Kto nie wygrywa 3:0, ten...
Nie udało się Fartowi Kielce przełamać złej passy w spotkaniach z Pamapolem Wielton Wieluń. Mimo że podopieczni Dariusza Daszkiewicza prowadzili już 2:0, to ostatecznie przegrali 2:3 (25:22, 25:22, 21:25, 24:26, 10:15). MVP meczu został Serhij Kapelus.
- Bardzo byśmy chcieli wreszcie wygrać z Pamapolem, ponieważ mamy z nimi bardzo niekorzystny bilans – mówił przed dzisiejszym spotkaniem trener kielczan Dariusz Daszkiewicz. Początek meczu należał jednak do przyjezdnych, którzy głównie dzięki dobrym zagrywkom Radosława Rybaka utrzymywali trzypunktowe prowadzenie. Sygnał do odrabiania strat dał jednak Xavier Kapfer, którego mocny serwis sprawiał dużo problemów wielunianom i z 7:10 zrobiło się 12:12. Od tego momentu set stał się bardzo wyrównany. Oba zespoły walczyły jak równy z równym aż do stanu 20:20. Wtedy znów gościom dał się we znaki Kapfer i Fart wygrał 25:22.
Kolejna partia początkowo toczyła się pod dyktando gospodarzy, którzy utrzymywali bezpieczny dystans nad rywalami. W końcówce gra się wyrównała. Przy stanie 20:17 w polu zagrywki pokazał się Serhij Kapelus i to dzięki jego mocnym serwisom Pamapol doprowadził do remisu 20:20. Fart zachował jednak spokój i zwyciężył 25:22.
Po nieudanych dwóch pierwszych setach trener wielunian zdecydował się wprowadzić na boisko Bartłomieja Matejczyka (w miejsce Andrzeja Stelmacha) i Michała Błońskiego, który zastąpił Serhija Antanowicza. Te roszady w składzie przyjezdnych zupełnie odmieniły ich grę. W trzeciej partii na pierwszej przerwie technicznej prowadzili już 4:8. Te cztery „oczka” przewagi utrzymały się do samego końca seta, którego Pamapol pewnie wygrał do 21.
Czwarta odsłona meczu to znów wyrównana walka, choć w końcówce na dwa punkty odskoczyli kielczanie (24:22). Wtedy jednak Łuka posłał zagrywkę w aut, a po chwili Kapfer nadział się na blok rywali i Pamapol obronił dwie piłki meczowe. W kolejnych akcjach mylili się gospodarze – najpierw Kapfer, a potem Zniszczoł i set znów padł łupem Wielunia.
W tie-breaku lepszą skutecznością i większym spokojem wykazali się podopieczni trenera Mizuno. Choć początkowo oba zespoły grały punkt za punkt, to w końcówce zdecydowanie lepsi byli wielunianie. Przy stanie 10:12 dwukrotnie pomylił się Sławomir Jungiewicz, a piłkę meczową wykorzystał Radosław Rybak. Było to drugie z rzędu zwycięstwo drużyny z Wielunia, a zarazem szósta porażka Farta.