Krótka piłka: Marcin Wika
Jeśli sympatia byłaby mężczyzną miałaby na imię Marcin. I do tego 194 cm wzrostu. A po latach ciężkiej pracy na zapleczu reprezentacji załapałaby się wreszcie do głównego składu. Żeby potwierdzić, że dla polskiej kadry jest cennym nabytkiem. I że grając w niej, można zostać otwartym i skromnym Marcinem Wiką.
PlusLiga: Przed wykonaniem ważnej zagrywki…
Marcin Wika: Myślę o punkcie na boisku, w który chcę trafić. Przy stresującym wyniku ręka może zadrzeć, ale jest to jedna z wielu zagrywek. Nie ważne, czy serwujesz przy 24:24 czy 16:8. Trzeba po prostu wyjść i wykonać zagrywkę jak najlepiej.
- Siatkarski rytuał…
- Przed meczem piję kawę i nigdy się nie golę. Myślę, że wielu chłopaków ma podobne zwyczaj. Nie łudzę się, że to może przynieść szczęście. Wierzę we własne możliwości.
- Najtrudniejszy element siatkarski…
- W dzisiejszej siatkówce – przyjęcie. Ciężko jest ten element doprecyzować Dużo zawodników zagrywa tzw. „flota” – bardzo trudnego do przyjęcia. Ale każdy element na swój sposób jest bardzo trudny. Mnie również przychodzi sprawia to problemy. Do tej pory poświęcam na odbiór bardzo dużo uwagi.
- Gdy przegrywam mecz….
- Jestem załamany i przez jakiś czas bardzo zdenerwowany na siebie. Ale z perspektywy czasu to się u mnie zmienia – dziś lżej przeżywam porażki niż kiedyś. Po meczu w szatni wspólnie z chłopakami mówimy o tym i jakoś staramy się wyciągnąć wnioski. Ale już gdy wychodzę z hali, staram się zapomnieć o wyniku. Nie wyładowuje agresji gdzieś na zewnątrz. To jest moja wewnętrzna złość. Najlepszą metodą, żeby zapomnieć o porażce jest czas spędzony z rodziną.
- Jeśli nie siatka to…
- Byłbym na pewno sportowcem. Piłkarzem! Miałem związany z tym roczny epizod w moim rodzinnym Pucku. Zrobiłem sobie przerwę od siatkówki. Ale jak widać – była to tylko krótka przygoda. Ostatecznie wybrałem siatkówkę, m. in. dlatego, że jest to bardzo widowiskowy sport. Mój tata grał kiedyś w piłkę i w rodzinie są w ogóle jakieś piłkarskie korzenie. Ale przede wszystkim sam chciałem uprawiać jakiś sport. Widać mam to we krwi. Niemniej, piłką nożną właściwie się nie interesuje. Oglądam mundiale i czasem Ligę Mistrzów. Polskiej ligi nie śledzę. Nie kibicuję żadnej drużynie.
- Nie wierzę w…
- Przesądy. Dla mnie to jakaś abstrakcja. Przechodzę pod słupami bez mrugnięcia okiem.
- Kobieta…
- Druga osoba, bez której nie możemy żyć. Dla mnie jest to narzeczona Ania. Jesteśmy razem już 6 lat.
- Gdybym miał znów 13 lat…
- To chciałbym być już dorosłym facetem (śmiech). O tym właśnie myślałem, gdy byłem trzynastolatkiem. Fajnie byłoby wrócić do tych lat…
- Moja słabość…
- Można powiedzieć, że siatkówka. Nie mam nic takiego, co by mnie jakoś pochłaniało. Może moja narzeczona by wiedziała. Ona zna wszystkie moja słabości i wady. Mnie nic nie przychodzi do głowy.
- Na bezludną wyspę zabrałbym…
- Narzeczoną i telefon komórkowy. W dzisiejszych czasach ciężko jest żyć bez telefonu. Nie jestem maniakiem. Nie używam telefonu do grania w gry i stu innych rzeczy. Komórka służy mi głównie do komunikowania ze znajomymi i przyjaciółmi. To najlepszy środek żeby się porozumieć na odległość – zwłaszcza, że tak dużo jesteśmy poza domem.