Krótka piłka w Kędzierzynie
Jednostronne widowisko oglądnęło ponad dwa tysiące kibiców zgromadzonych w kędzierzyńskiej hali „Azoty”. Miejscowa ZAKSA gładko pokonała Jadar Sport Radom 3:0 (25:16, 25:17, 25:20). MVP spotkania wybrany został Michał Ruciak.
Od pierwszych piłek przewaga gospodarzy była miażdżąca. Kiedy po trzech trudnych serwisach, w tym jednym asie, Michała Ruciaka ZAKSA w pierwszym secie objęła prowadzenie 3:0 trener Jadaru Jan Such bez wahania wziął pierwszy czas. - Musiałem reagować, bo widziałem, że moi zawodnicy zupełnie nie weszli w ten mecz. Już na rozgrzewce sprawiali wrażenie przestraszonych – skomentował szkoleniowiec z Radomia.
Jednak, ani kolejne przerwy, ani roszady w składzie gości nie zmieniły obrazu gry. Siatkarze z Kędzierzyna-Koźla dominowali w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła. - Zagraliśmy bardzo dobry mecz. Wszystko nam wychodziło. Było bardzo dobre przyjęcie, mocna zagrywka, wiele obron i skutecznych kontrataków – stwierdził Robert Szczerbaniuk, kapitan drużyny z Kędzierzyna-Koźla.
Świetne spotkanie rozgrywał Michał Ruciak, który demolował szeregi rywali swoim serwisem, a na siatce obijał blok jak profesor. Zresztą cała drużyna ZAKSY prezentowała się wyśmienicie.
- Kuba Jarosz kilka razy zaatakował takie piłki, że ręce same składały się do oklasków. Bił wysoko, poza zasięgiem blokujących – komplementował reprezentanta Polski trener Jan Such.
Goście tylko momentami nawiązywali walkę. Tak było w pierwszej partii, gdy przy stanie 12:8 Robert Prygiel zatrzymał pojedynczym blokiem Tuomasa Sammelvuo, a po chwili dołożył asa serwisowego. Jednak po chwili kędzierzynianie znowu złapali swój rytm. Dwie potężne zagrywki wykonał Jakub Jarosz. Do tego doszły skuteczne kontry i ZAKSA znów odskoczyła na 18:10. Seta zakończył ze środka siatki Szczerbaniuk.
Druga odsłona miała niemal identyczny przebieg. Podopieczni Krzysztofa Stelmacha szybko odskoczyli na trzy oczka, a swoją przewagę konsekwentnie powiększali. Przy stanie 11:7 trzy kolejne punkty z zagrywki zdobył Ruciak. Gospodarze obronili dwie piłki w polu, a kolejne punkty przyniosły im wykorzystane kontry Sammelvuo i Jarosza. Kiedy ZAKSA prowadziła już 20:12 wiadomo było, że tego seta nie przegra.
Najbardziej wyrównana była trzecia odsłona. Siatkarze z Kędzierzyna-Koźla znów szybko odskoczyli na trzy punkty, jednak po ataku z krótkiej Arkadiusza Terleckiego i błędzie gospodarzy Jadar doszedł rywala na 8:9. Nadzieję na urwanie choćby seta przez zespół z Radomia rozwiane zostały jednak bardzo szybko. Potrójny blok ZAKSY zatrzymał Prygla. Po chwili swoje akcje skończyli Jarosz i Iurij Gladyr, a po asie serwisowym tego ostatniego miejscowi odskoczyli na pięć punktów (17:12) i taką przewagę utrzymali do końca trzeciej partii.
Po zakończonym meczu siatkarze z Radomia nie byli zbyt rozmowni. - Nie ma czego komentować. Mogę tylko powiedzieć, ze mecz się odbył – przyznał ze spuszczoną głową kapitan Jadaru Robert Prygiel.
W zupełnie odmiennych nastrojach do szatni schodzili gospodarze. - Byliśmy w dobrej dyspozycji. Prawie wszystko nam wychodziło. Nie można jednak powiedzieć, że Jadar to słaba drużyna. Dziś byliśmy od nich lepsi, ale następnym razem gra może wyglądać zupełnie inaczej – ocenił spotkanie Michał Ruciak, wybrany MVP meczu.
Uśmiech zagościł też na twarzy szkoleniowca ZAKSY. - Obawiałem się tego spotkania. Na początku każdego z setów wypracowaliśmy sobie przewagę i potem łatwiej nam się już grało. Moi zawodnicy spełnili dziś wszystkie założenia taktyczne i z tego jestem zadowolony – przyznał trener ZAKSY Krzysztof Stelmach.
Trener Jadaru Sport Radom nie pozostawił złudzeń, że jego zespół będzie musiał ciężko walczyć o utrzymanie w PlusLidze. - Większość zawodników zagrał poniżej oczekiwań. Jednak trzeba pamiętać, że mamy swoje problemy zdrowotne. W trzech dotychczasowych spotkaniach zmierzyliśmy się z silniejszymi zespołami. Swojej szansy musimy szukać teraz w pojedynkach z Olsztynem, Warszawą czy Wieluniem. ZAKSA prezentowała się wyśmienicie. Jej mecze ze Skrą czy Rzeszowem powinny być bardzo ciekawe – stwierdził Jan Such.