Krzysztof Gierczyński: nie wykorzystaliśmy szansy
Krzysztof Gierczyński był najlepszym zawodnikiem swojej ekipy w konfrontacji z bełchatowską Skrą, przegranej przez Jastrzębski Węgiel 1:3. - Nie rozdzieramy szat, bo nie była to żadna wpadka. Ulegliśmy bardzo dobrej drużynie, sami też zagraliśmy dobrze - komentował po spotkaniu.
Przegrali z faworytem
Do każdego meczu podchodzimy z takim samym nastawieniem - czy gramy z Bydgoszczą, czy ze Skrą - zawsze z szacunkiem dla rywala. W sobotę mimo walki polegliśmy, choć mieliśmy inny cel, bo liczyliśmy na punkty w tej konfrontacji. Gdyby chociaż udało się doprowadzić do tie breaka, byłoby sympatycznie. Ale nie jest. Niemniej, nie rozdzieramy szat, bo nie była to żadna wpadka, ulegliśmy bardzo dobrej drużynie.
W tym meczu nie było faworyta, a jeśli był, to ja bym stawiał na Skrę, która grała u siebie i być może własna hala im pomogła. Gdybyśmy my grali na swoim boisku, wynik mógłby być w drugą stronę. Ale teraz można gdybać….przegraliśmy, nie zdobyliśmy punktów. Taka jest siatkówka - czasami piękna, a czasami okrutna.
Drugi set
Graliśmy dobrze, Gdybyśmy wygrali drugi set, prowadzilibyśmy 2:0 i pewnie mielibyśmy w garści Skrę. Gra im się nie układała, przez pierwsze dwie partie trener Falasca szukał różnych rozwiązań, zmieniał zawodników, mieszał składem, byli trochę pogubieni. Ale w końcu znalazł tę optymalną szóstkę, jego siatkarze wstrzelili się i zaczęli grać dobrze. Mecz był wyrównany, chociaż było też sporo falowania po jednej i po drugiej stronie.
Koniec serii
Mieliśmy dobrą serię, ale każda seria kiedyś się kończy, nikt nie ma monopolu na zwycięstwa i to doskonale widać w tym sezonie po wszystkich drużynach - nie ma już niepokonanych. Na szczęście nie mamy czasu na rozmyślanie, bo już w najbliższy wtorek gramy kolejny pojedynek, z Cerradem Czarni Radom. W niedzielę mamy trening, a w poniedziałek wyjeżdżamy do Radomia, na dość specyficzny teren. Niektórzy koledzy pojadą tam pierwszy raz więc pewnie jakoś spróbuję ich przygotować.
Jedziemy po zwycięstwo. A gdyby zdarzyła się jakaś przykra niespodzianka, to paniki nie będzie. Nie jesteśmy nawet w połowie sezonu, nie ma co się załamywać, trzeba pracować, bo najważniejsze mecze wciąż są przed nami.
Piąta młodość
Na razie gram w wyjściowym składzie, ale jest już z nami Nicolas Marechal, powoli dochodzi do siebie. Dopóki swoją grą pomagam drużynie, nie mam powodów do narzekań i mimo swojego wieku łatwo miejsca nie ustąpię. Jeśli jednak koledzy będą bardzo napierali, jestem gotów trochę odpocząć.
Na pewno nie jest to druga młodość, może piąta albo szósta. Ale mówiąc poważnie, znam swoje ciało i wiem kiedy gram dobrze. Zawsze początek sezonu był niezły, a potem przychodził moment spadku formy. Mam nadzieję, że tym razem przyjdzie bardzo późno, ale że przyjdzie to nieuniknione.
Koniec kariery?
Tak mówiłem, ale nie na sto procent. To było na początku sezonu, dziś podtrzymuję tę opinię, a jak będzie po zakończeniu rozgrywek - zobaczymy. Kiedyś w końcu trzeba ustąpić miejsca młodszym, dać im szansę rozwoju, szlifowania formy.