Krótka piłka: Karol Kłos
16 lat – za późno na zaczynanie profesjonalnej siatkarskiej kariery? Wcale nie. 2 lata – wicemistrzostwo Europy kadetów. 2 lata powołanie do kadry. 2 lata… aż strach się bać co z niego wyrośnie. Gruszki? Na pewno nie te na wierzbie. Ale być może jak do niedawna Piotr Gruszka, tak i on będzie w przyszłości fundamentem polskiej reprezentacji. A polska siatkówka zbierać będzie pokłosie talentu… po Kłosie. Karolu Kłosie.
PlusLiga: Przed wykonaniem ważnej zagrywki…
Karol Kłos: Staram się sobie wyobrazić jak ona będzie wyglądała. Buduję pozytywne nastawienie. Wyobrażam ją sobie dobrze uderzoną, przynajmniej w boisku. Najlepiej sprawiającą trudności rywalowi. Jestem tylko ja, piłka i przeciwnicy. Staram się ich „pocerować” zgodnie z uwagami trenera. Ale mam też swój ulubiony kierunek – skos po przekątnej.
- Siatkarski rytuał…
- Przed zagrywką – kiedy już trzymam piłkę przed wyrzutem ustawiam ją wentylkiem w moją stronę. Uderzając właśnie w niego chcę trafić.
- Najtrudniejszy element siatkarski…
- Blokowanie. Zwłaszcza na mojej pozycji. Wymaga zgrania różnych elementów w czasie. Sprawia mi najwięcej problemów. Zwłaszcza na tym poziomie. Zawsze lubiłem blokować, ale w rozgrywkach wyższej klasy jest coraz trudniej.
- Gdy przegrywam mecz….
- Jestem smutny. Po porażce nie ma nawet nastroju na piwo. Każdy idzie w swoją stronę, jakoś osobno to przeżywamy. Na drugi dzień po meczu wychodzi zmęczenie. Nikt z rodziny nie podchodzi do mnie, bo nie mam nastroju do rozmów. Do tej pory zazwyczaj cały dzień siedząc w łóżku analizowałem, jak to wszystko wyglądało. A od poniedziałku znowu ciężka praca. Zapominanie o tym co było. Kiedyś bardziej to przeżywałem, zwłaszcza w środku sezonu. Teraz już nauczyłem się łatwiej przyjmować porażki.
- Jeśli nie siatka to…
- Zajmowałbym się jakimkolwiek innym sportem, bo ogólnie lubię aktywność fizyczną. Na początku troszkę biegałem. Potem nożna, koszykówka. No i na końcu siatkówka. Ale jeśli nie to, to może właśnie koszykówka albo piłka nożna. W takiej właśnie kolejności. Zawsze lubiłem koszykówkę, ale grałem raczej amatorsko. Piłkę też, ale jak byłem mniejszy. Jednak dylematów co jest ważniejsze – siatkówka czy coś innego, nie było. Jedyne poważne trenowanie to siatkówka.
- Kobieta…
- Piękno. Nie tylko wewnętrzne, ale i zewnętrzne. Ideału nie ma – każdy ma jakieś wady. Ale trzeba szukać jak najbliżej ideału. Kobieta… Mam swoją drugą połówkę i to słowo kojarzy mi się właśnie z nią.
- Gdybym miał znów 13 lat…
- Ale fajnie! Pewnie zacząłbym wcześniej trenować. Szybciej poszedłbym do klubu i stawiał pierwsze kroki. Zawsze chciałem zostać zawodowym sportowcem. Jednak kiedy byłem taki młody, to jeszcze rodzice mnie hamowali. Odradzali profesjonalne trenowanie. „Spokojnie, jeszcze przyjdzie twój czas” – mówili. Najbardziej bała się mama. Myślała, że sobie nie poradzę, bo jestem taki wątły. Ale kiedy miałem te 16 lat, to już był ostatni dzwonek żeby zacząć myśleć o profesjonalnym graniu. Naprawdę bardzo tego chciałem!
- Moja słabość…
- Moja wątła postura. Niektórzy mówią, że to moja zaleta. Inni, że słabość. Nie przejmuję się tymi ocenami. Jestem chudy od zawsze. To nie jest tak, że kiedyś byłem grubszy i wyrosłem. Zawsze byłem wątły. Mam nadzieję, że kiedyś przyjdzie mi taka postura jaką ma np. Juri. To jest kawał zwierzaka. Może kiedyś mi się uda. Pracuję nad tym. Na razie nie wychodzi, ale z każdym sezonem czuję się coraz mocniejszy. Jeśli Poza tym pochłaniają mnie ostatnio gry play - station. Głownie sportowe: FIFA 2008, Need For Speed. Zazwyczaj gram z przyjacielem.
- Nie wierzę w…
- Przesądy. I w to, że kiedyś będę wyglądał jak Juri. Staram się, ale nie wierzę, że się uda.
- Na bezludną wyspę zabrałbym…
- A mogę dużo? No, na pewno drugą połowę. Piłkę – obojętnie jaką. I coś do zjedzenia. Żebym nie był jeszcze chudszy niż jestem. Może jakiś zapas 7Days. Nie ważne co, byleby dużo. Chociaż nie wyglądam, to lubię jeść.