Krzysztof Gierczyński: nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa
Jastrzębski Węgiel dwukrotnie pokonał Asseco Resovia w ćwierćfinale play-off Ligi Mistrzów. Skuteczna gra 38-letniego przyjmującego ekipy z Jastrzębia pomogła awansować do Final Four LM w Ankarze.
- W rewanżu było widać, jak ważny był ten pierwszy pojedynek w naszej hali – mówi Krzysztof Gierczyński, przyjmujący Jastrzębskiego Wegla. - Wtedy wydawało się, że zrobiliśmy jeszcze mały krok. Jednak w trakcie trwania drugiego meczu widać było, że to był jednak duży krok, bo mieliśmy pewien zapas i komfort gry, a Resovia musiała skrócić ten dystans wygrywając mecz u siebie. Nie daliśmy się gospodarzom i przełamaliśmy serię porażek w hali Podpromie w najważniejszym meczu z tych wszystkich w ostatnich latach. Zresztą nawet ten ostatni pojedynek ligowy, w którym urwaliśmy Resovii punkt, pokazał, że jesteśmy coraz bliżej przełamania. Po tym trzecim secie, który rozstrzygnęliśmy na swoją korzyść, już w zasadzie świętowaliśmy, bo najważniejszy jest awans i ten cel zrealizowaliśmy. Widać było, że ten wynik 3-0 z pierwszego meczu miał ogromne znaczenie – mówi Gierczyński, który podobnie jak wszyscy obserwatorzy wtorkowego pojedynku ma zastrzeżenia do pracy arbitrów. - Często słyszymy, jak narzeka się na polskich sędziów pracujących w PlusLidze, a wystarczy zobaczyć, jak się pracuje w Lidze Mistrzów. Para sędziów popełniała w tym meczu kardynalne błędy, ale wytrzymaliśmy to i cieszymy się z awansu. Nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa i będziemy walczyć w Ankarze o medale, bo przecież nie pojedziemy tam tylko po to żeby być uczestnikiem, ale jako zespół, który będzie chciał wygrywać. Jeśli tylko będzie szansa, postaramy się ją wykorzystać. Oczywiście nie będziemy faworytem tego turnieju. Tam wystąpią już bardzo klasowe i najlepsze zespoły, ale jeśli tylko nadarzy się szansa i będziemy się dobrze czuli, to będziemy walczyli o jak najwyższe miejsce – kończy Gierczyński.
Powrót do listy