Laurent Tillie: Daruma jest dla nas niczym złoty medal mistrzostw Europy
Reprezentacja Francji pokonała Niemcy 3:0 (25:20, 25:20, 25:23) w finale europejskich kwalifikacji do igrzysk olimpijskich w Tokio i tym samym zapewniła sobie udział w najważniejszej imprezie tego sezonu. - Czuję się bardzo szczęśliwy - przyznał po tym spotkaniu szkoleniowiec trójkolorowych, Laurent Tillie.
PLUSLIGA.PL: Na pańskiej twarzy wreszcie zagościł uśmiech - zwycięstwo w tym trudnym turnieju nie przyszło pańskiemu zespołowi łatwo.
LAURENT TILLIE: Czuję się bardzo szczęśliwy, określiłbym to uczucie jako nawet coś głębszego niż szczęście - to jest po prostu magia! Chyba właśnie dlatego zajmuję się sportem. Miałem wczoraj na sobie skarpetki w sushi, które sprezentował mi mój syn Kevin - jestem pewien, że przyniosły nam szczęście (śmiech). Przed tym turniejem nikt w nas nie wierzył, bo przecież już w grupie musieliśmy się mierzyć z Serbią i Bułgarią, a w finale z Niemcami, ale my pokazaliśmy, że jednak nie należy nas skreślać.
Ten brak wiary w wasz awans wynikał zapewne również z problemów, z którymi musiał się pan mierzyć w kadrze - kontuzje i konflikty w zespole sprawiły, że na turniej przyjechaliście w nieco eksperymentalnym składzie.
LAURENT TILLIE: To prawda, ale już na początku zgrupowania przed berlińskim turniejem powiedziałem moim zawodnikom, że nie zajmujemy się w ogóle tymi, których z nami nie ma. Wierzyłem, że uda nam się stworzyć dobrą atmosferę w drużynie, a wygraliśmy głównie dzięki młodym siatkarzom, którzy zaczynali swoją karierę reprezentacyjną dwa, trzy lata temu. Mam tu na myśli Jeana Patry, Antoine Brizarda czy Barthélémy Chinenyeze. Oni sukcesywnie pracowali na to, żeby być lepszymi z roku na rok i na tym turnieju ta praca zaowocowała, bo to oni poprowadzili nas do zwycięstwa.
Wspomniał pan o Jeanie Patrym i to chyba właśnie on był największą niespodzianką turnieju - udźwignął ciężar pierwszego atakującego?
LAURENT TILLIE: Po ubiegłym sezonie klubowym Jean miał trudną decyzję do podjęcia - zostać we Francji czy wyjechać do Włoch i grać w tamtejszej lidze. Wybrał wyjazd do Italii i to była najlepsza decyzja jaką mógł podjąć. Bardzo poprawił zagrywkę oraz atak, zaczął też pracować z trenerem mentalnym i to widać na boisku.
Do berlińskiego turnieju przystąpiliście po nieudanych mistrzostwach Europy. Czy trudno było panu na nowo zebrać zespół do walki?
LAURENT TILLIE: Był w nas olbrzymi zawód, bo ten turniej graliśmy u siebie. To jednak już za nami. Nie mamy krążka z mistrzostw Europy, ale zdobyta daruma jest dla nas niczym złoty medal na czempionacie Starego Kontynentu.