Krótka piłka: Stephane Antiga
Człowiek w masce… do nurkowania. W przeciwieństwie do siłowni tam w wodzie mógłby spędzać godziny. W morskie głębiny zanurzał się przy każdej wolnej chwili w domu na Majorce. Właśnie tam zamieszkał grając w hiszpańskiej ekstraklasie. Z Mallorcą dwa razy zdobył mistrzostwo kraju, tyleż samo Pucharów Hiszpanii i jeden Superpuchar. Po trzech latach ze słonecznej wyspy przeniósł się nad Wisłę. Tutaj to także już trzeci rok występów. Oby nie ostatni. Staphane Antiga.
PlusLiga: Przed wykonaniem ważnej zagrywki…
Stephane Antiga: Przede wszystkim się koncentruję. Staram się szybko przeanalizować ustawienie, wybrać najsłabiej przyjmującego zawodnika. Albo po prostu realizuję taktykę. Staram się wprowadzić jakieś zamieszanie w ustawienie przeciwnej drużyny. Nie lubię błędów w mojej grze – staram się ich unikać – to moja filozofia. W każdym elemencie staram się popełnić ich jak najmniej. Staram się ryzykować, bez popełniania błędów (zdanie kwituje szerokim uśmiechem – przyp. red.). Kiedy popełnię dużo błędów w polu serwisowym jestem na siebie wściekły. Zagrywam najlepiej jaku umiem, ale w miarę bezpiecznie.
- Siatkarski rytuał…
- Nie jestem przesądny. Moje jedyne przyzwyczajenia to dobry posiłek przed meczem i odrobina snu. Ale mój dzień wygląda zupełnie normalnie. Kiedy gramy mecz lżej trenujemy – rozciągamy się, żeby obudzić całe ciało, potem wrzucam coś na ząb. Jeśli jest to ważny mecz, może myślę o nim trochę więcej.
- Najtrudniejszy element siatkarski…
- Dla mnie – praca nad siłą. W siłowni – kiedy nie gramy. To bardzo ważny element, ćwiczymy go 2 – 3 razy w tygodniu. To nie jest dużo, ale szybko nudzi. To nie jest najprzyjemniejsza część profesjonalnej siatkówki. Ale konieczna, żeby dobrze prezentować się na boisku.
- Gdy przegrywam mecz….
- Kiedy byłem młodszy zachowywałem się okropnie. Nie chciałem z nikim gadać. Przeżywałem to całą noc. Byłem negatywnie nastawiony do wszystkiego i smutny. Czasami nawet agresywny. Teraz jestem oczywiście jakoś rozczarowany, smutny, ale już się tak nie zachowuję. Staram się po prostu następnym razem zagrać lepiej. Jeśli nie możesz spać, nie chcesz na nowo dotknąć piłki, to nie jest dobra droga. Staram się myśleć konstruktywnie, analizować moje błędy, błędy drużyny i starać się ich nie powtarzać. Po zwykłym meczu umiem łatwo zapomnieć o porażce. Za to po ważnym spotkaniu wiele o tym rozmawiam. Ale tylko z zespołem. Z rodziną i przyjaciółmi nie mówię o siatkówce. Siatkówka kończy się na drużynie i zamyka w szatni.
- Jeśli nie siatka to…
- W Paryżu zacząłem studia w kierunku nauczyciela wychowania fizycznego. Trwało to tyko rok, przerwałem studia przed zdobyciem dyplomu. Ale teraz jestem pewien, że nie chciałbym tego robić na co dzień i pracować w szkole. Chciałem, kiedy byłem młody. Teraz już nie. Mógłbym za to sprawdzić się w roli trenera siatkówki. Nie wiem czy byłbym dobry i czy bym robił to dobrze, ale chciałbym spróbować.
- Nie wierzę w…
- W Boga. I żyję dobrze bez niego. Jestem szczęśliwy. Mam kartezjańskie podejście do życia. Przestałem wierzyć w Boga, kiedy miałem 16 lat, ale jest mi z tym dobrze.
- Kobieta…
- Miła, piękna i ważna. „Ładna” (to słowo Antiga wypowiedział po polsku. Chyba uznał je za pożyteczne w nauce naszego języka przyp. red.). Piękno jest kwestią osobistą. Każdy z nas szuka go we wszystkim w życiu – w samochodzie, ubraniach, także partnerze. Kobieta jest ważna, tak jak ważna jest dla mnie moja żona. Pytasz o jej imię? To proste – Stephenie.
- Gdybym miał znów 13 lat…
- O! Było by miło. Nie myślisz o przyszłości, żyjesz z dnia na dzień. Ale gdy się tak nad tym zastanowię, to wziąłbym się za języki. W szkole byłem słaby z angielskiego, nie poświęcałem temu dużo czasu. Potem starałem się to nadrobić i poprawić błędy. Uczę się też nowych języków. Cieszę się, że umiem się porozumieć w wielu językach choć wiem, że nie mówię do końca poprawnie. Mówię po francusku – przynajmniej się staram (śmiech – przyp. red.), po angielsku, włosku, hiszpańsku, trochę po niemiecku i staram się trochę po polsku, ale jest bardzo bardzo trudny. Znam jakieś słówka. Dogadam się w restauracji czy na boisku, jednak nie w codziennej rozmowie. Ale będę mówić i po polsku! Chociaż wymowa jest znacznie trudniejsza od francuskiej.
- Moja słabość…
- W siatkówce – skok. Słabo skaczę. Poza siatkówką. Jedzenie – lubię sobie pojeść i muszę się kontrolować. Uwielbiam dobre jedzenie, a to nie do końca wskazane dla sportowców. Nie mam ulubionej kuchni, ale kocham ser! Kiedy nie ma mnie w Bolonii, po miesiącu moja rodzina przywozi mi do Polski cały zapas. Baaaardzo dużo.
- Na bezludną wyspę zabrałbym…
- Sprzęt do nurkowania - bardzo ważne! Uwielbiam pływać. Poza tym, na takiej wyspie musiałbym łowić ryby, więc by się przydał. Mieszkam w Hiszpanii, na Majorce. W czasie wakacji, staram się nurkować. Bardzo lubię to schodzenie w dół, potem wynurzanie się – bez butli tlenowej. Teraz już za często nie praktykuję tego, ale kiedyś umiałem wytrzymać pod wodą nawet ponad 4 minuty. Czytałem na ten temat wiele książek, oglądałem filmy dokumentalne. To jedna z moich pasji. Lubię też muzykę, więc może wziąłbym jakieś ulubione płyty.