Krótka piłka: Terence Martin
Gdyby przeprowadzano wybory na najsympatyczniejszego zawodnika PlusLigi na pewno zająłby jedno z czołowych miejsc… Rok temu był ostatnim graczem zakupionym przez ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle i sądząc po tegorocznych wyborach włodarzy klubu, pozyskanie go nie było decyzją chybioną. Jego największą słabością jest golonka. Nie mógłby się bez niej obyć również na bezludnej wyspie. Terence Martin.
PlusLiga: Przed wykonaniem ważnej zagrywki…
Terence Martin: Nie robię nic specjalnego. Próbuję skoncentrować się tak samo jak przed każdą inną zagrywką. Robiliśmy to już tyle razy, że wykonujemy ją niemal automatycznie. Wszyscy mi mówią, że przed każdym serwisem zatrzymuję się tuż przed linią końcową. Ja tego nawet nie zauważam, robię to podświadomie i najwidoczniej jest to już dla mnie rutynową czynnością. Na pewno przed zagrywką staram się uspokoić i myślę już wyłącznie o wykonaniu tego zadania dobrze.
- Siatkarski rytuał…
- Dobry czy zły? Mam więcej tych złych (uśmiech). Każdy zawodnik ma jakieś zwyczaje, a moim na przykład jest atakowanie bardzo blisko linii bocznej boiska. Pracuję nad tym, żeby to w końcu zmienić, ale na razie bez większych efektów. Oczywiście wiedzą już o tym inni siatkarze, a teraz wiedzą już wszyscy (śmiech). Zawsze przed meczem staram się też maksymalnie zrelaksować i po prostu wypocząć.
- Najtrudniejszy element siatkarski…
- Przyjęcie. Dlaczego? Ponieważ to nie jest dla mnie tak zupełnie naturalne. Jak rozpoczynałem grę w siatkówkę to początkowo trzy lata w reprezentacji i potem dwa lata w Europie grałem jako środkowy. Stąd też z blokiem i atakiem nie mam większych problemów.
- Gdy przegrywam mecz.
- Hm… Na pewno nie rzucam wszystkim co jest pod ręką w ścianę (śmiech). A co dokładnie robię to zależy od meczu, który przegrywam… Czasami zagra się bardzo dobrze, a wynik i tak jest niekorzystny. Trzeba zrozumieć, że czasami nic nie można na to poradzić. Zdarzają się jednak i takie spotkania, które się wygra, ale ty i tak wiesz, że nie zagrałeś najlepiej. Wtedy zastanawiam, co można było zrobić lepiej, czy nawet pytam się chłopaków, gdzie popełniłem błąd. Nie są pretensje, ale zwykłe rady na przyszłość. Zagranie, błąd jest raczej indywidualną sprawą każdego z nas.
- Jeśli nie siatka to…
- Może zostałbym lekarzem. Zacząłem grać w siatkówkę bardzo późno, bo dopiero na studiach medycznych. Oczywiście to nie znaczy, że byłbym lekarzem, że skończyłbym te studia. Medycyna zawsze mnie interesowała, zwłaszcza to jak fenomenalnie zbudowane jest ludzkie ciało i jak to się dzieje, że się poruszamy.
- Kobieta…
- Moja żona… Jest bardzo ważną osobą w moim życiu. Myślę, że to jej zawdzięczam wszystko co teraz posiadam. Jest ze mną wszędzie i dzięki temu mogę spełniać swoje marzenia. Może nie udało mi się ich zrealizować wszystkich, ale i tak mogłem liczyć na jej pomoc i wsparcie. Każdą decyzję, nawet tą sportową podejmujemy wspólnie, jak na przykład w którym klubie grać, w którym zostać na dłużej… Decyzja o pozostaniu w ZAKSIE też była naszą wspólną. Jest szczęśliwa, że udało nam się tu wrócić, bo bardzo dobrze się tu czuje.
- Gdybym miał znów 13 lat…
- To na pewno już zacząłbym grać w siatkówkę. Co jeszcze bym robił…? To samo, gdy miałem 13 lat, czyli chodził bym do szkoły i uczył się bardzo ciężko.
- Moja słabość…
- GOLONKA! Ona jest moją największą słabością (śmiech). Bardzo mi smakuje, a do tego lubię wypić jedno piwo, ale tylko jedno. Myślę, że czasami moją słabością jest moje poczucie humoru. Czasami wiem, że powinienem się powstrzymać, ale coś mnie tak niesamowicie śmieszy, że po prostu nie umiem. Miałem tak ostatnio podczas spotkania z przyjaciółmi w Kanadzie. Wiedziałem doskonale, że nie powinienem się śmiać tak bardzo z zaistniałej sytuacji, ale to było silniejsze ode mnie.
- Nie wierzę w…
- Niemożliwe… Wierzę, że wszystko się może wydarzyć. Jeżeli tylko i wyłącznie chcemy, żeby coś się spełniło, coś osiągnąć to uważam, że możemy to zrobić. Nie ma rzeczy niemożliwych, a to czy one zostaną zrealizowane zależy tylko od nas samych. Musimy tylko w to uwierzyć.
- Na bezludną wyspę zabrałbym…
- Rodzinę - moją żonę i córeczkę, gitarę, co prawda nie umiem grać, ale może w końcu bym się nauczył. Przynajmniej zawsze chciałem się nauczyć na niej grać, ale na razie nie mam na to wystarczająco czasu… No i oczywiście zabrałbym GOLONKĘ (śmiech).