Krzysztof Ignaczak: padło kilka męskich słów
W Memoriale Huberta Jerzego Wagnera Polska przegrała z Czechami i Włochami. - Jesteśmy dobrej myśli i cały czas mamy pozytywnie nastawienie, że ta najwyższa forma przyjdzie za dwa tygodnie. I uważam, że tak będzie – uspokaja kibiców Krzysztof Ignaczak.
- Jak trener Andrea Anastasi analizował porażkę z Czechami?
Krzysztof Ignaczak: Tak na dobrą sprawę nie analizowaliśmy tamtego spotkania. W sobotę mieliśmy kolejny mecz i zajęliśmy się grą włoskiego zespołu.
- Ale zapewne w szatni nie zabrakło reprymendy?
- Padło kilka słów ze strony trenera i trochę męskich słów od nas, ponieważ nie ma co ukrywać – nie byliśmy zadowoleni z pierwszego meczu. Czesi zagrali bardzo skutecznie, natomiast w naszym wykonaniu było to słabe spotkanie i między sobą rozmawialiśmy dość długo.
- Kolejna porażka nie pozostawi śladu niepewności w waszej psychice?
- Jesteśmy dobrej myśli i cały czas mamy pozytywnie nastawienie, że ta najwyższa forma przyjdzie za dwa tygodnie. I uważam, że tak będzie. Powoli łapiemy rytm meczowy i z Włochami było już zdecydowanie lepiej. Myślę, że spotkanie mogło się podobać kibicom, było w nim dużo walki i sportowych wymian.
- Odczuwacie trudy okresu przygotowań?
- Trochę tak. Schodzimy z obciążeń i ta świeżość ma dopiero przyjść. Cieszymy się, że ten turniej jest tak mocno obsadzony, bo to dla nas dobry sprawdzian przed mistrzostwami Europy. Żaden zespół nie jest jeszcze w optymalnej dyspozycji. Widać po uczestnikach tego turnieju, że ta forma nie jest najwyższa. My musimy znaleźć swój rytm gry, którego nam w tym momencie brakuje. Czesi do tej pory rozegrali dwanaście sparingów, my jak na razie cztery. Został nam jeszcze mecz z Rosjanami, który będzie dla nas dobrą okazją, aby się sprawdzić. Są silnym zespołem i rywalizacja z nimi da nam na pewno odpowiedzi, nad jakimi elementami musimy jeszcze popracować.
- Przegraliśmy z Czechami, którzy zostali rozbici przez Rosjan. Czy to oznacza, że w starciu z nimi nie mamy żadnych szans?
- Każdy mecz ma swoją historię. W tym turnieju widać, że drużyny pokazują rożne oblicza. Może być tak, że choć przegraliśmy z Czechami, z Rosją wygramy.
- Uspokoi Pan polskich kibiców, że wasza forma przyjdzie podczas najważniejszej imprezy sezonu?
- Uważam, że jako naród powinniśmy zacząć myśleć pozytywnie i szukać tych dobrych rzeczy, a nie tylko skupiać się na negatywnych. Tak zwane „polskie piekiełko” jest od kilku lat i będzie nadal. Musimy się zmienić. Wiemy, że jest teraz okres, w którym nie gramy najlepiej, ale są też na pewno pozytywne aspekty naszej gry i powinniśmy ich szukać.
- Czyli jesteście spokojni o waszą dyspozycję na mistrzostwach Europy i przystąpicie do nich pewni siebie?
- Tak.
- Trener dokonuje zmian w wyjściowej szóstce. Ale jedno w układance Anastasiego jest niezmienne – pozycja libero. Zaufał Panu od początku i stawia na Pana w każdym meczu.
Niezmiernie się z tego cieszę. Staram się pomóc drużynie i grać jak najlepiej, a decyzje personalne zależą tylko i wyłącznie od niego.