Krzysztof Gierczyński: wierzę w medal
Krzysztof Gierczyński już po raz siódmy z rzędu zagra w półfinale mistrzostw Polski. Przyjmujący Asseco Resovii zapowiada, że na pewno na tym jego zespół nie poprzestanie i zdobędzie medal.
PlusLiga: - Jak czuje się pan po wyeliminowaniu zespołu, którego przez sześć lat stanowił pna podporę?
Krzysztof Gierczyński:- Czuję się świetnie. Po raz siódmy awansowałem do czwórki, a zespół z Częstochowy tym razem już nie. Przez te ostatnie lata jak grałem w AZS-ie to zawsze ta górna półka była, może nie zawsze medale ale czwórka była. Teraz jestem w Rzeszowie i nic się w tym przypadku nie zmienia. Pokazaliśmy naszą siłę i charakter. Może też trochę utarliśmy nosa tym młodym chłopakom bo myśleli, że już zawojują ligę. Grali bardzo dobrze ale muszą jeszcze popracować.
- Satysfakcja jest zatem podwójna, a przy okazji Resovia wreszcie odczarowała halę w Częstochowie, gdzie przez ostatnie lata regularnie przegrywała…
- Dlatego też uważam, że ten mecz ostatni był najważniejszy w całej tej rywalizacji. Po raz kolejny się powtórzę, ale zapowiadałem już w sezonie zasadniczym po przełamaniu częstochowskiego fatum w meczu w Rzeszowie, że teraz przychodzi passa co najmniej 12 wygranych Resovii nad AZS-em. W tym sezonie mamy już 4 wygrane i kreślimy kolejne nowe karty historii. Przypieczętowaliśmy awans w hali Polonia, w której od dawien dawna Resovia nie wygrała i co najważniejsze po 21 latach zespół z Rzeszowa jest w czwórce. Radość więc jest uzasadniona.
- Ten ostatni mecz w Częstochowie przed długi czas nie układał się jednak po waszej myśli…
- O mało nie skończyło się porażką, ale naszym spokojem i wiarą w to, że możemy odwrócić losy meczu doprowadziliśmy do tie-breaka i uśmiechnęło się do nas szczęście. Przez pierwsze dwa sety nie dość, że gra się nam nie układała to jeszcze była taka wewnętrzna nerwówka, co też nie pomagało, bo wszyscy za bardzo chcieli wygrać. To już jednak historia. Jesteśmy w półfinale i jestem przekonany, że nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa. Co do samej gry można mieć zastrzeżenia, ale to jesteśmy w półfinale, a nie rywal.
- Po takim, wydawać by się mogło przegranym meczu morale zespołu chyba jeszcze bardziej wzrosło?
- Zgadza się. Nasza wiara, że z każdej sytuacji nawet najbardziej beznadziejnej można wyjść jeszcze bardziej wzrośnie. Czeka nas półfinałowy bój z Kędzierzynem i wcale nie stoimy na straconej pozycji. Jest teraz czas, żeby złapać trochę świeżości i będzie nieźle. Są naprawdę duże szanse żeby awansować do finału.
- W Rzeszowie po awansie do półfinału zapanowała ogromna euforia, ale samo miejsce w czwórce was chyba nie satysfakcjonuje?
- Widać po kibicach, działaczach, że jest już spora satysfakcja, ale nam to nie wystarcza i chlelibyśmy coś więcej. Awans do czwórki był planem minimum. Jesteśmy w strefie medalowej i jestem przekonany, że ten medal zdobędziemy. Zrobiliśmy pierwszy jakże ważny krok i wydaje mi się, że nasza wiara jeszcze bardziej wzrośnie.