Kubańczycy i Serbowie walczyli do końca
Półfinałowy mecz mistrzostw świata Serbia-Kuba 2:3 (25:22, 17:25, 29:31, 25:22, 14:16) był wydarzeniem godnym największych imprez. Walka na parkiecie rzymskiej hali Palalottomatica trzymała 7500 widzów w napięciu do ostatniej piłki.
Oprócz drugiego seta, w którym Kubańczycy wzmocnili zagrywkę i odrzucili Serbów od siatki, o wygranej decydowały końcówki partii. Najlepiej punktującym w kubańskiej ekipie był najmłodszy uczestnik mistrzostw 17-letni Wilfredo Leon - 23 punkty. Bardziej doświadczony serbski atakujący – Ivan Miliković uzyskła w tym spotkaniu aż 30 punktów. To jednak nie wystarczyło, aby dostać się do finału. Serbowie zostali pokonani w bloku. Kubańczykom udało się tym elementem zdobyć 17 punktów przy ośmiu rywali.
Z drugim, najlepiej punktującym serbskim zawodnikiem – Nikolą Kovaćevićem (21) rozmawialiśmy tuż po zakończeniu spotkania.
- Byliście już bardzo blisko finału i walki o złoty medal, mieliście piłki meczowe. Nie wykorzystaliście ich. Co się stało z Wami na boisku w piątej partii?
- Na początku chciałbym bardzo pogratulować reprezentacji Kuby, która zagrała dziś bardzo dobre spotkanie, chyba najlepsze podczas tych mistrzostw. Zagrali o wiele lepiej, niż w poprzednim meczu, który rozegraliśmy z nimi w Mediolanie. Wiedzieliśmy, że będzie to bardzo ciężkie spotkanie. Przegraliśmy je dopiero w piątym secie i to różnicą tylko dwóch punktów. Graliśmy wiele spotkań z Kubą, ale to było najtrudniejsze. Kilku piłek nie skończyliśmy, nie wiem, czy zabrakło nam sił, czy trochę szczęścia czy przekonania, że jesteśmy w stanie wygrać ten mecz. Mimo że zagraliśmy na 100 procent naszych możliwości, okazało się to za mało. Reprezentacja Kuby, była w niektórych elementach od nas po prostu lepsza.
- Może wygrana już na tych mistrzostwach z Kubą w Mediolanie została Wam w głowach i uznaliście, że jeszcze raz ich pokonacie?
- To są mistrzostwa świata i wiemy, że trudno jest zagrać dwa bardzo dobre, wygrane mecze z tą samą drużyną. Graliśmy dobrze, ale jednak czegoś w naszej grze brakowało, aby znów móc cieszyć się ze zwycięstwa nad Kubą.
- Jeśli mógłbyś wygrać sobie przeciwnika w małym finale, z kim wolałbyś zagrać z Włochami czy z Brazylią?
- Nie wiem. Trudno powiedzieć, ale chyba z Włochami, ponieważ znamy tych zawodników i wiem, jak mogą grać, ale z drugiej strony byłoby o tyle trudniej, że oni występują u siebie, we własnej hali, przed swoja publicznością, której doping bardzo wspiera włoskich siatkarzy. Bez względu na to, z kim będziemy walczyć o brązowy medal, musimy wyjść bardziej zrelaksowani, bo mieliśmy teraz ciężki mecz. Musimy nabrać sił, przed kolejnym spotkaniem.
Mecz o brązowy medal pomiędzy reprezentacją Włoch i Serbii rozegrany zostanie w niedzielę, początek o godzinie 17.00.
Finał Brazylia-Kuba rozpocznie się o 21.00. Po raz pierwszy w historii mś w decydującym meczu zabraknie europejskiego zespołu. (pzps.pl)