Krótka piłka: Michał Ruciak
Michał Ruciak po bardzo dobrym sezonie w ZAKSIE został powołany przez trenera reprezentacji do rozgrywek Ligi Światowej. Czym zajmowałby się gdyby nie siatkówką? Ciężko mu powiedzieć… Być może byłby kierowcą rajdowym, w końcu tą pasją zarazili go znajomi z Olsztyna i już kilkakrotnie miał przyjemność jeździć z K. Hołowczycem czy Z. Staniszewskim. Jak sam podkreśla każdy decyduje o swoim życiu i ma możliwość wyboru. Czy jego wybór padłby teraz na rajdy samochodowe? O tym się już nie przekonamy…
PlusLiga: Przed wykonaniem ważnej zagrywki…
Michał Ruciak: Koncentruję się na tym, żeby zaserwować dobrze... W niektórych momentach ważniejsze jest dla mnie nie wykonanie jej najmocniej jak potrafię, ale tak żeby utrudnić przeciwnikowi grę.
- Siatkarski rytuał…
Kawka przed meczem. Na co dzień jej nie pijam, ale przed spotkaniem jak najbardziej.
Staram się też samemu w myślach bardzo skoncentrować na zbliżającym się pojedynku.
- Najtrudniejszy element siatkarski…
- Blok. Jest to na pewno jeden z najtrudniejszych elementów, nad którym cały czas na treningach trzeba pracować. W bloku ważne jest ułożenie rąk, dobre tempo wyskoku i słuszna ocena lotu piłki. Reszta, czyli na przykład przyjęcie, atak, zagrywka jest troszkę łatwiejsza, choć wszystko musimy ciągle doskonalić.
- Gdy przegrywam mecz….
- Jestem zły. Zawsze po takim meczu myślę - co można było zrobić lepiej, które akcje skończyć, które punkty zmienić na naszą korzyść. Staram się przeanalizować, to co się działo na boisku i dlaczego ta porażka miała miejsce. Takie rozmyślanie nie trwa długo, jest to kwestia wieczoru. Rozmawiam o tym z żoną, która bardzo interesuje się siatkówką, sama podczas studiów w nią grała na Uniwersytecie w Olsztynie poza tym ma nawet niższą klasę sędziowską.
- Jeśli nie siatka to
- Ciężko mi powiedzieć… Grać w siatkówkę zaczyna się w młodym wieku 10, 12 lat i teraz ciężko już powiedzieć co innego można by było w życiu robić. Wiele zależy od tego jak to życie bez tej siatkówki by się potoczyło, kogo by się spotkało, z jakimi trenerami współpracowało i jaki byłyby możliwości uprawiania jakiegoś innego sportu. Mam trochę zainteresowań na przykład rajdy samochodowe. Miałem nawet okazję jeździć z paroma kierowcami takimi jak Krzysztof Hołowczyc czy Zbyszek Staniszewski. Jazda takim autem to fajne przeżycie, niesamowita adrenalina i podziw dla tego, co ci kierowcy potrafią zrobić z samochodem, jak jeżdżą po tych drogach między drzewami, a ponadto perfekcyjnie panują nad samochodem. Samemu nigdy w życiu człowiek by tego nie zrobił. Ale czy tym zajmowałbym się gdyby nie siatkówką to nie wiem. W tym rejonie co się urodziłem rajdy nie były popularnym sportem. Sam tą dyscypliną zacząłem się interesować dopiero po przyjeździe do Olsztyna. Poznałem wtedy ludzi z nią związanych, kierowców i znajomych, którzy zarazili mnie tą pasją.
- Kobieta…
- Na pewno najważniejsza osoba w życiu, jeśli chodzi o mnie jest to moja żona. To ona mnie wspiera, pomaga w każdych sytuacjach, mogę na nią liczyć i czy będzie dobrze czy źle ona zawsze ze mną będzie. Dobrze jest posiadać taką osobę w życiu, na której można bezgranicznie polegać, do której można się zawsze zwrócić, o wszystkim porozmawiać. Myślę, że bez żony nie dałbym sobie w życiu rady.
- Gdybym miał znów 13 lat…
- Raczej nie chciałbym mieć znowu 13 lat… To był wiek dziecięcy, beztroski i niesamodzielny, często zabaw tylko na podwórku. Nie wiem dokładnie co bym robił, ale na pewno dążyłbym, żeby osiągnąć to co mam teraz. A siatkówkę obserwowałem już od dziecka za sprawą starszego brata, który uprawiał tą dyscyplinę sportu. Już wtedy starałem się odbijać piłkę. Teraz, tylko że o wiele wcześniej ode mnie spotkania ogląda mój synek. Czy wyrośnie na siatkarza? Nic na siłę. Być może to, że ja nim jestem będzie dla niego jakimś bodźcem, żeby coś w tym kierunku robić. Z każdym rokiem będzie coraz starszy i będzie rozumiał coraz więcej. Jeżeli jakaś pasja się u niego stworzy i będzie chciał odbijać piłkę to na pewno za parę lat razem ją poodbijamy… Wszystko się jeszcze okaże.
- Moja słabość…
- Jak każdy człowiek jakieś słabości na pewno mam. Samemu jednak ciężko jest mi je określić. Na to pytanie bardziej odpowiadać powinna osoba mi bliska, która zna mnie bardzo dobrze i może je wymienić. Samemu ciężko to określić i na prawdę tych rzeczy mogłoby być dużo i do końca nie wiem czy byłyby słuszne… Mi nic nie przychodzi do głowy, może osobie bliskiej byłoby łatwiej.
- Nie wierzę w…
- Przeznaczenie, przynajmniej po części. Ludzie często mówią, że coś się stało, dlatego że tak miało być. Ja uważam inaczej… Myślę, że każdy może zmienić w swoim życiu cokolwiek tylko chce. Jeżeli się tylko do czegoś dąży, to można to osiągnąć. Nie jest tak, że czegoś nie zrobię i co będzie to będzie, bo tak najwyraźniej musi być. Dajmy na przykład- ten został siatkarzem, bo jest dobry, a ten jest trochę gorszy i nie ma na to szansy. Nie ma czegoś takiego jak przeznaczenie, każdy sam decyduje o swoim życiu i ma możliwość wyboru.
- Na bezludną wyspę zabrałbym…
- Oczywiście żonę i synka. A czy coś więcej? Ciężko mi powiedzieć. Myślę, że większość rzeczy można by było zrobić sobie samemu. Na pewno są rzeczy, które by się tam przydały, ale człowiek się na nią nie wybiera, więc ciężko mi powiedzieć co to może być.