Krótka piłka: Maciej Pawliński
Urodził się w Kozienicach i tam rozpoczął swoją przygodę z siatkówką, bez której nie wyobraża sobie teraz życia. Następnie przeniósł się do Radomia, gdzie kontynuuje grę w miejscowym Jadarze. Jego słabością są kobiety, a właściwe kobieta, ta jedna, jedyna. Bez niej nie wyobraża sobie życia. Dlatego też zabrałby ją na bezludną wyspę. Imienia tej jedynej nie chce zdradzić. Maciej Pawliński.
PlusLiga: Przed wykonaniem ważnej zagrywki…
Maciej Pawliński: Nie ma jakichś specjalnych ruchów czy przyzwyczajeń. Po prostu staram się skoncentrować zawsze tak samo jak przed każdą inną zagrywką i zagrać jak najlepiej.
- Siatkarski rytuał…
- Zawsze przed meczami staram się zrobić to samo. To znaczy mam szczegółowy plan dnia, którego się zawsze trzymam. Jest to porządek moich czynności, jak na przykład jeść o tej samej porze czy odpoczywać.
- Najtrudniejszy element siatkarski…
- Blok. Akurat w moim przypadku wzrost odgrywa ważną rolę i ciężko mi wyćwiczyć to tak zwane wyczucie bloku.
- Gdy przegrywam mecz….
- Wracam do domu. Próbuję się zrelaksować, uspokoić…
- Jeśli nie siatka to…
- To jest ciężkie pytanie. Nie mam pojęcia… Siatkówką zajmowałem się od zawsze, od dziecka i w dalszym ciągu stawiam tylko na siatkówkę. Oczywiście kształciłem się w różnych kierunkach, ale nigdy nie zastanawiałem się co mógłbym robić poza nią.
- Kobieta…
- Jest dla mnie ważną częścią mojego życia i podporą w nim.
- Gdybym miał znów 13 lat…
- Nic bym w swoim życiu nie zmienił. Chodziłbym dalej do szkoły, w której miałem jak każde dziecko kilka zabawnych historii i trenowałbym siatkówkę.
- Moja słabość…
- Na pewno taka jest, każdy taką ma… Ale hm… Co jest moją słabością? Myślę, że moja kobieta i mam to szczęście, że już jest ta jedna, jedyna.
- Nie wierzę w…
- Przesądy… Uważam, że coś takiego nie istnieje i nie warto w to wierzyć.
- Na bezludną wyspę zabrałbym…
- Swoją kobietę…