Ktoś wreszcie wygra
5 października Trefl ograł Delectę 3:1. Mecz uświetnił oficjalną prezentację gdańskich siatkarzy. - W piątek będzie o wiele bardziej nerwowo - przyznaje Wojciech Kasza, szkoleniowiec gospodarzy. Tego dnia beniaminek PlusLigi ugości bydgoszczan w hali AWFiS przy ul. Górskiego o godzinie 18.00.
Niewiele brakowało, a te drużyny by się rozminęły w ligowej hierarchii. Gdy gdańszczanie przed wakacjami wygrywali I ligę, bydgoszczanie bronili miejsca w elicie w barażach. W tym sezonie obu ekipom idzie jak po grudzie. W trzech seriach gier zaliczyli komplet porażek i mała to pociecha, że grali z zespołami znacznie wyżej notowanymi. Korespondencyjny pojedynek Trefl - Delecta jest na korzyść gospodarzy meczu, gdyż zdobywali dwa razy setów więcej (4:2), a co najważniejsze mają już inauguracyjny punkt. Jednak ambitnego beniaminka ten dorobek nie satysfakcjonuje. - Mogliśmy wygrać każdy z tych meczów - przyznaje Wojciech Kasza, szkoleniowiec Trefla. Ale i w Bydgoszczy nie patrzą z założonymi rękoma na porażki. Mimo, że środkowych bloków tam nie brakuje, zatrudniono kolejnego. W piątek w Delekcie powinien debiutować najwyższy siatkarz Polski, Marcin Nowak (215 centymetrów). - Zdawaliśmy sobie sprawę, że początek sezonu mieliśmy trudny. Dlatego cieszymy się, że w meczach z faworytami drużyna podejmowała walkę. Jednak w piątek czekamy na pierwszą wygraną - zapowiada Kazimierz Wierzbicki, prezes Trefla. Gdański trener, ani żaden z siatkarzy nie utrzymał ultimatum, ale presja na gospodarzach będzie wielka. Niektórym zawodnikom "dostało" się już werbalnie podczas analizy ostatniego spotkania. - Trzeba było przypomnieć, że gramy w PlusLidze, a tutaj wymagania są dużo wyższe. Jednak zmian w składzie nie przewiduje, bo pole manewru mamy ograniczone - zdradza nam Kasza. Paradoksalnie najlepiej punktującym gdańskim siatkarzem jest Wojciech Serafin. 30-latek, który przez dwa miesiące przygotowywał się do roli libero, a zatem praktycznie nie trenował ataku i zagrywki ma średnią 15,33 punktu na mecz! - Mogło być lepiej. Ciężko się tak od razu przestawić. Nie podajemy się. Możliwości mamy. Jeszcze więcej trzeba trenować, a za 2-3 lata może dobijemy się do medali. Dla mnie gra w szóstce w Gdańsku jest cenniejsza niż tytuły zdobywane w Kędzierzynie, bo tam najczęściej byłem rezerwowym - podkreśla przyjmujący Trefla. Powrót do listy