Krótka piłka: Marcin Mierzejewski
W ZAKSIE jest od trzech sezonów i już na stałe zaaklimatyzował się w Kędzierzynie-Koźlu. W Polsce zdolnych siatkarzy, grających na jego pozycji jest kilku i może dlatego rywalizacja między nimi o powołanie do kadry narodowej jest tak ogromna. Oprócz siatkówki halowej w przebiegu kariery tego zawodnika znajdziemy też zapiski na temat jej plażowej odmiany. Jest dwukrotnym mistrzem Polski juniorów w siatkówce plażowej. Brał udział w mistrzostwach świata juniorów i Europy do 23 lat. Marcin Mierzejewski.
PlusLiga: Przed wykonaniem ważnej zagrywki…
Marcin Mierzejewski: No ja jej nie wykonuję, ale gdy ktoś inny serwuje to koncentruję się, żeby ją dobrze przyjąć (śmiech).
- Siatkarski rytuał…
- Podobnie może jak Piotrek Gruszka… Tak samo w dzień meczu ani się nie golę, ani nie obcinam paznokci.
- Najtrudniejszy element siatkarski…
- No tu jestem trochę ograniczony (śmiech). Moim zadaniem na boisku jest przyjęcie, obrona i czasem w sytuacyjnych piłkach rozegranie. Mimo wszystko za najtrudniejszy element siatkarski uważam blok. Jest się wtedy w powietrzu i jeszcze trzeba panować nad ciałem. Jeżeli miałbym teraz wybierać wpośród elementów, którymi teraz się zajmuję, tak to nazwijmy to wybrałbym przyjęcie zagrywki takiego flota. Staram się nad tym pracować i raz to wygląda lepiej, raz gorzej, ale w tym elemencie mam braki.
- Gdy przegrywam mecz….
- Jestem człowiekiem trochę zamkniętym w sobie i wszystkie emocje tłumię. Wtedy muszę chwilę sam posiedzieć, pomyśleć i z czasem to przechodzi. Nie lubię przegrywać meczów, a gdy już to ma miejsce to czasem głęboko to we mnie siedzi.
- Jeśli nie siatka to…
- Nie mam pojęcia czym bym się zajmował. Skończyłem studia pedagogiczne, więc podejrzewam że udałbym się w tym kierunku, a czy byłby to nauczyciel czy jakiś wychowawca w świetlicy, myślę że to by się okazało w dalszym etapie.
- Kobieta…
- Kobiety dwie: żona i córka. Są najważniejszymi osobami, które aktualnie mam. Dla nich to wszystko robię i z nimi żyję. Naprawdę warto to dla nich robić.
- Gdybym miał znów 13 lat…
- To później niektóre rzeczy zrobiłbym inaczej, nie chcę jednak o tym mówić, bo jest to przeszłość i są to jakieś rzeczy, które mi się nie udały i jak najszybciej chcę o nich zapomnieć. Jedno jest pewne, że poszedłbym tą samą, siatkarską drogą.
- Moja słabość…
- Zdecydowanie coca-cola. To jest mój mały problem, z którym walczę. Wchłaniam hektolitry tego napoju. Wiem, że jest to niezdrowe, ale nie umiem się powstrzymać. Myślę, że dziennie wypijam gdzieś dwa litry. Próbuję się odzwyczajać, ale słabo mi to na razie wychodzi (śmiech).
- Nie wierzę w…
- Ciężkie pytanie, bo chyba we wszystko wierzę, zarówno w Boga, jak i duchy. Nie ma takiej rzeczy, od której odłączam się całkowicie. Jeżeli nawet coś mnie mocno nie dotyczy, to gdzieś głęboko w mojej podświadomości na pewno siedzi.
- Na bezludną wyspę zabrałbym…
- Dwie moje kobiety, córkę i żonę. Myślę, że zabrałbym też piłkę żebym miał czym pograć z żoną i dzieckiem. Na pewno byśmy się nie nudzili we trójkę.