Krzysztof Stelmach: nie będę tylko tłumaczem
Daniel Castellani został przed tygodniem oficjalnie trenerem polskiej reprezentacji. Na uroczystym podpisaniu umowy Argentyńczyk nie obyłby się bez pomocy swojego asystenta – Krzysztofa Stelmacha. Swego czasu grający we Włoszech siatkarz i były reprezentant Polski tym razem występował w roli tłumacza. - Moja rola w reprezentacji jest inna – mówił były zawodnik.
Czyli jaka? - Nie będzie jeden generał mówił, że on tylko decyduje, jest najmądrzejszy i wszystko wie. To ma być oparte na kreatywności – od nas też ma coś wychodzić – tłumaczy trener kędzierzyńskiej ZAKSY. - Każdy ma swoje obowiązki, ale to będzie działać na zasadzie współpracy. Po raz ostatni byłem tłumaczem. Można pomagać, ale nie chcę, żeby mnie ktoś odbierał jako tłumacza.
A tym bardziej rzecznika prasowego. Do tej roli zresztą i tak Stelmach nie dałby się namówić. Wreszcie – od zeszłego poniedziałku – upragniony azyl od dziennikarzy i medialnego szumu zapewnił ośrodek szkoleniowy w Spale. - Teraz najlepsze – skończyły się wywiady, zaczęło konkretne trenowanie. W Spale jesteśmy przez dwa i pół tygodnia. Potem Włochy i mecze z tamtejszą kadrą, która też przygotowuje się do Ligi Światowej – zdradza harmonogram przygotowań siatkarzy.
W pierwszym tygodniu zgrupowania trenerzy byli dla siatkarzy nieco łaskawsi. W końcu ledwo co zakończył się sezon. Ale to nie będą wczasy – przypomina Stelmach. Bo siatkarze cały czas walczyć będą o miejsca w składzie – eliminacje mistrzostw świata i mistrzostwa Europy to sprawa wciąż otwarta. - Nie jest powiedziane, że jak przyjadą starsze chłopaki, to już będzie na nich czekać gotowe miejsce w kadrze. Wszyscy mają równe szanse. Będzie to mieszanka młodych i starych. Kto będzie mocny, będzie zasługiwał i będzie ciężko pracował, ten znajdzie miejsce w kadrze.
Starsi koledzy dołączą w drugiej połowie czerwca. Teraz jest im potrzebny odpoczynek i podreperowanie zdrowia. Wlazły, Świderski czy Pliński mogą planować wakacje. Albo – co bardziej prawdopodobne – rehabilitacje. W tym roku Liga Światowa ze swoją młodą obstawą posłuży za poligon doświadczalny. - Wreszcie – cieszy się Stelmach. - Ktoś poszedł po rozum do głowy. Młodsi zawodnicy mogą się tam pokazać – i kibicom i nam, z najlepszych stron. Będziemy wiedzieć, co możemy od każdego z nich oczekiwać. A czeka ich jeszcze dużo pracy. Jednak muszą pokazać nam, nad czym mamy z nimi pracować.
Do pełni szczęścia potrzeba jeszcze tylko jednego – wyrozumiałości kibiców. - Trzeba cierpliwości. Nie byłoby sensu, żeby ci starsi zawodnicy znowu w tym roku ciągnęli całą grę. Bo w naszych głowach wciąż krąży myśl, że trzeba będzie powoli wymieniać skład reprezentacji. Nie zrobimy tego dzisiaj czy pojutrze. Ale mamy mistrzostwa świata w 2014 w Polsce i przy całym szacunku dla moich kolegów, zawodników – większości z nich w kadrze już nie będzie. Oni mają po 32-33 lata. Za 6 lat będą mieli czterdziestkę na karku. To nie herezje – takie jest życie zawodnika.
I jedyne możliwe wyjście – dodaje pierwszy trener reprezentacji – Daniel Castellani. - Jest to krok, którego musieliśmy dokonać. Przed nami 4 lata pracy do Igrzysk Olimpijskich w Londynie. Nie ma się czego obawiać. Rezultaty będą jakie będą, ale ci zawodnicy muszą brać udział w wielkich, międzynarodowych imprezach. Na moim miejscu, każdy zrobiłby to samo.