Krótka piłka: Marcel Gromadowski
Dwa lata temu postanowił spróbować swoich sił w lidze włoskiej. W tym sezonie będzie jednym z filarów mistrza Francji - Paris Volley. Sprzedawcy w sklepach muzycznych strzeżcie się… Już niedługo może się u was pojawić Marcel Gromadowski, który tylko będzie udawał, że jest zainteresowany kupnem gitary elektrycznej. Tak naprawdę będzie chciał sobie pograć, bo swojej nie widział już miesiąc czasu…
PlusLiga: Przed wykonaniem ważnej zagrywki…
Marcel Gromadowski: Robię to, co przed każdym innym serwisem… Podchodzę do końcowej linii, robię trzy koziołki obiema rękami, patrzę na sędziego i czekam na gwizdek. Nie śpieszę się, na wykonanie mam osiem sekund, dlatego nie serwuję natychmiast po gwizdku arbitra. Oduczyłem się też myśleć o tym, żeby nie zepsuć. Staram się zaserwować tak jak zwykle robię to na treningach. Jeżeli zepsuję to wina będzie leżała tylko po mojej stronie. Zagrywka bowiem jest jedynym elementem, w którym przeciwnik nie może mi w jakikolwiek sposób przeszkodzić.
- Siatkarski rytuał…
- Przed meczem bardzo lubię posłuchać swojej ulubionej muzyki. Jest to rock, ciężki rock i metal. Nie robię tego przed samym spotkaniem, bo jednak taka muzyka mogłaby mnie rozproszyć, a wtedy staram się skupić już tylko i wyłącznie na zbliżającym się pojedynku. Dlatego robię to tak z godzinkę przed czy w autobusie, w drodze na halę. Przed meczem lubię też napić się dobrej kawy, jakieś espresso. Staram się też zawsze zadzwonić do bliskiej mi osoby lub znajomego, porozmawiać, usłyszeć dobre słowo.
- Najtrudniejszy element siatkarski…
- Blok… Można skakać miliony razy, a zablokować niezbyt wiele. Dużo zależy od własnej techniki i od tego jak tą piłkę uderzy przeciwnik. To nie jest element nad którym ma się w pełni kontrolę, jest on ciężki do dobrego wytrenowania. Tu przewagę ma atakujący. Mam z tym blokiem cały czas drobne problemy. Zawsze trzeba być w pełni świadomym i słusznie oceniać grę.
- Gdy przegrywam mecz….
- To wyciągam z takiego spotkania naukę, a za chwilę patrzę już do przodu na to co będzie. Kiedyś za dużo o tym myślałem, przejmowałem się, rozmawiałem z chłopakami z drużyny. Niepotrzebnie się to rozgrzebywało. Teraz jest inaczej i nawet na takie mecze patrzę pozytywnie. Poważniej się robi jedynie, gdy przez tą przegraną odpada się z ważnego turnieju lub traci dobrą pozycje w tabeli ligowej. Lubię również zobaczyć z takiego spotkania wideo i ocenić na spokojnie co było nie tak.
- Jeśli nie siatka to…
- Może medycyna… Idąc do liceum miałem wybór albo Spała i tam szkoła sportowa z liceum ogólnym albo wrocławskie liceum, gdzie dostałem się do klasy o profilu biologiczno-chemicznym. W dalszym ciągu biologia, medycyna mnie interesuje i jeśli tylko mam czas to chętnie o tym czytam. Jeżeli bym już poszedł na medycynę to nie jest pewne, że studia skończyłbym. Wiemy doskonale, że nie jest to łatwe. Ponadto przykładów i wzorów doktorskich mam trochę w rodzinie, więc zawsze ten temat był i jest mi bliski. Dlatego jeśli nie siatka to na pewno próbowałbym coś w tym kierunku robić, a co by z tego wyszło to się już chyba nigdy nie dowiem.
- Kobieta…
- Na razie jej nie ma… Teraz skupiam się na innych rzeczach i życie tak mi się układa, że radzę sam. Mam oczywiście swój ideał, ale zachowam to dla siebie. Chciałbym aby nie była to osoba za bardzo związana z siatkówką.
- Gdybym miał znów 13 lat…
- Wiele bym nie zmieniał ponieważ jest to wiek, w którym się nie podejmuje jakiś życiowych decyzji. Być może nie narzekałbym tak na pewne lekcje w podstawówce bo obecnie ja i wielu moich szkolnych kolegów chętnie byśmy tam wrócili... Co jeszcze? Bardzo miło z tamtych lat wspominam również tzw. „zielone szkoły”. Z przyjemnością bym na jedną z nich jeszcze raz pojechał.
- Moja słabość…
- Jest ich kilka… Na przykład szybka jazda samochodem… Dzisiaj już rzadziej mi się to zdarza, ale w przeszłości dość często lubiłem to robić. Szczególnie po tych dwóch latach spędzonych za granicą zobaczyłem, że bez pośpiechu i nerwów można sobie spokojnie radzić. Teraz również nie lubię gdy ktoś mnie pogania, jeżeli nie jest to konieczne. Słabością jest również gitara, bo czasami poświęcam na nią zbyt dużo czasu, odkładając przy tym inne rzeczy do zrobienia na później. Gram kiedy tylko mam okazję. Czasami specjalnie idę do sklepu muzycznego i tylko udaję, że jestem zainteresowany kupnem gitary. Mogę wtedy usiąść i chociaż przez chwilę sobie pograć. (śmiech) No i muszę się przyznać, że mam jeszcze jedną słabość - Internet.
- Nie wierzę w…
W wiele rzeczy… sprawiedliwość, przeznaczenie, przesądy. Uważam, że wiele spraw zależy od tego jak samemu się do nich podejdzie i na ile się w nie zaangażuje. Co prawda nie da się tego udowodnić, ale bliższe jest mi stwierdzenie, że wszystko zależy od tego co się robi i jakie decyzje podejmuje.
- Na bezludną wyspę zabrałbym…
To do czego mam słabość, czyli na pewno gitarę. Chciałbym też mieć tam jakieś połączenie z Internetem, zabrać parę ulubionych książek, sprzęt do słuchania muzyki i oczywiście płyty…