Krzysztof Wierzbowski pobawi się w siatkówkę plażową
Krzysztof Wierzbowski przyjmujący AZS Domex Tytan Częstochowa od trzech lat gra w tym zespole. Jakie ma plany na przyszłość? - Ciężko mi powiedzieć cokolwiek na obecną chwilę. Kończy się kontrakt, zobaczymy co się wydarzy. Myślę, że wiele będzie zależało od tego, które miejsce zajmiemy. Wtedy będą prowadzone rozmowy z wszystkim zawodnikami – wyjaśnia Wierzbowski.
Po zakończeniu sezonu zawodnik będzie miał dłuższą przerwę w grze i postanowił, że zajmie się siatkówką plażową, jak sam mówi – pobawię się w siatkówkę plażową, bo to będzie jakaś odskocznia. - Nie ukrywam, że te trzy miesiące to dużo czasu wolnego. Nie da się wytrzymać tak naprawdę od siatkówki. Będzie to połączenie przyjemnego z pożytecznym - powiedział.
W dzieciństwie wielu chłopaków kopało piłkę na podwórku. On natomiast wybrał inną dyscyplinę. A kiedy to się stało? - To się zaczęło dawno temu. Miałem wtedy z 10 lat i całkiem przypadkiem poszedłem na trening siatkarski. Na pierwszym treningu bardzo mi się spodobało i tak już zostało do dzisiaj. Zawsze kopało się piłkę na podwórku, ale nie było takiej smykałki jak do siatkówki – wyjaśnia.
Wiele się słyszy także o innych umiejętnościach poza siatkarskich Krzysztofa Wierzbowskiego, między innymi o tym, że świetnie gotuje. - Lubię gotować i przyrządzać mniejsze czy też większe dania. Lubię gotować dla najbliższych i znajomych. Nie są to jakieś potrawy bardzo wykwitnę, bo nie mam takich umiejętności ani wystarczająco dużo czasu, ale wolę zjeść coś przygotowanego samu niż w jakichś restauracjach – tłumaczy zawodnik.
Przyjmujący AZS-u w tym sezonie wiele spotkań swojej drużyny oglądał z kwadratu dla rezerwowych. Czy łatwo ogląda się poczynania kolegów z tego miejsca? Jak mówi - W kwadracie rezerwowych są jeszcze większe emocje. Nie ma się wpływu na to, co dzieje się na boisku. Bardzo chciałoby się pomóc drużynie, ale nie można wejść na boisko.
Po meczu zawodnicy mają czas wolny i mogą spokojnie odpocząć i nabrać sił na dalsze treningi i mecze. - Ja dość długo śpię, do 10 a nawet jak mogę to do 11. Oglądam dobry film i nie ukrywam, że spotkam się ze znajomymi na jakimś mały piwie, żeby nie myśleć o emocjach związanych z halą, treningami i całym ciśnieniem. Jeśli mam dłuższą przerwę np. dzień albo dwa to jadę do domu, do Warszawy. Spędzam ten czas z najbliższymi i rodziną. Nie ukrywam też, że ja spędzam mniej czasu z chłopakami z drużyny w chwilach wolnych od treningów. Większość czasu spędzam ze znajomymi, którzy nie są związani z siatkówką, aby móc się odciąć od tematu związanego z naszą dyscypliną sportu – opowiada Wierzbowski.
Krzysztof Wierzbowski w tym roku nie otrzymał żadnego powołania do kadry narodowej, choć nie ukrywa, że największe marzeniem to: - Kadra to jest pierwsze marzenie, bo jak gdyby daje możliwość spełnienia kolejnych, wiadomo igrzyska olimpijskie, mistrzostwa świata –wymienia Krzysztof Wierzbowski. - Poza tym chcę być przede wzystkim zdrowy, gdyż to jest najważniejsze - dodaje.