałów podczas gry, bardziej przed rozpoczęciem rywalizacji. Przed wyjściem z domu na mecz zawsze słucham muzyki - od klasyki po rocka - wszystko zależy od nastroju, potrzeby chwili. Muzyka bardzo pomaga mi skupić się na tym, co przede mną - myślę o danej drużynie, zawodnikach, akcjach, które mogę lub powinienem zagrać. Czasami też, słuchając muzyki wyobrażam sobie jak mógłbym coś zrobić, rozwiązać problem - to zawsze działa.
- Najtrudniejszy element siatkarski...
- Uważam, że każdy sportowy element siatkarskiego abecadła, jak blok, obrona czy atak jest, przy intensywnej ciężkiej pracy do opanowania - wcześniej czy później, ale jest. Dla mnie chyba najtrudniejszą częścią siatkówki jest ta mentalno - psychologiczna. Żeby za każdym razem być gotowym do gry na sto procent, mieć taką samą motywację, koncentrację i wolę walki. Czasami tak się dzieje, że grając przeciw niżej notowanym rywalom człowiek myśli "jakoś to będzie, przed nami łatwy mecz". I to jest największy błąd. Dlatego dla mnie najważniejszą sferą przygotowania, bardzo trudną do opanowania jest właśnie mentalność.
- Gdy przegrywam mecz...
- Staram się jak najszybciej o nim zapomnieć, na pewno nie rozpamiętuję. W siatkówce tak już jest, że raz się przegrywa, raz wygrywa. Słońce też nie zawsze świeci...Kiedy budzę się następnego dnia po porażce, zapominam, idę na trening i pracuję jeszcze więcej i jeszcze mocniej, żeby do kolejnego pojedynku być przygotowanym lepiej, niż do tego poprzedniego. Zawsze do przodu - to moja dewiza.
- Jeśli nie siatka to...
- Nie mam pojęcia! Nie chcę na szybko wymyślać kim mógłbym zostać, ale jestem przekonany, że na pewno, cokolwiek bym robił, byłoby związane ze sportem. Życie bez sportu jest nudne, więc na sto procent postawiłbym na jakiś rodzaj aktywności.
- Gdybym znów miał 13 lat...
- Myślę, że więcej bym się uczył, ciężej pracował w szkole...(śmiech). Mówiąc poważnie, stanowczo więcej bym trenował - gdybym tylko miał świadomość dokąd może mnie to zaprowadzić w przyszłości.
- Nie wierzę w...
- W przesądy. Mnóstwo moich kolegów wierzy w różnego rodzaju przesądy - zakładanie spodenek w tym samym kolorze na każdy mecz, czy coś w tym rodzaju. Mnie jest to obce.
- Kobieta...
- Piękna, zadziwiająca, opiekuńcza. Zawsze wie co zrobić, żebym poczuł się lepiej. Wspaniały partner. Życie bez was kobiety byłoby niemożliwe, gdybyśmy nie mieli was przy swoim boku. Wielkie dzięki za wszystko, co dla nas robicie!
- Moja słabość...
- Nie jestem w stanie powiedzieć "nie” mojej młodszej siostrze. Właściwie zawsze potrafi wyegzekwować ode mnie wszystko, czego tylko sobie zażyczy. To zabawne jak małe dziewczynki potrafią manipulować dorosłymi facetami...
- Na bezludną wyspę zabrałbym...
- Coś, dzięki czemu można rozpalić ogień, iPod i oczywiście kobietę.